24 lutego 2017

od Akiro "Dołaczenie do SJEW'u"

Od mojej wizyty w wierzy, minął te głupi półtora dnia, wiec przydałoby się już tam wpaść. Jestem ciekawy co ten gości, z wierzy, chce. Stanąłem przed tym jakże wielkim budynkiem, spojrzałem w górę, czekając na windę. Gdy owa winda przybyła wszedłem powoli do środka, złapałem się rólki i spoglądałem w jedno z luster. Winda się zatrzymała i otworzyły się drzwi, powoli opuściłem windę i ruszyłem przed siebie ,,prowadzony" przez dywan. Zatrzymałem się przed potężnymi ciemno, brązowymi drzwiami, wziąłem oddech i zapukałem, po otrzymaniu twierdzącej odpowiedzi wszedłem do środka.
-Wzywałeś.
Mężczyzna spojrzał na mnie, po czym wskazał ręką na krzesło.
-Mam dla ciebie propozycje.
Z zaciekawieniem spojrzałem na mężczyznę.
-Od dziś będziesz mi służyć.
-Słucham!?
Odparłem zaskoczony.
-To, co słyszałeś.
-Wybacz mi, ale nie chce być jednym z waszych psów na uwięzi.
Mężczyzna się podniósł, po czym podszedł do okna, a ręce miał z tyłu splecione.
-Hm... źle to ująłem. Będziesz od dziś dla mnie pracować jako taki SZPIEG-ŁĄCZNIK. Będziesz wykonywał zadania, jakie Ci dam, a za to będziesz wynagradzany.
-Rozumiem, ale skoro tak bardzo chcesz mieć mnie pod swoją władzą mam propozycję.
Mężczyzna się odwrócił w moim kierunku.
-Słucham.
-Załatwicie mi studia oraz jak by się coś okazało, nie wczepicie mi żadnego czipa i nie będziecie mnie razić prądem. Zamiast tego mogę nosić naszyjnik lub brązolete z tym czipem, a i jeszcze żadnych eksperymentu na mojej osobie i raz na miech będę mógł się zabawić.
Czułem na sobie jego przeszywający wzrok.
-Zgoda, ale w zamiar będziesz mnie słuchać i przekazywć mi wieści.
-Okej.
-To uzgodnione.
Pozałatwianiu formularzy wyszedłem, z wierzy niewierzac, w co się właśnie wplatałem, ale za to dostałem darmowe studia z chemii.

19 lutego 2017

Od Akiro do Erny

Dzień po dniu sprawdzałem poszczególne organy działające na tej komendzie. Dokumenty, wpisy, zgłoszenia itd. Wszystko było, prowadzone właściwie, wiec nie miałem żadnych obaw, co do tej policji. Wyszedłem z pomieszczenia, gdzie były trzymane dokumenty w Komendzie. Wtedy natknąłem się na na komendanta.
- Co ty tu robisz?
- Pilnuje porządku.
- Jak wyślemy cię do Wieży, to przestanie być ci do śmiechu.
Wtedy wyjąłem dokument i pokazałem go mężczyźnie. Od razu zbladła mu twarz.
- Ty.... jesteś z Wieży.
Zaśmiałem się cicho widząc jego twarz. To zawsze mnie bawiło.
- Tak, ale nie masz się co martwić, chyba że masz coś na sumieniu. Haha..
Mężczyzna nerwowo przełknął ślinę. Podszedłem do niego i zabrałem świstek z jego ręki.
- Do zobaczenia - powiedziałem. machając mu na pożegnanie. Teraz zostało mi wrócić do mojego zleceniodawcy, złożyć mu raport. Po chwili stałem przed Wieżą, by następnie wejść do jednej z wind. Wszedłem do pomieszczenia gdzie znajdował się pracodawca.
- I jak?
- Są czyści.
Położyłem parę świstków na jego biurku. On od razu je przejrzał, a ja czekałem na jego ruch.
- Akiro, czym tak właściwie się u nas zajmujesz?
- Niczym szczególnym, zazwyczaj wykonuje polecenia, które od Pana dostaje.
- Rozumiem - odpowiedział mężczyzna, splatając dłonie w koszyk, a następnie podnosząc je do góry i opuszczając głowę na dół.
- Pojutrze masz mi się tu stawić.
- Tak jest!
- Jesteś wolny.
   Po tym wszystkim miałem czas dla siebie, więc postanowiłem się trochę rozluźnić przed wieczorną zabawą. Ruszyłem do areny trzeciej by troszkę pozwiedzać i może znaleźć kogoś ciekawego. Po dłuższym zwiedzaniu natknąłem się na ciekawego osobnika. Miała na imię Erna. Czułem, że było w niej coś znajomego.
(Erna?)

17 lutego 2017

Od Somniatisa cd. Tiffany

  Somniatis przycisnął mocno szmatę do brzucha i powoli zaczął podnosić się na przedramieniu.
- Spokojnie Tiaffany, wszystko w porządku - mówił uspokajającym, kojącym tonem, jak do małego dziecka, jednocześnie starając się oprzeć plecy o ścianę. - Nie możesz panikować. Apteczka. Jest w przedpokoju. Leć po nią.
- Przepraszam, ja na prawdę przepraszam... - Dziewczynie drżały ręce, które nadal przyciskała do ciała opiekuna. Czarnowłosy usadowił się wreszcie w miarę wygodnie i wyciągnął dłoń w kierunku twarzy dziewczynki. Stanowczo ją podniósł tak, by patrzyła mu w oczy.
- Tiffany. Nic się nie stało. Idź po apteczkę.
  Komunikat chyba wreszcie dotarł do nieco roztrzęsionej dziewczynki, bo wstała i zniknęła w przedpokoju, by wrócić po chwili z białym opakowaniem w dłoniach.
- Bandaże... - zauważył Somniatis czując, że zaczyna tracić świadomość na skutek upływu krwi. Oparł głowę o ścianę za sobą. Sufit w jego oczach zaczynał się mazać, jakby przybliżać i oddalać. Falować, niczym ocean. Poczuł, jak małe rączki niezgrabnie obwiązują go w pasie, przytwierdzając bluzę do jego ciała. Ręka czarnowłosego stopniowo zwalniała uścisk, przytrzymujący materiał i wkrótce opadła bezwładnie. Somniatis odpłynął w czarną, słodko-gorzką głębię nieprzyjemnie ćmiącego bólu.
  ...Nie na długo. Ocknął się gwałtownie, strasząc w ten sposób swoją podopieczną, która odskoczyła pół kroku w tył. Zaczął wodzić dzikim wzrokiem po pomieszczeniu. Na chwilę skoncentrował spojrzenie na zwłokach, potem na właśnie skończonym przez Tiffany opatrunku.
- Nie możemy tu zostać - wymamrotał, próbując wstać, wspomagając się ścianą. - Nawet jeśli tego zabiłaś to przybędą następni. Nie możemy nawet być pewni gdzie i kiedy, gdzie i kied-dy - zająknął się, gdy potknąwszy się o własne nogi niemalże nie przewrócił się na powrót. Na szczęście czarnowłosa go przytrzymała.
- Nie wydaję mi się, żebyś był w wstanie chodzić... - zauważyła nieśmiało.
- Jeśli tu zostaniemy wkrótce to czy mogę chodzić, czy nie, nie będzie miało najmniejszego znaczenia. Nie pozwolę ci znowu... zabić.
(Tiffany?)

16 lutego 2017

Od Tiffany cd. Somniatis

 Dziewczynka posłusznie pobiegła w stronę łazienki, gdzie miała znaleźć owy tunel. Była przerażona tym, co stało się jeszcze przed chwilą. Zaraz za nią wszedł Somniatis, który zablokował czymś drzwi, aby chociaż opóźnić przybysza. Tiffany zauważyła płachtę.
 Z zaciekawieniem zerwała czerwony materiał, który spadł na ziemię. Somniatis widząc, co odkryła dziewczynka, cofnął się, jakby obawiał się odkrytego przez czarnowłosą przedmiotu.
 - Zdejmij obraz i połóż go na ziemi. Za nim jest wejście, niezbyt duże, ale powinniśmy się przedostać do tunelu.
 Tytania wykonała posłusznie polecenie swojego opiekuna. Otwór nie był wąski, jednak mężczyzna mógł się spokojnie zmieścić, nie mówiąc już o Tytanii. Kiedy tylko czarnowłosa chciała wejść, nagle drzwi zostały wyważone i wszedł przez nie mężczyzna z bronią w ręku. 
 - Pytam się ostatni raz.. - zaczął i wycelował broń w stronę opiekuna czarnowłosej. - Po której jesteś stronie?
 Widząc to, dziewczynka zamarła. Czuła się tak, jakby nieznajomy celował w nią, nie w mężczyznę. Odruchowo chciała rzucić się na obcego, jednak ten ją odepchnął i strzelił w brzuch ciemnowłosego, który upadł na podłogę.
 Wtedy coś pękło w młodej waderze. Spojrzała wściekle w stronę mężczyzny, który postrzelił jej opiekuna. Sama nawet nie wie, kiedy to się stało.. Zaatakowała. Zamieniła się w waderę i zaatakowała nieszczęśnika. Pistolet wystrzelił kilka razy, jednak nie trafił w młodą wilczycę. Nie minęło kilka chwil, a stała cała, ubrudzona we krwi nieznajomego. Człowiek nie ruszał się. Miał zbyt mocno poharatane gardło, by przeżyć. Zabiła go. Na oczach Somniatisa. Na powrót zmieniła się w człowieka. Zasłoniła twarz rękawem i uklękła przy półprzytomnym czarnowłosym.
 - Ja..tak strasznie przepraszam. - i powstrzymując łzy zdjęła z siebie polar, po czym przycisnęła go do rany Atisa.

<Atiś?>

Od Akiro

   Góra wezwała mnie do siebie, więc szybko stawiłem się na miejsce.
- Masz dla nas sprawdzić panujące w tym miejscu organy. W tym celu zostaniesz przeniesiony w inny rejon Areny. Rozumiesz?
- Tak jest.
   Przeniesienie mnie na nowy teren ludzi nie szło po mojej myśli, ale nie będę się kłócił z górą. Zdążyłem się ogarnąć i ruszyłem w kierunku "nowej pracy", ale nie za bardzo wiedziałem, gdzie to jest. Poszukując tego jakże wspaniałego budynku, starałem zapamiętać okolicę, by znowu jej nie przemierzać. Po trzech godzinach wreszcie trafiłem przed komisariat policji. Wszedłem powoli do środka na pierwszy rzut oka niczym nie różni się od miejsc, gdzie wcześniej pracowałem.
- Przepraszam, gdzie wasz szef urzęduje?
- A po co ci to wiedzieć?
- Miałem się do niego zgłosić.
Mężczyzna zmierzył mnie wzrokiem.
- Tamtym korytarzem, piętro trzecie.
- Dziękuję.
Poszedłem tak, jak kazał przyszły kolega z pracy. Po chwili stanąłem przed drzwiami przywódcy policji, wziąłem wdech i wydech, po czym zapukałem.
- Wejść!
Powoli otworzyłam drzwi i wszedłem do środka.
- Ty jesteś "Tadash"?
- Tak jest.
- Przejrzałem twoje papiery i jestem zadowolony, że będziemy mieć takiego wspaniałego kompana.
- Miło mi to słyszeć.
Załatwiliśmy sprawy formalne i dostałem własne zadania do wykonania. Praca szybko mi się skończyła i miałem czas wolny, więc postanowiłem ogarnąć resztę rzeczy w domu. Szybko uwinąłem się ze wszystkim i postanowiłem zrobić małe zakupy. Gdy wróciłem do domu usłyszałem dziwny hałas za oknem, jednak się tym nie przejąłem i poszedłem spać.

15 lutego 2017

Karta postaci - Akiro Ori

Dane osobowe

Imię i Nazwisko: Akiro Ori
Pseudonim:  Fox, Jocker .... i wiele, wiele innych
Płeć: Chłopak
Pochodzenie: Nieznane
Data urodzenia: 20.09.1890 [145 lat, a wygląda na 16 lat]
Przynależność: Wataha
Stanowisko: Kontrwywiad, Medycyna
Klasa: Posiadacz wilczego genu
Praca: Dawniej pracował dla premiera, był jego informatorem i specem od brudnej roboty. Aktualnie pracuje z Somniatisem w sklepie zegarmistrza. Załatwi każdą sprawę, a w rządzie nadal ma swoich ludzi.
Orientacja: Heteroseksualny
Partner: brak
Rodzina: Prawdopodobnie cała jego rodzina nie żyje, na Arenie 6 znajduje się ich grób. Powiązany jest ze "zmarłym" Władysław Leniniewsk i paroma jego ludźmi. Boni, którego uratował, i Somi, którego uważa za przyjaciela.
Miejsce zamieszkania: Arena 1

Charakter

©nieznany
Przez swój nietypowy fach, którym zajmuje się od wielu lat chłopak nauczył się jeszcze bardziej utrzymywać swoje emocje na wodzy, ponieważ w towarzystwie w jakim chłopak się obracał, emocje zdradzały twoje zamiary. Mimo to potrafi ukazywać swoje emocje, ale robi tylko przy wybranych osobach, które po dłuższym czasie, zaczynają dostrzegać różnice. Podczas zdobywania informacji stosuje siłę, jeśli jest to konieczne. Wtedy jego oczy są zimne i na marne doszukiwać się w nich jakichkolwiek uczuć. Jednak jeśli zdobędziesz jego przyjaźń, zdobędziesz również dobrego sprzymierzeńca. Ten chłopak jest lojalny wobec bliskich osób, natomiast obcych trzyma na dystans. Akiro jest wytrzymały i wytrwały.


Aparycja


©Wavyrr
Brązowowłosy ma 155 cm wzrostu więc nie należy do najwyższych, ale nie przeszkadza mu to w wykonywaniu swoich zadań, wręcz przeciwnie. Jego przeciwnicy go znieważają, przez co są od razu na przegranej pozycji. Ma średniej długości brązowe włosy, a w słońcu podchodzą one pod blond. Najczęściej można go zobaczyć ubranego w granatowe luźne spodnie, które wsadzone są do glanów, brązową lub czarna bluzkę i na to czarną bluzę z krótkim rękawem, choć można go zobaczyć także w innych strojach. 
Historia:  Akiro wychował się w innym czasie, gdzie był jednym z dziesięciu generałów, służący władcy i białej księżniczce. Jeden z nich zdradził i wybuchła przez to wojna, w trakcie, której Akiro został trafiony jakimś atakiem i został tu przeniesiony. Wylądował na cmentarzu, gdzie znalazł go Władysław Leniniewski i wziął go pod swoje skrzydła. Zaczął pracować w Wieży, a w pracy pomogły mu kontakty, które sobie wyrobił. Po zmianie władzy, szybko opuścił Wieżę i szukał innej grupy, by się dołączyć, w końcu osiedli się w Watasze, pytanie jak długo zagrzeje tam miejsce. Jest odpowiedzialny za upadek, serca miasta, na zlecenie Leniego, za czasów jego kadencji. W tym czasie zaprzyjaźnił się z Somniatisem Tenberis, którego zaczyna traktować jak brata.

Moce, umiejętności i zainteresowania


  • Ogarin - Może stworzyć wszystko, o czym pomyśli to się pojawi i to wszystko może również zniknąć.
  • Przenikanie - ale kosztuje go to dużo energii.
  • Kitsune spec - oszustwo zmysłów i czytanie w myślach 

Potrafi się dostosować do każdej sytuacji, pod bluzą umie schować parę ostrzy, sztuki walki i władanie bronią. Interesuje się wszystkim dookoła, eksperymentuje w swoim laboratorium. Somi nauczył go jak naprawiać zegarki, co go mocno wkręciło. Lubi zbierać informacje i sprawdzać czy będą przydatne dla jego osoby.

Przedmioty  


  • Maski - często stosuje je jak wybiera się na rozrywkowa arenę, BronieKarabin, Wisior iluzji - niech was nazwa nie myli, on powoduje, że jesteś niewidzialny przez ludzi i kamery. Wygląd: metalowy krzyż z czymś podobnym do przeplatanej wstążki. 

Ciekawostki


Achievementy


Kontakt: yuki21

12 lutego 2017

Od Lorema

  Mężczyzna kończył pisać ostatni rozdział swojej powieści. Nie był zbytnio zadowolony z efektu, jednak to wszystko, na co było go w tym momencie stać. Nie było zresztą gorsze od większej ilości Amerykańskiego szajsu dla nastolatków. Jedynym elementem, który Loremowi podobał się w jego dziele, była postać małego, pączkożernego wampirka. Myśli jasnowłosego popłynęły w kierunku przyjaciela. Miał nadzieję, że chłopak nie będzie miał kłopotów, jeśli ktoś znajdzie powieść w bibliotece na jego zmianie. Cóż, bez ryzyka nie ma zabawy. Najwyżej... jakoś go z tego wyciągnie.
  Lorem wstał od stolika i rozciągnął się, po czym rozpoczął druk jedynego egzemplarza "Areny Nocy". (...)

  Lorem poderwał się gwałtownie z łóżka. Przez pracę cała noc omalże by nie zaspał! Chwycił torbę i wrzucił do niej świeżo sklejoną powieść oraz kilka kanapek, bez sera, masła czy czegokolwiek innego. Po tym wybiegł z domu.
  W pracy pojawił się lekko zdyszany, jednak na czas. Poszedł na zaplecze, by odłożyć torbę i nieco odetchnąć. Po tym rozpoczął swoją pracę. Dość nudną i monotonną, jednak nabierającą nieco kolorów przez podstawianie fabularnych książek na półki. Tak było i tego dnia. Schował "Arenę Nocy" pod poły koszuli i przemknął się, jak tylko dryblasy potrafią się przemykać, do głównej części biblioteki. Potem już poszło z górki. Odnalazł dział, często odwiedzany przez młodzież... a przynajmniej częściej niż inne - mitologie. 
  Na nieszczęście, gdy wsuwał właśnie książkę na półkę, pomiędzy "Mitologią Nordycką" a "Wierzeniami Greków i Rzymian", ktoś stanął na końcu przejścia.
(Ktoś?)

5 lutego 2017

Od Somniatisa cd. Est

  Somniatis podszedł bliżej i spojrzał z góry na unoszącego się trupa.
- Ostrzeżenie - mruknął. - Sztuka.
- Sztuka? - Est przyłożyła dłoń do ust z niesmakiem. Wyraźnie nie chciała się zbliżać do zwłok.
  Mężczyzna przykucnął i wyjął z pomiędzy palców mężczyzny mały przedmiot, który błysnął ponuro w zielonym świetle.
- To breloczek w kształcie wilka. Najwyraźniej ten mężczyzna był podejrzewany o konszachty z Watahą. - Czarnowłosy wstał, uśmiechając się cierpko. - Taki już jest los szczura, że ostatecznie wyląduje w kanałach. Przyjrzyj się mu uważnie. Ściska latarkę na piersi, niczym miecz. Musiał być dzielnym stróżem nocnym. Może nawet zasłużonym dla ZUPA'y. Jednak to ich nie powstrzymało.
  Oczy mężczyzny błyszczały dziwnym, upiornym blaskiem, gdy spojrzał na Est. Jednak widząc narastający w niej lęk, opamiętał się nieco.
- Lepiej wybierzmy inną drogę. Całkiem prawdopodobnym jest, że na końcu tej spotkamy jakiś przedstawicielu artystów. W końcu ciało zachowało jeszcze swój pierwotny wygląd, zatem musi być świeże.
- Tak będzie najlepiej - przytaknęła Est, cofając się powoli do najbliższej odnogi. Somniatis podążył za nią, rzucając jeszcze ostatnie spojrzenie trupowi. To było ostrzeżenie. Ostrzeżenie dla zdrajców ZUPA'y, którzy wciąż korzystali z ich kanałów. To było ostrzeżenie dla niego. 
  Teraz to białowłosa szła na przedzie, a żeby oświetlenie było jak najbardziej optymalne, Atis posłał świetlistą kulę nad jej głowę. 
- Teraz w prawo - zakomenderował na rozstaju tuneli. - A na następnym skrzyżowaniu prosto. 
  Echo jego głosu niosło się przez tunele z przerażającą siłą. To miejsce z każdą chwilą stawało się coraz bardziej upiorne i człowiek zatęsknił gwałtownie do zastrzyku adrenaliny, towarzyszącemu ucieczce przed SJEW-em przez jasne uliczki nadziemia. 
  Poza rzadkimi komendami nie rozmawiali ze sobą. Atis był wdzieczny dziewczynie, że milczy. Chyba czułby się jeszcze bardziej nieswojo, gdyby wciągnęła go w jakąś bezsensowną pogaduszkę lub, co gorsza, zaczęła wypytywać o ZUPA'ę. W końcu musiała wiedzieć, że kiedyś utrzymywał z nią kontakty.
(Est?)

Od Est cd. Somniatisa

Est ruszyła za Somniatisem wzdłuż kanału. Żadne z nich nie wymieniło ze sobą ani jednego słowa od pamiętnego telefonu Argony. Najwyraźniej ani ona ani on nie mogli znaleźć tematu, który rozluźniłby zaistniałą sytuację. Białowłosa zasłoniła ręką usta i nos. Zapach robił się coraz bardziej intensywny i Est ze swoimi instynktami węchu nie mogła już dłużej wytrzymać. Zapach tęchlizny był tak mocny, że dziewczynie kręciło się w głowie. Ledwo trzymając się na nogach, szła dalej za Somiatisem, który chodź na chwilę nie odwrócił się by sprawdzić czy wszystko z nią w porządku. Trochę ją to raniło, jednak od samego początku wiedziała, że on nigdy nie odwzajemni jej uczuć. W sumie nigdy nie chciała by tak się stało. Wolała bardziej obserwować z boku i wspierać niż być w aktualnym związku lub zostać przez niego odrzucona. Jednak wciąż nie mogła powstrzymać swych uczuć, dlatego kiedy mogła starała się o tym nie myśleć. Zmienić temat, w najgorszym wypadku uciec. Ich kroki odbijały się od ścian kanału. Było w nim w miarę ciemno i gdyby nie światło Somniatisa, dziewczyna prawdopodobnie już dawno wpadłaby ścieków. Nagle na końcu tunelu rozbłysło światło. Oboje zatrzymali się w miejscu i wpatrywali się tak przez chwilę. Białe promienie bardzo powolnie zbliżały się w ich stronę.
- Co to? - spytała zdziwiona, jednak nie otrzymała żadnej odpowiedzi od czarnowłosego. Zmrużyła oczy by przyjrzeć się obiektowi, jednak nic to nie pomogło. Ruszyła więc na przód, zostawiając Somiatisa daleko w tyle. Est zamarła. Na wodzie unosiło się martwe ciało człowieka z latarką położoną na jego piersi...
(Panie S. ^-^?)

1 lutego 2017

Od Somniatisa cd. Tiffany

- Nowym Bethie? - spytał zdziwiony mężczyzna, a widząc jak dziewczynka potakuje, zamyślił się. - Jest... szkaradny. Nie da się tego określić inaczej. - Skrzywił się lekko. - Ale wierzę, że Argona miała swój cel w dokonaniu takiego wyboru. Szczególnie, że aktualnie sytuacja Watahy jest ciężka. 
Nie wspomniał, że sama Argona wydała mu się zupełnie inną osobą. Nie wspomniał, że martwi go, w jakim kierunku pójdzie Wataha pod takim kierownictwem. Nie wspomniał tego... nie chciał martwić dziewczynki. Lepiej, żeby nie wiedziała. 
- A swoją drogą, gdzie się włóczyłaś jak cię nie było? - spytał, jakby od niechcenia zmieniając temat.
- Pomagałam Argonie - odparła wymijająco Tiffany, a Atis nie dopytywał się o szczegóły. Skoro nie chciała mówić, to lepiej było nie wiedzieć. 
Niespodziewanie drzwi sklepu zabrzęczały cicho i Somniatis wstał od stołu.
- Klient? - spytała zdziwiona dziewczynka.
- Zaraz się przekonamy - mruknął czarnowłosy, przechodząc do części sklepowej. Tiffany bezszelestnie podążyła za nim, zatrzymując się jednak przy framudze i tylko wyglądając zza niej ciekawie.
Osobą, która weszła do sklepu był wysoki, ciemnowłosy mężczyzna w czarnym płaszczu i brązowej czapce na głowie. Somniatisowi od razu nie spodobał się jego wygląd. Dla niego, składał się wyłącznie z cienia.
- W czym mogę służyć? - zapytał profesjonalnie przybysza.
- Mój pan przysyła mnie z zapytaniem czy dalej będziesz z nami współpracował? - Jego głos był chrapliwy, jakby rzadko używany i kompletnie nie pasował do tej ponurej twarzy.
- Twój pan? - Zegarmistrz uniósł brew, jednocześnie dając pod ladą znak Tiffany by się wycofała. Wiedział już, kim jest przybysz.
- Wiesz o kim mówię. - Ten zachrypnięty głos nie miał kompletnie żadnego wyrazu. Żadnego, co tylko nadawało mu ponurego brzmienia.
- Z przykrością muszę stwierdzić, że nie wiem o czym pan mówi - oznajmił Somniatis, rozkładając bezradnie ręce. - Jeśli chodzi o  naprawianie zegarów to nie widzę, żadnych przeszkód, byśmy...
Koło ucha mężczyzny coś świsnęło i kawałek tynku odleciał ze ściany. Przybysz skorygował nieco kierunek, w którym wskazywał palcem i teraz pokazywał prosto na środek czoła Atisa.
Ten ostatni przez chwilę stał w bezruchu, patrząc w ciemne oczy cienia, po czym zanurkował pod ladę. Kolejny strzał świsnął nad jego głową, gdy obijając się o szafy wbiegł na zaplecze. Olbrzymim wysiłkiem woli i przy użyciu najtrudniejszych pieczęci zatarasował przejście wszelkiego rodzaju żelaznymi prętami i płytami, jakie w tamtym momencie przyszły mu na myśl. Upadł, prawie bez sił.
Tiffany podbiegła do niego i przykucnęła przy opiekunie.
- Czego on chce? - pisnęła.
- Jest z ZUPA'y. - Atis, wspierając się na dziewczynce, zdołał wstać. - Chyba wiesz, że byłem dilerem sztuki, nieprawdaż? Teraz zażądali ode mnie, bym opowiedział się zdecydowanie po którejś ze stron. 
Coś z dużą siłą uderzyło w żelazną przegrodę.
- Potem ci to wyjaśnię - pośpiesznie dodał mężczyzna. - W łazience jest wejście do tuneli Podziemia. Jeśli się pośpieszymy to może uda nam się go zgubić.
(Tiffany?)