Cieszyłem się jak głupi nawet jak tęczowy płyn na
mnie spadł nie wiem skąd. Nogi które miałem złożone w chiński paragraf z
tajemniczą pomocą się rozplątały. Nie znany mi ktoś wcisnął mi coś
przypominającego małego wesołego jednorożca do pyska. WOW! Guma
balonowa! Yay!
- Dzięki mamo!
Basior zrobił minę typu "Ja pierdole
z kim ja żyje?" i wywrócił oczami. Naglę moje źrenice, które
wielkością przypominały samą tęczówkę zwężały się. Kolory znowu były
normalne, a proporcje przedmiotów znowu były takie same, czyli nudne.
Ślepo rozejrzałem się po terenie jak dziecko, któremu zabrano ulubioną
zabawkę. Czy ja dobrze myślę? Czy on nam zabrał całą przyjemność zabawy?
Na razie tylko mi, ale zamierzał Shai i Ookami zrobić to samo. Złapałem
go za łapę i odciągnąłem od Shai.
- Nie zrobisz tego. Nie pozwolę im zabrać zabawy - powiedziałem twardo, nawet nie zdając sobie sprawy jak mocno go ściskam.
- Cholera możesz przestać? - syknął próbując się wyrwać.
- To powiedź, że je zostawisz - nie zamierzałem zmieniać tonu.
- To dla ich dobra - warknął.
- Dla ich dobra jest też to czasami UWOLNIĆ SIĘ OD PRZYZIEMNEGO ŻYCIA - podkreśliłem ostatnie słowa, mówiąc głośniej i ostrzej.
- Gówno wiesz co jest dobre - nadal się wyrywał.
- Oczywiście, że wiem - spojrzałem na nie - W końcu żyją jakoś.
- Zawsze żyją - mruknął.
- Faktycznie, ale nie tak jak teraz - wzruszyłem ramionami.
- Teraz im odpierdala. Podkreślimy sztucznie odpierdala!
- A może tak hmm... Spierdalaj?! - ryknąłem głośniej niż zamierzałem.
- Nie - wyrwał się po czasie i zaczął zmierzać do turlającej się Shai.
Ponownie go odciągnąłem, lecz o wiele dalej i przyszpiliłem do dużego dębu. Zaciskając mocno żeby, aż zgrzytały.
-Nie zamierzam się powtarzać, więc idź sobie.
< Taka wena! Proszę o oklaski XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz