Byłem zmęczony po wrażeniach tego dnia. Odbyłem długą wycieczkę po terenach watahy, rozmawiałem z Alphą i chciałem nieco odpocząć. Zawędrowałam aż w okolice Pola Droseriusów i tam znalazłem jakąś jaskinię. Bez wahania wszedłem do środka i ujrzałem troje nieznajomych.
Jednym z nich była wielka, różowa pudlica o lśniących oczach, drugim czernoszary kundel z wesoło postawionymi uszami i ogonem do góry oraz skrzydłami, zaś trzecim niewielki york o białej sierści we wzory. Rozbawiło mnie nieco, że taka zbieranina różnych ras psów zebrała się w tej jaskini.
- Kim jesteś i czemu wchodzisz do mojej jaskini bez pozwolenia? - zapytała twardo pudlica.
- Panienka raczy wybaczyć, ale nie wiedziałem że tu mieszka. - Uśmiechnąłem się przepraszająco. - Po prostu padam z nóg, a ta jaskinia była jedyna w okolicy. Oczywiście, jeśli sobie panienka nie życzy mojej obecności tutaj to niezwłocznie opuszczę dom panienki.
(Elizabeth? Valent? Wybaczcie, wcale nie chciałem was obrazić, ale wasze charaktery w ten sposób najłatwiej było mi zobrazować.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz