Ruszyliśmy dalej, a naszym oczom ukazały się trzy świecące na niebiesko kulki unoszące się w powietrzu. Wyglądały identycznie.
- Co to ma być? - spytałam na głos.
- Nie wiem, może trzeba to dotknąć. - zaproponował Korso.
Staliśmy tak w milczeniu przez dobre piętnaście minut. Przez ułamek sekundy zauważyłam jakiś niewyraźny kształt, ale za chwilę znikł.
- Widzieliście to? - zapytałam.
- Co? - wszystkie głowy zwróciły się w moim kierunku. Nie odpowiedziałam im, tylko starałam się skupić na tych dziwnych kulkach. Gdy przypatrywałam im się intensywniej, tym dłużej widziałam te kształty, ale i tak nie byłam w stanie tego rozpoznać.
- Musicie skupić na tych kulkach swoją uwagę. - odezwałam się.
- Jesteś pewna? - spytał mnie kapitan.
- Nie, ale czy jest inne wyjście?
Inni zaczęli wpatrywać się intensywnie, ale mnie się coś nie podobało. To wszystko idzie zbyt gładko...
W ciemnościach zauważyłam nagły ruch. Widocznie stwór musiał pomyśleć o tym samym.
- Ja tam nic nie widzę - odezwał się Satoschi.
- No ja też - przytaknęła Tenebrae.
- Nie wiem, co ty musiałaś zobaczyć. - Powiedział w końcu Vincent. - A może da się jakoś przygasić te promyki. Ktoś ma żywioł ciemności?
- Niestety ja - mruknęłam i spróbowałam zrobić to, co kazał przywódca. Musiałam się przyłożyć, bo to było naprawdę intensywne światło.
Kiedy już prawie mi się udało, coś ugodziło mnie w głowę i runęłam na posadzkę.
(Team 5?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz