*Tyks*
Est ruszyła w stronę wyjścia., nie czekała na mnie. Usłyszałam łopot skrzydeł, ale smoka go nie zauważyłam. Zdziwiło mnie też to, że Est wcale, a wcale nie ruszyła się z miejsca. Odwróciła się w moją stronę., miała niezwykle szarmancki i cyniczny uśmiech. Oczy miała czerwone i roześmiała się:
-_A teraz Tyksono, czas na zmianę zasad...
*Awery*
Klatka była obszerna. Est siedziała na jej dnie układając sobie sierść i szlochając zarazem. Zrobiło mi się jej trochę żal. Usiadłem przy niej i objąłem ją lekko moją wilczą łapą.
-_Wszystko będzie dobrze. Znam moją siostrę, poradzi sobie.
Est popatrzyła na mnie. W oczach miała łzy i lekki uśmieszek. (w oczach miała i łzy, i uśmiech?)
-_Mogę prosić cię o radę? -_zapytała lekko drżącym głosem.
-_Wal -_odpowiedziałem._- Nie gryzę.
Na chwilę zapadła cisza.
(Est? Sorki, że takie krótkie, śpieszę się!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz