-Idź się, połóż. -powiedziałem, a gdy chłopak się położył i niemal od razu zasnął, zacząłem się bawić moimi fiolkami. No bo kto powiedział, że eksperymentowałem wyłącznie na Bonim. Zmieszałem fiolki i spojrzałem na Boniego, a później na śpiącego Somiego.
-Może i lepiej, że śpisz. -powiedziałem do przyjaciela i wypiłem zawartość fiolki i wstrzyknął specyfik pod skórę. Momentalnie zrobiło mi się niedobrze i zaczęło mnie wszystko swędzieć. Po paru minutach moje "stare" ciało leżało na ziemi bezwładnie.
-Musimy je przenieść nad przeg, będą go szukać. -powiedziałem do Boniego, po czym zapakowaliśmy je do wora z raną postrzałową. Bon zajął się podrzuceniem ciała, a ja czekałem, aż Somnatis się ocknie sprawdzając czy dna i zapis zapachowy się zmieniły, miło było, że się udało kolejny raz zmienić kod genetyczny.
-Dobra musimy się zmywać. -podniosłem się i podszedłem do Somnatisa. -Wstawaj, musimy iść. -powiedziałem wiedząc, że nasz magiczny pies czeka na nas na zewnatrz. Na szczeście czarnowłosy szybko otworzył oczy.
(Czas sie wziaść do pracy. ^^ Somi nie dostań zawału)