Legenda
Miyashi
Ealimiriel
Boni
Aki był zajęty wiec wyszedłem na zewnątrz, kopiłem sobie loda i poszedłem do najbliższego parku zabaw.
Kierownik potknął się i wylądował w płocie. Kilka osób rzuciło się, by mu pomóc, więc Ealimiriel uznała, że nie powinna się w to mieszać i ruszyła w kierunku swojej ostatniej kryjówki pod zjeżdżalnią. Ciekawe czy tamta dziewczynka znowu przyjdzie.
Miyashi znowu wyszła z Camille. W to samo miejsce, ponieważ dziewczyna, sprawująca opiekę nad Miyu uznała, że dobrze będzie, gdy ta będzie mogła się pobawić z innymi. Weszła do środka, tak jak ostatnio, a Camille była na ławce w pobliżu. Widząc, że dzieci zajmują się kimś, kto się przewrócił, na chwilę się zatrzymała. Chciała pomóc, ale za bardzo bała się podejść. Widząc, jak osoba się podnosi, poszła do piaskownicy próbując być niezauważona.(edytowane)
Boni huśtał się na huśtawce, patrząc w niebo.
Jasnowłosa dziewczynka przemknęła koło kryjówki Eali i wylądowała w piaskownicy. Satyrka rozejrzała się, a nie widząc nikogo zbyt blisko, podążyła w ślad za tamtą. Nawet nie znała jej imienia, jednak cieszyła się, że znowu się spotykają. Weszła powoli do piaskownicy uważając, by tym razem nie przestraszyć znajomej.
Jeszcze się nie zamyśliła na tyle, by nie usłyszeć jej przejścia. Ruszyła uszkiem lekko, po czym odwróciła się. Poznała ją, a na jej twarzyczce pojawił się szczery uśmiech.
Wyraz twarzy dziewczynki ucieszył Miriel, co odbiło się delikatnym cieniem również na jej twarzyczce.
- Miałam nadzieję, że się tu spotkamy - powiedziała cicho i usiadła koło dziewczynki. - Powiedz mi, jak masz na imię?
Wtedy dziewczynka odpowiedziała równie cicho. - Miyashi... A ty?
- Ealimiriel... - satyrka zawstydziła się trochę wypowiedzenia swojego imienia i jej policzki zaczerwieniły się. - Ale możesz mi mówić Emi.
- Śliczne masz imię... - odpowiedziała. Próbowała je kilka razy powtórzyć, by się upewnić, że go nie przekręci. Czy szło jej to tak źle...? Może nie wypowiadała tego idealnie, ale też nie przekręcała nadmiernie.
Policzki Eali znowu zrobiły się czerwone, tym razem z wesołości, która odbiła się w jej oczach, nie dotykając jednak wyrazu twarzy.
- Ty też masz ładnie imię. Egzotyczne.
- D-dziękuję... - powiedziała, trochę się jąkając przy tym. Nie była przyzwyczajona do słuchania komplementów na swój temat. Lekko się też zarumieniła
- Pochodzisz z daleka? - zagadnęła z zaciekawieniem Miriel. Właściwie to ciekawiło ją wszystkie, związane z tą niecodzienną, wilczą dziewczynką.
- Nie wiem... nie wiem jak stamtąd tutaj jest daleko... - próbowała jej odpowiedzieć, ale nie znając swojego położenia, nigdy nie słysząc o tym miejscu też, było ciężko. Jedyne, co wiedziała, to że z Korei się leci długo. A z Japonii pewnie jeszcze dłużej. - M-myślę... że... że z daleka...
Boni po zjedzeniu loda wywalił papierek do pobliskiego śmietnika, i poszedł na ślizgawkę, po dłuższej chwili zainteresowawszy się dziewczynami w piaskownicy.
- Może jak mi powiesz skąd, będę mogła określić czy to daleko - Eali zastanowiła się przez chwilę, grzebiąc palcem w piasku. Nie była dobra w zapamiętywaniu faktów, jednak lubiła przeglądać różnego rodzaju książki i mimowolnie wiele rzeczy zostawało w jej pamięci.
Myśląc o tym jej oczka się przeszkliły, ponieważ zachciało jej się płakać. Dlatego się odwróciła troszkę, by nie było tego widać. Starała się mówić wyraźnie, ale powstrzymywanie płaczu powodowało, że zamiast płynnej wypowiedzi dało się usłyszeć dukanie. - Z... J-Ja...po... nii...
- Japonia? Kawałek spory stad jest. - Powiedział Boni kucając na desce od piaskownicy.
Eali odskoczyła zaskoczona i przestraszona, brudząc swoje ubranko w piasku, słysząc nieznajomy głos. I to głos chłopca.
Miyu też odskoczyła. Zajęta rozmową nie była tak czujna, więc nie usłyszała chłopaka jak podchodził. Jej serduszko biło bardzo szybko, a mimo obecności nieznajomego łzy i tak cisnęły jej się do oczu. Po podniesieniu się i otrzepaniu z piasku, odwróciła się, by ukryć łzy
- Przepraszam nie chciałem was wystraszyć. - Powiedział boni siadając na piasku. - Jestem Baks, Ale mówcie mi Boni.
Miriel, która otrząsnęła się trochę z szoku gwałtownie poderwała się na równe nogi i wyskoczyła z piaskownicy. W niezwykłym tempie pokonała połowę placu zabaw i zniknęła w jednym z domków do wspinania się.
A Miyashi nie wyskoczyła. Niby była w piaskownicy, ale przestraszona odsuwała się od nieznajomego. Nie mogła się nawet podnieść ze strachu.
Chłopak spojrzał zaskoczony i ściągną plecak by wyciągnąć z niego ciasta podobne do delicji.
- Chcesz trochę?
Nie przekonało to jej. Dalej się bała, a czując, jak pierwsza łza cieknie jej policzkiem, zaczęła uciekać, szukając kryjówki.
Chłopak zaskoczony nic nie zrobi zjadł ciastko i wrócił na huśtawkę.
Po drodze potknęła się i upadła na ziemię. Przy tym zdarła sobie troszkę ręce i kolana.
Upadek Miyashi podziałał na Eali jak hak, błyskawicznie wyciągając ją z kryjówki. Dziewczynka podbiegła do znajomej i pomogła jej wstać, pytając przy tym, czy nie zrobiła sobie krzywdy.
Bon nie miał pojęcia jak zbliżyć się do dziewczyn.
Miyashi nic nie powiedziała. Powstrzymywała się od płaczu tylko, ale słychać było, że ledwo.
Bon bawił się z jakimiś dzieciakami.
Eali nie wiedziała co zrobić. Chciała jakość pomóg, jednak nie potrafiła uspokoić koleżanki, więc tylko podprowadziła ją do piaskownicy, z której nieznajomy chłopak zdążył się już ulotnić, i posadziła ją na krawedzi.
Dziewczynka schowała się za swoim ogonem, wtulając w niego. Przecierała jego końcem swoje oczka, by ukryć łzy, które ciekły z bólu. To nie był ból taki, jak normalnie. Do tego był wzmocniony przez kreski, które zrobiła sobie wcześniej.
- Zawołać kogoś, żeby ci pomógł? - zapytała satyrka, czując bezsilność wobec tej sytuacji. Wiedziała, że któreś z dorosłych będzie umiało zaradzić zranieniom. Nie chciała by Miyashi cierpiała.
-N-nie... Proszę... - szepnęła. Popatrzyła na nią, a potem się skuliła.
Boni nachylił się i spojrzał na dziewczynki.
- Co się stało? - spytał poprzednio stukając w kawałek drewna.
Malutka pisnęła, przewracając się do tyłu
- Nie boj się. Dam wam plasterki.
A ta znowu się skuliła... Bała się nieznajomego chłopca
- Twoja koleżanka ci nałożył.
Cały czas mocno się kuliła, drżała
Podał dziewczynce plastry i nie podchodził bliżej.
- Nie gryzę ale jak się boisz to nie podejdę.
Lekko ciągnęła noskiem, cały czas się kuląc. Popatrzyła na niego... Niby też miał uszka i ogon, ale nie był jej znajomy.
Chłopak usiadł na trawie po turecku. Koleżanka zakleja jej rany na nóżkach.
Przyglądała się mu... Wydawał się przyjacielski... Ale bała się bardzo...(edytowane)
Chłopak ciągle się uśmiechał.
Podniosła się i odsunęła niepewnie
- Bawicie się w coś?
Pokręciła łebkiem
- No chyba że.
Po tym spuściła łebek smutno
Bon usłyszał jak go ktoś wołał, zostawił czekoladę i zniknął.
A ta popatrzyła za nim
Miyashi
Ealimiriel
Boni
Aki był zajęty wiec wyszedłem na zewnątrz, kopiłem sobie loda i poszedłem do najbliższego parku zabaw.
Kierownik potknął się i wylądował w płocie. Kilka osób rzuciło się, by mu pomóc, więc Ealimiriel uznała, że nie powinna się w to mieszać i ruszyła w kierunku swojej ostatniej kryjówki pod zjeżdżalnią. Ciekawe czy tamta dziewczynka znowu przyjdzie.
Miyashi znowu wyszła z Camille. W to samo miejsce, ponieważ dziewczyna, sprawująca opiekę nad Miyu uznała, że dobrze będzie, gdy ta będzie mogła się pobawić z innymi. Weszła do środka, tak jak ostatnio, a Camille była na ławce w pobliżu. Widząc, że dzieci zajmują się kimś, kto się przewrócił, na chwilę się zatrzymała. Chciała pomóc, ale za bardzo bała się podejść. Widząc, jak osoba się podnosi, poszła do piaskownicy próbując być niezauważona.(edytowane)
Boni huśtał się na huśtawce, patrząc w niebo.
Jasnowłosa dziewczynka przemknęła koło kryjówki Eali i wylądowała w piaskownicy. Satyrka rozejrzała się, a nie widząc nikogo zbyt blisko, podążyła w ślad za tamtą. Nawet nie znała jej imienia, jednak cieszyła się, że znowu się spotykają. Weszła powoli do piaskownicy uważając, by tym razem nie przestraszyć znajomej.
Jeszcze się nie zamyśliła na tyle, by nie usłyszeć jej przejścia. Ruszyła uszkiem lekko, po czym odwróciła się. Poznała ją, a na jej twarzyczce pojawił się szczery uśmiech.
Wyraz twarzy dziewczynki ucieszył Miriel, co odbiło się delikatnym cieniem również na jej twarzyczce.
- Miałam nadzieję, że się tu spotkamy - powiedziała cicho i usiadła koło dziewczynki. - Powiedz mi, jak masz na imię?
Wtedy dziewczynka odpowiedziała równie cicho. - Miyashi... A ty?
- Ealimiriel... - satyrka zawstydziła się trochę wypowiedzenia swojego imienia i jej policzki zaczerwieniły się. - Ale możesz mi mówić Emi.
- Śliczne masz imię... - odpowiedziała. Próbowała je kilka razy powtórzyć, by się upewnić, że go nie przekręci. Czy szło jej to tak źle...? Może nie wypowiadała tego idealnie, ale też nie przekręcała nadmiernie.
Policzki Eali znowu zrobiły się czerwone, tym razem z wesołości, która odbiła się w jej oczach, nie dotykając jednak wyrazu twarzy.
- Ty też masz ładnie imię. Egzotyczne.
- D-dziękuję... - powiedziała, trochę się jąkając przy tym. Nie była przyzwyczajona do słuchania komplementów na swój temat. Lekko się też zarumieniła
- Pochodzisz z daleka? - zagadnęła z zaciekawieniem Miriel. Właściwie to ciekawiło ją wszystkie, związane z tą niecodzienną, wilczą dziewczynką.
- Nie wiem... nie wiem jak stamtąd tutaj jest daleko... - próbowała jej odpowiedzieć, ale nie znając swojego położenia, nigdy nie słysząc o tym miejscu też, było ciężko. Jedyne, co wiedziała, to że z Korei się leci długo. A z Japonii pewnie jeszcze dłużej. - M-myślę... że... że z daleka...
Boni po zjedzeniu loda wywalił papierek do pobliskiego śmietnika, i poszedł na ślizgawkę, po dłuższej chwili zainteresowawszy się dziewczynami w piaskownicy.
- Może jak mi powiesz skąd, będę mogła określić czy to daleko - Eali zastanowiła się przez chwilę, grzebiąc palcem w piasku. Nie była dobra w zapamiętywaniu faktów, jednak lubiła przeglądać różnego rodzaju książki i mimowolnie wiele rzeczy zostawało w jej pamięci.
Myśląc o tym jej oczka się przeszkliły, ponieważ zachciało jej się płakać. Dlatego się odwróciła troszkę, by nie było tego widać. Starała się mówić wyraźnie, ale powstrzymywanie płaczu powodowało, że zamiast płynnej wypowiedzi dało się usłyszeć dukanie. - Z... J-Ja...po... nii...
- Japonia? Kawałek spory stad jest. - Powiedział Boni kucając na desce od piaskownicy.
Eali odskoczyła zaskoczona i przestraszona, brudząc swoje ubranko w piasku, słysząc nieznajomy głos. I to głos chłopca.
Miyu też odskoczyła. Zajęta rozmową nie była tak czujna, więc nie usłyszała chłopaka jak podchodził. Jej serduszko biło bardzo szybko, a mimo obecności nieznajomego łzy i tak cisnęły jej się do oczu. Po podniesieniu się i otrzepaniu z piasku, odwróciła się, by ukryć łzy
- Przepraszam nie chciałem was wystraszyć. - Powiedział boni siadając na piasku. - Jestem Baks, Ale mówcie mi Boni.
Miriel, która otrząsnęła się trochę z szoku gwałtownie poderwała się na równe nogi i wyskoczyła z piaskownicy. W niezwykłym tempie pokonała połowę placu zabaw i zniknęła w jednym z domków do wspinania się.
A Miyashi nie wyskoczyła. Niby była w piaskownicy, ale przestraszona odsuwała się od nieznajomego. Nie mogła się nawet podnieść ze strachu.
Chłopak spojrzał zaskoczony i ściągną plecak by wyciągnąć z niego ciasta podobne do delicji.
- Chcesz trochę?
Nie przekonało to jej. Dalej się bała, a czując, jak pierwsza łza cieknie jej policzkiem, zaczęła uciekać, szukając kryjówki.
Chłopak zaskoczony nic nie zrobi zjadł ciastko i wrócił na huśtawkę.
Po drodze potknęła się i upadła na ziemię. Przy tym zdarła sobie troszkę ręce i kolana.
Upadek Miyashi podziałał na Eali jak hak, błyskawicznie wyciągając ją z kryjówki. Dziewczynka podbiegła do znajomej i pomogła jej wstać, pytając przy tym, czy nie zrobiła sobie krzywdy.
Bon nie miał pojęcia jak zbliżyć się do dziewczyn.
Miyashi nic nie powiedziała. Powstrzymywała się od płaczu tylko, ale słychać było, że ledwo.
Bon bawił się z jakimiś dzieciakami.
Eali nie wiedziała co zrobić. Chciała jakość pomóg, jednak nie potrafiła uspokoić koleżanki, więc tylko podprowadziła ją do piaskownicy, z której nieznajomy chłopak zdążył się już ulotnić, i posadziła ją na krawedzi.
Dziewczynka schowała się za swoim ogonem, wtulając w niego. Przecierała jego końcem swoje oczka, by ukryć łzy, które ciekły z bólu. To nie był ból taki, jak normalnie. Do tego był wzmocniony przez kreski, które zrobiła sobie wcześniej.
- Zawołać kogoś, żeby ci pomógł? - zapytała satyrka, czując bezsilność wobec tej sytuacji. Wiedziała, że któreś z dorosłych będzie umiało zaradzić zranieniom. Nie chciała by Miyashi cierpiała.
-N-nie... Proszę... - szepnęła. Popatrzyła na nią, a potem się skuliła.
Boni nachylił się i spojrzał na dziewczynki.
- Co się stało? - spytał poprzednio stukając w kawałek drewna.
Malutka pisnęła, przewracając się do tyłu
- Nie boj się. Dam wam plasterki.
A ta znowu się skuliła... Bała się nieznajomego chłopca
- Twoja koleżanka ci nałożył.
Cały czas mocno się kuliła, drżała
Podał dziewczynce plastry i nie podchodził bliżej.
- Nie gryzę ale jak się boisz to nie podejdę.
Lekko ciągnęła noskiem, cały czas się kuląc. Popatrzyła na niego... Niby też miał uszka i ogon, ale nie był jej znajomy.
Chłopak usiadł na trawie po turecku. Koleżanka zakleja jej rany na nóżkach.
Przyglądała się mu... Wydawał się przyjacielski... Ale bała się bardzo...(edytowane)
Chłopak ciągle się uśmiechał.
Podniosła się i odsunęła niepewnie
- Bawicie się w coś?
Pokręciła łebkiem
- No chyba że.
Po tym spuściła łebek smutno
Bon usłyszał jak go ktoś wołał, zostawił czekoladę i zniknął.
A ta popatrzyła za nim
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz