Akiro zatrzymał się przed drzwiami do pokoju sto jeden. Na widok tej cyfry chłopak roześmiał się w duszy, przypominając sobie boską kreskówkę "101 dalmatyńczyków". Wszedł do pomieszczenia, gdzie czekała Camille, przywódczyni Mafii Pectis. Argona podeszła do dziewczyny i wspomniała o wygranej.
- Założyli się o to, która pierwsza mnie znajdzie. - powiedział w myślach, obserwując kobiety. W pomieszczeniu zostały tylko one, on i Somi. Argona wskazała brązowowłosemu chłopakowi miejsce, które miał zająć. Ori bez żadnych niepotrzebnych ruchów zajął wskazane miejsce, zbierając informacje z przebieganej w tym monecie akcji rozgrywanej przed nim. Camille zaskoczona odpowiedzią Ryuketsu, zajęła miejsce, gdzie czarnowłosa odsunęła krzesło. Słowik wygodnie usiadł na krześle wyścielonym materiałem, ręce położyła na stole o ciemnym kolorze. Somniatis z lekką niechęcią opuścił pomieszczenie. Atmosfera tuż po zamknięciu drzwi stała się jeszcze bardziej napięta niż wcześniej. Akiro obserwował dziewczyny swoimi kremowymi kocimi oczami.
- Więc... dlaczego Argona uważa, że jesteś moim człowiekiem?
- Ponieważ pracowałem dla Władysława Leniniewskiego. Zajmowałem się podobnymi sprawami co wasza grupa, też się z wami kontaktowałem w imieniu Władysława i nie raz pomagałem wam w akcjach. - Rozmowa toczyła się już dłuższą chwilę, a po plecach jasnowłosego przeszedł zimny dreszcz, a jego źrenice gwałtownie się rozszerzyły na widok, sunącego w ich stronę węża o czarnych świecących jak lakierowany pasek łuskach. Wąż przyspieszył i podnosząc się na raz połknął cała trójkę i zapadła ciemność.
- Gdzie my jesteśmy? - Zapytała jakby w powietrze przyglądając się reakcji chłopaka.
- Jesteśmy w Dareno, w moim domu. - odparł bez zawahania, stając na równe nogi i ruszając przed siebie.
- A ty dokąd Akiro! - Warknęła na niego alfa.
- Musze coś sprawdzić i odwiedzić mojego króla. - Odparł po czym ruszył na ścieżkę, kobiety go dogoniły. Akiro nie zwracał uwagi na to, co one w tej chwili mówiły lub robiły. Szedł przed siebie analizując wszystko co docierało do jego świadomości z otoczenie. Po nieokreślonym czasie dotarli do niewielkiej wioski, gdzie ku samemu wejściu zbudzili zainteresowanie wśród najmłodszych mieszkańców. Dzieci otaczały ich radośnie i zaciekawieniem, w ten jedna z dziewczynek stanęła przed chłopakiem.
- Ty jesteś "Wenur" jeden z wężowych rycerzy. - mówiąc to nie miała ani kropli zawahania w tonie swojego głosu. Czarnowłosy chłopak stojący niedaleko niej przycisnął jej lekko głowę dłonią.
- Przepraszam za siostrę, gada głupoty. - Akiro znany tutaj po tytułem "Wenur" uśmiechnął się i pogłaskał ich oboje po głowie.
- Nic się nie stało. Widać, że jest mądrą dziewczynka. A teraz powiedzcie którędy do zamku Genero.
- Genero? Ono zostało przejęte pięć lat temu przez zdrajcę. Węże przegrali i nikt nie wie, gdzie obecnie są. Chociaż chodzą plotki, że są wiezieni gdzieś na zamku. - Podczas rozmowy, było słychać śmiech dzieci, które przedrzeźniały kobiety, ponieważ słyszeli dziwne dźwięk wydawane przez nie, a nie normalne słowa, które wypowiadały.
- Założyli się o to, która pierwsza mnie znajdzie. - powiedział w myślach, obserwując kobiety. W pomieszczeniu zostały tylko one, on i Somi. Argona wskazała brązowowłosemu chłopakowi miejsce, które miał zająć. Ori bez żadnych niepotrzebnych ruchów zajął wskazane miejsce, zbierając informacje z przebieganej w tym monecie akcji rozgrywanej przed nim. Camille zaskoczona odpowiedzią Ryuketsu, zajęła miejsce, gdzie czarnowłosa odsunęła krzesło. Słowik wygodnie usiadł na krześle wyścielonym materiałem, ręce położyła na stole o ciemnym kolorze. Somniatis z lekką niechęcią opuścił pomieszczenie. Atmosfera tuż po zamknięciu drzwi stała się jeszcze bardziej napięta niż wcześniej. Akiro obserwował dziewczyny swoimi kremowymi kocimi oczami.
- Więc... dlaczego Argona uważa, że jesteś moim człowiekiem?
- Ponieważ pracowałem dla Władysława Leniniewskiego. Zajmowałem się podobnymi sprawami co wasza grupa, też się z wami kontaktowałem w imieniu Władysława i nie raz pomagałem wam w akcjach. - Rozmowa toczyła się już dłuższą chwilę, a po plecach jasnowłosego przeszedł zimny dreszcz, a jego źrenice gwałtownie się rozszerzyły na widok, sunącego w ich stronę węża o czarnych świecących jak lakierowany pasek łuskach. Wąż przyspieszył i podnosząc się na raz połknął cała trójkę i zapadła ciemność.
***
Cała trójka leżała nieprzytomna na zielonym polu, przeczesywanym przez chłodny wiatr. Argona wraz z Camille, ocknęły się jako pierwsze. Rozejrzały się po okolicy ich wzrok przykuł Akiro, który miał na sobie coś w rodzaju ciuchów gwardii. Jasnowłosy otworzył oczy i ujrzał bardzo znany mu krajobraz, z niedowierzaniem przyglądał się dali tego świata.- Gdzie my jesteśmy? - Zapytała jakby w powietrze przyglądając się reakcji chłopaka.
- Jesteśmy w Dareno, w moim domu. - odparł bez zawahania, stając na równe nogi i ruszając przed siebie.
- A ty dokąd Akiro! - Warknęła na niego alfa.
- Musze coś sprawdzić i odwiedzić mojego króla. - Odparł po czym ruszył na ścieżkę, kobiety go dogoniły. Akiro nie zwracał uwagi na to, co one w tej chwili mówiły lub robiły. Szedł przed siebie analizując wszystko co docierało do jego świadomości z otoczenie. Po nieokreślonym czasie dotarli do niewielkiej wioski, gdzie ku samemu wejściu zbudzili zainteresowanie wśród najmłodszych mieszkańców. Dzieci otaczały ich radośnie i zaciekawieniem, w ten jedna z dziewczynek stanęła przed chłopakiem.
- Ty jesteś "Wenur" jeden z wężowych rycerzy. - mówiąc to nie miała ani kropli zawahania w tonie swojego głosu. Czarnowłosy chłopak stojący niedaleko niej przycisnął jej lekko głowę dłonią.
- Przepraszam za siostrę, gada głupoty. - Akiro znany tutaj po tytułem "Wenur" uśmiechnął się i pogłaskał ich oboje po głowie.
- Nic się nie stało. Widać, że jest mądrą dziewczynka. A teraz powiedzcie którędy do zamku Genero.
- Genero? Ono zostało przejęte pięć lat temu przez zdrajcę. Węże przegrali i nikt nie wie, gdzie obecnie są. Chociaż chodzą plotki, że są wiezieni gdzieś na zamku. - Podczas rozmowy, było słychać śmiech dzieci, które przedrzeźniały kobiety, ponieważ słyszeli dziwne dźwięk wydawane przez nie, a nie normalne słowa, które wypowiadały.
(Camille?)