- Taa.. - na mojej twarzy powstał bardzo głupi uśmiech.
- Hmm? - odezwała się Est-miałaś przecież nie schodzić z łózka!
- Kręgosłup mnie bolał...
Est trzepnęła mnie lekko gazetą:
- Nie kłam!
Westchnęłam:
- No dobrze, zamierzałam pościerać kurze żeby ci ułatwić życie! No... przez przypadek usłyszałam waszą kłótnie.
Est zmieniła do mnie nastawienie:
- Miło mi, że się chciałaś przydać, ale posłuchaj: wybijają ci się skrzydła! Musisz o siebie dbać! Zresztą Elizabeth nie mówiła tego na poważnie...nie sprawiasz kłopotu.
Siedziałam cicho. Już sama nie miałam pojęcia co o tym myśleć...
(Est? To wina podłogi nie moja! xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz