Powoli
zaczęłam odzyskiwać świadomość. Niestety, nie umiałam rozpoznać
miejsca, w którym się znajduje. Nagle usłyszałam kichnięcie. Była to
Tessa.
- Tessa! Gdzie my jesteśmy? - zwróciłam się w jej stronę. Wadera rozejrzała się po celi i spojrzała ponownie w moją stronę.
- Sama nie wiem. Ale Veela, muszę ci o czymś powiedzieć - Theresa schyliła głowę - W naszej drużynie jest Cieniobójca.
Zatkało mnie. Mi nic nie groziło, bo nie jestem demonem, ale Tessa widocznie coś ukrywała.
- Theresa... Czy ty... jesteś demonem? - spojrzałam na nią mrużąc oczy.
- Nie chciałam tego nikomu mówić, ale teraz się strasznie boję - wadera powoli zaczęła płakać. Nie mogłam na to patrzeć...
- Proszę, nie płacz. Zrobię wszystko, aby dowiedzieć się, kto nim jest. Najpierw jednak musimy się stąd wydostać.
- Vi... Tam jest jakaś wadera - gdy Tessa to powiedziała, aż przeszły
mnie ciarki. Spróbowałam poluźnić trochę łańcuchy i spojrzałam w stronę
obcej wadery. Wyglądała strasznie... Na całym ciele miała blizny, a na
łapach miała ślady krwi.
- Ja chcę stąd wyjść! - Theresa bardzo głośno krzyknęła. Za głośno. Zza
rogu było widać ogon podobny do ogona krokodyla, ale ten był cieniem.
Nie dziwiłam się, że nas porwał.
- Tessa, czy goniły cię kiedyś cienie?
- Kiedyś tak, ale o co chodzi? - wadera zaczęła gryźć łańcuchy.
- Właśnie o ten wielki cień! - wskazałam głową na wielkie coś - Miejmy
tylko nadzieję, że Mako i Bezimienny nas znajdą. Inaczej będziemy
wyglądały jak ta wadera.
(Team 4?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz