Wpadłyśmy do portalu. Po chwili znaleźliśmy się po drugiej stronie.
Upadłam na ziemię, a tuż obok leżała Tiffany. Kilka sekund po nas
wleciała też Vanessa. Ptak wzleciał w górę, potem zleciał w dół, a
następie usiadł mi na ramieniu. Mój towarzysz chwilę rozglądał się
dookoła, a następnie nachylił się i szepnął.
- Byłam tu...
- Kiedy? - spojrzałam na nią zdziwiona, odkąd została moją towarzyszką
to nigdy nie słyszałam... o takiej krainie, bo jestem pewna, że nie
jesteśmy już na Ainelysnart.
- Raz w życiu widziałam to miejsce i to przez przypadek... -
Zignorowałam Vanessę, nie czas na jej zabawne historyjki. Wstałam i
podeszłam do Tiffany.
- Co ci przyszło do głowy, żeby nas tu sprowadzać?! Po co w ogóle otwierałaś ten portal?!
- Ja...
- Dobra... dajmy sobie z tym spokój i wracajmy.
- Ale... nie możemy. Straciłam siły i nie mogę narazie otworzyć ponownie portalu.
- Jak to?! - no to pięknie! Zginę w nie znanym mi świecie. A nawet nie
znalazłam sobie jeszcze chłopaka. Mam tyle marzeń... ja nie chcę
umierać! Zaczęłam głośno płakać.
- Nie becz! Damy radę. Chodź znajdziemy schronienie. - Dziewczyna
wstała i ruszyła przed siebie. Otarłam łzy i poszłam za Tiffany. Dobrze,
że zawsze mam przy sobie torbę, bo bez nich nie dałabym rady. Weszliśmy
wgłąb lasu, Vanessa siedziała mi na ramieniu i obserwowała otoczenie.
Wyglądała na zafascynowaną. Tak... to było piękne miejsce. Było takie
tajemnicze.
- Ej Tiffany sorry, że na ciebie nakrzyczałam, ale trochę się wystraszyłam. Wybaczysz?
- Ta, jasne.
- Mam jedno pytanko.
- Dajesz.
- Czemu otworzyłaś portal?
(Tiffany? :3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz