(cd. tego)
No i jest - właściciel psiego swądu...
*kilka zdań później*
- Czyli jednak chcesz ją zabić? - uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego triumfalnie.
- Nie chcę?...
- Dobra, dobra. Nie chce mi się już tego od ciebie wyciągać. - odetchnęłam i znów spojrzałam na niego z dołu. - Masz kasę?
- Może... Po co ci?
- A chcesz informacji?
Cisza.
- To kup mi ciastko - powiedziałam i zaśmiałam się.
Facetowi aż szczęka opadła.
- Ciastko?
- A i owszem. Jestem głodna.
Westchnął.
- Ok. Tylko szybko - warknął.
Podniosłam głowę jak najwyżej i prawie na palcach przeszłam obok niego. Ryu powlókł się za mną.
Zaprowadziłam go do najbliższej cukierni. Ciężko opisać jak patrzyli się na nas przechodnie widząc drobną dziewczynę w letniej sukience w zimę idącą z jakimś gangsterem z wydziarganym smokiem i wygoloną połową łba.
- Chcę to! - zawołałam do stojącego w drzwiach chłopaka. Niechętnie podszedł i zapłacił. Usiedliśmy przy jednym z okrągłych stolików.
- A więc? - zaczął.
- Gdzie tak pędzisz, gazelo? - spytałam wkładając sobie do ust pół ciastka jagodowego na raz.
- A ty? Nie przystoi dziewczynie takie jedzenie.
- Pffff... Ty też byś tak jadł gdybyś od tygodnia nie miał w gębie nic prócz kilku bułek.
- Nieważne.
Po chwili ciszy wstałam, odniosłam tależyk i wyszłam z cukierni. Ryu popędził za mną.
- Co ty robisz?
- Idę do domu.
- Nic mi nie powiedziałaś!
- Bo nic nie wiem, idioto - przy ostatnim słowie zrobiłam dziubek i głupio się do niego uśmiechnęłam - no nie gniewaj się, wielkoludzie. Na pewno ktoś ci pomoże - poklepałam go po ramieniu - a teraz zapraszam cię na herbatę.
Doszliśmy do mojego tymczasowego domu. Otworzyłam okno i powiedziałam nowemu znajomemu, żeby wszedł pierwszy.
- To twoje mieszkanie?
- Może... Chwilowo.
- Dlaczego chwilowo?
- Niedługo się przeprowadzam.
Widać było, że Ryu nie jest zadowolony z odwiedzin.
- Nie mam czasu - wstał i już chciał wyjść kiedy postawiłam przed nim szklankę nestea.
- Wypij to chociaż. Jesteś pierwszą osobą, którą zaprosiłam na herbatę. Korzystaj. Poza tym chyba i tak nie możesz znaleźć tego kogoś, więc... Nic nie stracisz, a zyskasz sztuczną herbatę cytrynową - roześmiałam się i spojrzałam mu w oczy. Dopiero teraz zauważyłam, że są zupełnie białe.
(Ryu?)