(Cd.
Tego)
Mordimer biegł ile sił w łapach. Nie miał ich niestety zbyt wiele. Przeskoczył zwalony pniak i zwalił się jak długi, po drugiej stronie. Popłynęły mu z oczu łzy, ale zaraz wstał i mimo bólu biegł dalej.
- Proszę... proszę, niech ktoś będzie w jaskini. - powtarzał, z trudem łapiąc oddech.
Wbiegł niczym wiatr do pierwszej lepszej nory, ale ku swej rozpaczy nikogo tam nie zastał. Wybiegł jeszcze szybciej i zaczął krzyczeć.
- Pomocy! POMOCY! Erna i Iverno są ATAKOWAAANI! - wrzeszczał ile sił w małych płuckach.
Odpowiedziała mu głucha cisza lasu i wiatr. Po chwili jednak ktoś zaszedł go od tyłu.
- No proszę, a ja myślałem, że już nie będzie ciekawie. - powiedział z szerokim uśmiechem błękitny wilk.
Mordimer podbiegł do niego, niemal przewracając.
- Szybko! Szybko! Musimy im pomóc! - nim zdążył powiedzieć cokolwiek więcej, ruszył biegiem w stronę lasu.
- Ech, ta młodzież... poczekaj! - Zinder pobiegł za nim, choć sam nie wiedział dlaczego się w to miesza.
***
Tymczasem Iverno odskoczył zwinnie przed kolejną kulą ognia. Potwór zdawał się nie zauważać ich wysiłków. Raz nawet zaśmiał się wyjątkowo paskudnie, gdy Iv próbował go trafić lodowym pociskiem. Nagle wilk źle wymierzył i upadł, zaś demon szybko to wykorzystał. Podskoczył do niego i przycisnął wielką, szponiastą łapą.
- Teraz... dołączysz do przodków. Nie będziesz mi dłużej przeszkadzał.
Zza pobliskich drzew wyskoczył błękitny wilk. Za nim biegł Mordimer, którego przerażenie wzrastało wraz z widokiem Demona. Zinder nie miał takich dylematów. Nim ktokolwiek zdążył zareagować, przybrał postać wielkiego smoka i przyszykował się do ataku.
<Erna?^^ Nadchodzi pomoc :) >