Somniatis obserwował, jak Gabriel wsuwa naszyjnik do otworu w drzwiach. Wszyscy byli podnieceni, jednak on nie podzielał entuzjazmu. Wrota rozwarły się i archeolodzy jeden po drugim wsunęli się do środka. Akiro chciał ruszyć za nimi, jednak Zegarmistrz go powstrzymał.
- Zaczekaj - mruknął, wpatrując się przenikliwie w wejście do katakumb.
- Co? - Chłopak wyglądał na zdziwionego. - To może być to miejsce, Som. Musimy sprawdzić.
Czarnowłosy pokręcił przecząco głową, po czym opadł na cztery łapy, przemieniając się w wilka i zaczął węszyć. Futro na jego grzbiecie było nastroszone i czuł nieprzyjemny ucisk w żołądku.
- Czuję coś ze środka. Psowate. Ale nie do końca. Ludzkie. Też nie całkiem. - Gwałtownie oczy basiora rozszerzyły się do granic możliwości i cofnął się gwałtownie, opadając na zad. - Boskie. Tak, rozpoznaję boską woń. To katakumby jakiegoś bóstwa, Akiro.
- I nie bez powodu były zamknięte. - Obaj mężczyźni niemal podskoczyli, gdy dobiegł ich melodyjny, damski głos tuż zza ich pleców. Odwrócili się gwałtownie tylko po to, by zobaczyć poruszenie piasku i rozmazaną plamę, która śmiegnęła w stronę wejścia. - Co raz zamknięte, zamknięte ponownie być powinno.
Rozległ się dźwięk zgrzytania kamienia o kamień i masywna płyta ze sprasowanego piasku przykryła wyłom, powstały po zniknięciu w środku archeologów.
- Nie! Tam są ludzie! - Somniatis rzucił się w stronę płyty, jednak drogę zagrodziła mu smukła, drobna postać szakala, szczerząca zęby. Piasek wokół jej łap wirował niespokojnie i basior wycofał się powoli, kuląc ogon i kładąc uszy po sobie.
- Ich wina! Otworzyli grobowiec. Sami to na siebie sprowadzili. Ty z tyłu! Nie ruszaj się. Widzę, że coś kombinujesz. Jedna nieprzemyślana decyzja i moja wataha rozszarpie was na strzępy.
- Nie możesz ich zostawić z jakimś pogrzebanym bóstwem - zaoponował Somniatis dość słabo. Dopiero teraz jego zmysły zaczęły dostrzegać zamaskowanych dotąd w piasku przeciwników. - To był przypadek!
- Przypadek? - prychnęła samica szakala. - Wasz basior miał jeden z naszych kluczy. Skradziony. Nie będę z wami gadać. Odpowiecie za to przed Alphą.
- Ostatnio często odpowiadam za rzeczy przed Alphą - mruknął pogodnie Akiro, zaplatając ręce na karku. Zegarmistrz rzucił mu ponure spojrzenie. Nie specjalnie było mu do śmiechu. - Dobrze, to prowadźcie nas, gdzie tam chcecie.
(Akiro? Deus ex machina xd)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz