Mogłem iść do burdelu- nie poszedłem. Mogłem dołączyć do ZUPA'y (szparagowej, czy tam pieczarkowej - luj z tym) i zacząć śpiewać w operze - nie zrobiłem tego. Mogłem iść do SJEW'u, pomęczyć premierzynę i stać się najbardziej zajebistym kozakiem we wszechświecie. Nie zrobiłem i tego. Co mam w zamian? Stertę kopert, formularzy, czyli wszystko o wszystkim i raportów. Zdołałem przeczytać większość przez te niecałe kilkanaście godzin po tym, jak oficjalnie stałem się Bethą. Żyć nie umierać.
Znalazłem mnóstwo ciekawych informacji o dawnych latach watahy. Nie było tu nic, co związane było z moją Deltą. Czyli jednak faktycznie nawzajem dwie watahy o sobie nic nie wiedziały. Może tym lepiej dla mnie. Już widzę wojska Vipera schodzące się tutaj i wybijające po kolei każdego wilka i człowieka. Moja mała armia, która wyrżnęłaby każdego super żołnierza..
Zastanawiało mnie jedno - dlaczego Argona wybrała właśnie mnie? Czyżby chciała mnie poderwać, czy może faktycznie dowiedziała się o mnie całkiem sporo. Jak miło, że moi członkowie powiedzieli jej, jakim jestem wspaniałym przywódcą i niezwykle seksownym wojownikiem!
Z tego wszystkiego najbardziej żałowałem sterty papierów leżących na moim nowym biurku. Coś podpisać, coś przybić, kogoś skrócić... znaczy: coś skrócić.
Argona Ryuketsu nie była jednak taką zdzirą, za jaką ją z początku brałem. Muszę jej tylko podsunąć kilka pomysłów na ulepszenie watahy W razie czego zrobię obowiązkowy pobór wojskowy, lub porwę zakładników z jakiejś podejrzanej knajpy i zażądam okupu od per pana premiera. Co jak co, ale w robieniu na złość jestem chyba najlepszy.
Rozległo się pukanie do drzwi. Schowałem nogi pod biurko i zaprosiłem gościa do gabinetu. Był to Amankori, przydupas (czyt. alfons) naszej kochanej Alphy.
- Czego? - warknąłem cicho i wstałem z mojego wygodnego fotela.
- Argona cię wzywa. - powiedział i spojrzał na mnie podejrzliwie. Było to raczej spojrzenie typu "Jak ją skrzywdzisz, uduszę cię na miejscu". (...)
*Narrator, bo Tyks czuje się dziwnie pisząc Darkiem w 1.os*
- Wzywałaś mnie. - powiedział Darkness i zamknął drzwi "przypadkowo" przed nosem ochroniarza Alphy, omal nie uderzając go z całej siły w nos.
Argona zauważyła ten ruch i skrzywiła się, jednak nic nie powiedziała. Rori wszedł zniesmaczony do pomieszczenia. Czarnowłosa podarowała mężczyźnie kolejne karty do wypełnienia. Darkness westchnął i spróbował ukryć niezadowolenie. Można było się spodziewać, że Alpha wezwie go do siebie i to nie w sprawie czegoś poważniejszego.
- Paluszka? - zapytał Wilkobójca i podał Zdrajcy kubek, w którym trzymał suszone palce niewinnych ludzi, którzy zbytnio mu się naprzykrzali.
Argona widząc smakołyki Darknessa lekko się zniesmaczyła i odsunęła od siebie kubek, który Darkness trzymał przed jej nosem. Sam Wisielec wziął jednego do ręki i ugryzł kawałek.
- Nie masz dla mnie nic innego? - zapytał jakby od niechcenia. - Uciszyć kogoś? Zgwałcić? Czy po prostu będziesz mi dawała te chore papierzyska do wypełniania?
Czarnowłosa skinęła głową i kazała po chwili wyjść trzydziestokilkuletniemu mężczyźnie z pomieszczenia. Widocznie nie miała ochoty na rozmowę..albo raczej kłótnie z Darkossem.
Wilkołak zaczął przeglądać papierzyska i dopiero po chwili zobaczył kopertę. Nie była ona podpisana. Może Argona przez przypadek mu ją wręczyła? A może faktycznie była skierowana akurat do niego? Darkness nie rozmyślał nad tym długo. Rozdarł papier i otworzył liścik, na którym widniało krótkie polecenie:
Masz przyjść o o jedenastej na Arenę 8. Mam dla Ciebie coś specjalnego.
<Cóż, miałam wybrać sobie ofiarę, nie wybrałam. Ktoś, kto ma ciekawy pomysł na fabułę?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz