Siedziałam w jakiejś kawiarence w Arenie 1. Nawet nie wiem co mnie tutaj przywiało. Na razie nie wyczuwałam żadnych osób z wilczym genem. Czekałam na… właściwie, to nawet nie wiem na co. Siedzę tutaj już od około godziny i nadal nic. Przeciągnęłam się i lekko skrzywiłam na serię dźwięków strzykającego kręgosłupa. Jeszcze tylko poprawiłam pozycję i ponownie zamarłam w bezruchu. Po paru minutach do kawiarenki przybyła kolejna osoba. Zaczęła rozglądać się za wolnym stolikiem. Cóż, wszystkie były zajęte, więc spodziewałam się, że chłopak wyjdzie poszukać innej. Ten za to skierował się w moją stronę. Nadal lustrowałam wzrokiem ściany pomieszczenia. Irytowały mnie te lampy. Dlaczego oni ich używają? O tyle dobrze, że nie przeszkadzały mi w utrzymywaniu iluzji.
- Można się dosiąść? – odwróciłam głowę w stronę głosu. Skinęłam głową. Chłopak usiadł, a moją uwagę przykuły jego oczy. Złote oczy. Skądś je kojarzyłam, jednak nie mogłam sobie przypomnieć. Wtedy też przypomniałam sobie jego głos.
- Hikaru? – spytałam z niedowierzaniem. – To naprawdę ty?
(Hikaru? Czyżbyś wracał do świata żywych?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz