21 marca 2015

Od Tempestas'ta do Rei

Cd. tego

Biegłam przez krzaki. Musiałam pobić rekord. Miałam taki dobry czas. Ktoś coś krzyknął. Nie wiedziałam co ,lecz nie było wątpliwości ,że to było wołanie. Odwróciłam się, nadal biegnąc.
Nagle wpadłam na jakąś waderę. Wyglądała trochę jak lis. Mam nadzieję ,że nic jej nie jest.
- Przepraszam. Nic Ci nie jest?
(Rei?)

Od Tempestas'ta do Tenebrae

Cd. tego

Powoli otworzyłam oczy. Leżałam w norze. W bardzo czystej norze Tene. Ona sama natomiast była rozmazana.
- Cześć?
- Hej. W końcu się obudziłaś.
- Długo spałam?
Zapytałam tylko po to ,by wywołać jej śmiech. Niestety, tylko się zakłopotała.
- Długo byłaś nieprzytomna...
- Gdzie jest Qus?
- Antilqus? Nie wiem.
Zapadła chwila milczenia. Najprawdopodobniej obie myślałyśmy o Qusie. Nagle wadera wstała.
-Dokąd idziesz?
(Tene?)

20 marca 2015

Od Tenebrae - Dzień z życia alphy

Wyszłam z jaskini i patrzyłam na zaćmienie słońca. Nagle pobiegł do mnie Satoshi wrzeszcząc.
- Wiesz że alpha no nie?
- Tak alpha zarządza. Uspokoił się. - No ty to mądra jesteś.
- Skoro tak sądzisz to jestem. - odparłam skromnie.
- A wiesz co to wakacje? I że Mixi nie ma?
- Trzy razy tak. Basior patrzył na mnie jakbym miała trzecie oko na pysku. .
- Jesteś alphą
- Wiesz Satoshi to nie jest śmieszne. Znasz to? Przychodzi lekarz do baby, a ona facet. Czy jakoś tak.
- Ja mówię poważnie.
No dobra wierzę mu ale czuję się jak rozjechana żaba co żyję. Nie patrząc na basiory pobiegłem do jaskini. Stanęłam w kącie. Po chwili jednak wyjrzałam na świat. Zamarłam. Około, no mniej więcej cała wataha plus nowi członkowie zgromadzili się przy mojej jaskini. Tego już za wiele. Zaczęłam w nich rzucać czymkolwiek. Oni odrzucali. Rozpoczęła się bitwa. Nagle zostałam za ogon przeciągnięta przez jaskinię. Chamstwo. Nagle się obudziłam i Satoshi mnie ciągnął po podłodze.
- Jeśli chcesz wiedzieć to nie jestem spokrewniona ze szmatkami ani z odkurzaczem
- Sorry. Musiałem cię jakoś obudzić. Rzuciła we mnie przedmiotami. - odparł
- Ups.

Od Tenebrae do Tempestast'a

Cd. tego

Qus mocno i bez oporów uderzył Tempess w głowę. Nie patrząc na wyniki swoich czynów, odbiegł.
- Qus, wracaj!
Udał, że nie usłyszał. Chciałam za nim pobiec. Najpierw jednak musiałam zając się waderą. Zastanawiałam się jak najszybciej i najlepiej przenieść ją do mojej jaskini. W końcu wpadłam na pewien pomysł. Szybkim ruchem łapy utworzyłam ścieżkę z wody. Ponieważ było zimno, zamarzła.
Lekkimi podmuchami wiatru posuwałam ją po dróżce. Gdy w końcu dotarłyśmy do mojej nory jedyne co byłam w stanie zrobić to położyć się naprzeciwko Tempestas. Czekałam  długo. Powoli zaczęła odzyskiwać świadomość.
(Tempestas?)

Od Rei

Leżąc na plecach, grzałam się w promieniach słońca. Nadsłuchując śpiewu ptaków. Po całej wiosce zaczęły chodzić plotki, że wszystkie duchy i większość demonów gdzieś znikła. Lecz nikt się tym tak nie przyjmował, wszyscy żyli swoim życiem tyle, że zrobiło się strasznie cicho. Nic się nie dzieje i niema co robić, młodzi się uczą, inni pracują a ja się nudzę. Nie chcą mojej pomocy więc się nie narzucam , trzymam się z boku  i czuje się jak powietrze. Nikomu niepotrzebna , niechciana. Niektórzy mówili żebym zginęła, ale niemam zamiaru umierać. Leżałam nad strumykiem patrząc na małe rybki pływające w wolno płynącym strumyku. Nagle usłyszałam, że ktoś mnie woła. Nie zdążyłam się odwrócić i już ktoś wpadł na mnie ....

(Ktokolwiek?)

18 marca 2015

Od Korso - Wyprawa

- Akuma? Co się dzieje? - zapytała Narcyza.
Wszystkie zebrały się koło niego. Też chciałem coś powiedzieć, ale i mnie ruszyło. Lekko widok mi się rozmazał, a gdy przetarłem oczy, poczułem w nich uciążliwy ból. Spojrzałem na stojącą z boku Anastasię. Nie wiem czemu, nagle spostrzegłem, że bardzo często mruga. Prawie raz na sekundę, czyli o wiele za często. Tak samo było u Assumi. Podbiegłem do niej i po krótkiej prośbie rozszerzyłem jej powieki.
- Niedobrze, bardzo niedobrze...
To samo sprawdziłem u Narcyzy, z trudem odciągając ją od mamroczącego coś Aku. Mixi nie skontrolowałem, ale również często mrugała. Nikt z nas nie wyglądał dobrze.
Skupiłem się na chwilę i zamknąłem oczy. Siłą woli jakby "ściągnąłem" z siebie na chwilkę chroniącą mnie magię. Jak na zawołanie poczułem ucisk w mięśniach, a na oczach jakby ołów. Szybko przywróciłem sobie ochronę i ocknąłem się. 
- Ateno, jest naprawdę, naprawdę źle... - wyszeptałem przerażony. 
Podbiegłem do Akumy i mimo protestów Shailene odciągnąłem go na bok. 
- Posłuchaj, nie jest dobrze... 
- Powiedz mi coś, czego nie wiem - prychnął chłopak. 
- Jak długo już poszukujemy tego klejnotu? - zapytałem. 
- Jakieś cztery, pięć dni? Najwięcej czasu straciliśmy w Paryżu i tej krainie halucynacji. 
- Pięć dni... Akuma, musimy prędko udać się gdzieś, gdzie będziemy mogli odpocząć. 
- Zwariowałeś? Jak cię nogi bolą, to sobie idź gdzieś usiąść i tu zostań! - warknął - Trzeba znaleźć elementy klejnotu! 
Już chciał odejść, ale przytrzymałem go. 
- Byłeś już kiedyś w świecie ludzi, prawda? Znasz ich zachowania. My teraz też nimi jesteśmy. Trochę magicznymi, ale wciąż ludźmi. A ludzie potrzebują snu. Spójrz na Anastasię, Narcyzę, na mnie. Nie czujemy tego dzięki chroniącej nas magii, ale nasze ciała są wyczerpane brakiem snu. Musimy się przespać. Ty może jesteś wytrzymalszy od nas, ale my jesteśmy słabi. Jeśli to zignorujesz, to nim się spostrzeżesz, a otaczające cię grono zacznie nagle padać jak muchy. 
Dostrzegłem zrozumienie w jego oczach. Chwilę milczał, po czym zamyślony powiedział:
- Czemu wcześniej tego nie zauważyłem? 
(Assumi? Chodźmy spać, Korso nie może się doczekać nocy z Aku ;3)

17 marca 2015

Od Ookaminoishi - Dzień z życia Alphy

Była noc. Truchtałam sobie spokojnie lasem, przymykając oczy. Byłam, wyjątkowo, iście rozluźniona. Śpiewały ptaki, słychać było szum strumyka, świeciło słonko i wszędzie była tęcza… Czekajcie, o co… Buch! Wbiegłam prosto w drzewo. Rozejrzałam się dookoła niewidzącym wzrokiem. Czy to są efekty tego zioła od… kogośtam? Nie pamiętam od kogo je dostałam, w każdym razie miałam pełen jego worek przewieszony przez grzbiet. Przecież to by mi wystarczyło na kilka lat… Obok mnie przebiegł tęczowy jednorożec wydając dźwięki przypominające coś pomiędzy psem a słoniem. Natychmiastowo zrzuciłam worek z pleców, złapałam go w zęby i wyrzuciłam gdzieś w głębię lasu. Brrr… już chyba nigdy więcej nie wezmę tego syfu! Ruszyłam w stronę swojej jaskini. Przecież wystarczyło tylko położyć się, zasnąć, a rano wszystko wróci do normy… Miałam jednak co do tego ogromne wątpliwości. Zacisnęłam zęby. Te ptaki zaczynały doprowadzać mnie do białej gorączki, zresztą jednorożce, słońce i wszystko inne też. Za mną usłyszałam trzask gałązki. Odwróciłam się gwałtownie. Wtedy z krzaków wybiegły dwie wadery. Aria i… bodajże Shailene. Zaczęły biegać naokoło mnie i mówić coś co chwila wybuchając śmiechem. Shai wsadziła mi wianek na głowę a Aria obsypywała mnie kwiatami. Ja natomiast miałam totalnego mindfucka na pysku.
- O co wam chodzi?! – spytałam nieco podniesionym tonem.
- Jesteś nową Alphą! Nową Alphą! – zawołały po czym ponownie zaczęły skakać wokół mnie. Strzeliłam facepalma. Czy one sobie jaja ze mnie robią?
- A tak na serio? Przecież Mixi jest teraz Alphą… - po moich słowach zatrzymały się nagle w miejscu. Spojrzały na mnie jak na debila. No ja im zaraz chyba coś zrobię… Ale najpierw dowiem się, jak one to robią, że mają idealnie zsynchronizowane ruchy i nastroje. Co do humoru, to są tak rozstrojone jak łysa wadera w ciąży.
- Mixi? Ona przecież kopnęła w kalendarz już z tydzień temu! A ty jesteś naszą nową Alphą! – Ostatnie zdanie ponownie wypowiedziały z uśmiechami na pyskach. Wkoło nadal śpiewały ptaki i… nie, nie chcę wiedzieć co robiły te jednorożce. Moja psychika już i tak wystarczająco ucierpiała tego dnia. Wadery ponownie zaczęły coś trajkotać. Spokojnie Ishi… wdech i wydech, wdech i wydech. A teraz policz do dziesięciu i się uspokój. 1… 2… 3… 4… 5… 6… 8… 9… Nie, przecież po 6 jest 7! Walnęłam się łbem o najbliższy przedmiot, czyli ziemię, po czym rozłożyłam skrzydła i błyskawicznie poleciałam do jaskini. Rozejrzałam się po niej. Chyba jako jedyna wyglądała w miarę normalnie. Wzięłam głęboki wdech i zakrztusiłam się. Przede mną stał Korso machający do mnie łapą i szczerzący się w uśmiechu.
- Odwróć się… - powiedział chichocząc. Zrobiłam to. I od razu tego pożałowałam. Za mną stała kolejeczka z wader, basiorów i osobników niezidentyfikowanej płci. Załamałam się. Dosłownie. Co to w ogóle była za szopka? Schizofrenikiem zostanę, słowo daję. W każdym bądź razie, trzeba było ogarnąć to zbiorowisko. Wskoczyłam na najwyższą półkę skalną w jaskini i powiedziałam donośnym głosem:
- Niech ktoś kumaty – w tym momencie większa część stada się nieco cofnęła – powie mi co to za szopka?! Wy sobie jaja ze mnie robicie, czy co?! – po jakimś czasie zaczęłam żałować tych słów. Wszyscy zebrani spojrzeli po sobie, a następnie w moją stronę. I byli BARDZO wściekli. A mnie pozostało tylko wiać. Biegłam jakby mnie sam Hades gonił, bo różnicy nie było widać. Potknęłam się o coś, co okazało się wcześniej przeze mnie porzuconym workiem z narkotykiem. Po krótkim locie, ponownie wyrżnęłam się o to samo drzewo, co tuż przed wyrzuceniem owego worka. Przed oczami zaczęły latać mi czarne plamki i jak to zawsze musi być, zemdlałam.
Poczułam jak coś dotykało mnie to w bok, to w pysk. Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam noc Shai i Arię dźgające mnie patykami. Tak, Nyks też mnie dźgała. Nie… oficjalnie już nie żyją. Nikt, ale to NIKT nie ma prawa dźgać mnie pierwszym lepszym badylem!

16 marca 2015

After Mega Party, czyli o skindzioleniu z Olmpu



  Był pochmurny, zimowy poranek. Wszędzie zalegały tony śniegu. Samotna wadera przedzierała się przez zaspy w kierunku samotnej nory Alphy watahy. Wreszcie udało jej się dotrzeć do groty. Wskoczyła do wnętrza z przerażającą nowiną na ustach:
- Olimpijczycy chcą zamienić Ookaminoishi w różowego królika! - wykrzyknęła, dysząc ciężko po przebytej drodze
- Rozumiem. - nawet nie uniosłam głowy znad przeglądanych właśnie dokumentów.
Akuma kompletnie nie zwrócił uwagi na przybyłą. Dalej parzył ziołową herbatkę, wykorzystując do tego możliwości swojej ludzkiej formy.
- Czy wy mnie w ogóle słuchacie?! Ookaminoishi! - wykrzyknęła coraz bardziej poirytowana Erna.
- Mixi? - odezwał się Akuma - Słodzisz herbatę?
- Tak, daj łyżkę - odpowiedziałam.
- Mixi! Akuma! Nie macie zamiaru nic z tym zrobić?! - Szamanka była już na skraju załamania nerwowego.
  Położyłem na tacy filiżankę i dzbanek z gorącym napojem i ruszyłem w kierunku stolika, przy którym Alpha wypełniała papiery. Niespodziewanie poczułem, że ciężar tacy maleje.
- STOP! - wrzasnęła Erna - Nie dam wam herbaty póki nie przyprowadzicie z powrotem Ookaminoishi!!!
- HEEEEEEEEEERBAAAAAAAAAAATAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! - krzyknęliśmy razem z Mixi, nagle wykazując niezwykłe zainteresowanie sprawą.
- No, dobrze... A jak po nią pójdziemy oddasz nam herbatę? - zapytałam.
- Oddam.
- Chodź Aku... - niechętnie wstałam i powlokłam się w stronę wyjścia z jaskini.
  Powłócząc nogami przemieniłem się w wilka i ruszyłem za moją Alphą, patrząc spode łba na stojącą z kamiennym pyskiem Szamankę.
- Jeszcze mi za to kiedyś zapłacisz - warknąłem - Jeśli coś się stanie Herbacie-kamisama to nie ręczę za siebie.
  Razem z Mixi wyszliśmy z jaskini i zmrużyliśmy oczy przed promieniami zachodzącego słońca
- Teraz albo nigdy - mruknąłem do Alphy, zakładając okulary przeciwsłoneczne
- Po co ci one, przecież zmierzcha... czekaj! Czy ty ich nie zgubiłeś na Olimpie?! - Mixi spojrzała na mnie nieufnie
- Tak, niestety - skrzywiłem się - Musiałem się po nie wracać. Oj ciężko było, ale się udało!
- A Okaminoishi nie chce cię się ratować?! - z jaskini Mixi wychylił się czerwony pysk Erny
- Lepiej szybko to załatwmy, zanim Erniak na prawdę się zdenerwuje... - szepnęła Mixi - I wyleje naszą Herbatę...
Powoli ruszyliśmy w stronę górującego nad watahą Olimpu.
- Jest problem... - mruknęłam. - Będziemy musieli ją wyciągnąć tak, żeby olimpijczycy się nie zorientowali, bo będę miała poważne kłopoty. 
- W takim razie potrzebujemy planu - zgodził się Akuma.
Oboje usiedliśmy i zaczęliśmy obmyślać plan. W pewnym momencie nad głową Akumy zapaliła się żarówka.
- Wiem! Weźmiemy RPG i wysadzimy ścianę więzienia, gdzie ją przetrzymują! - wykrzyknąłem
- Aku... co ty znowu ćpałeś... - Mixi zaczęła wyglądać na zmęczoną moim zachowaniem
- Czarne tabletki - odparłem - Chcesz trochę? Nie! Nie dam ci :C
- Dzięki...
- A tak na serio mogę użyć moich cieni, by unieszkodliwić strażnika, w tym czasie ty poszłabyś do celi Ookami i przy pomocy magii mroku rozbijesz kłódkę. Jeśli nie będzie się dało użyjesz klucza... a potem po prostu skindzialamy i do Herbaty-kamisama!
- Świetnie! Tylko najpierw dawaj czarne tabletki! Bez wungla ni dam rady!
- Nie dam ci!
- AKUMA! DAWAJ CZARNE TABLETKI!!!! - wycedziłam.
- Nie, nie mogę...
- AKU! Bo cię zdegraduje!
- Ale jeśli bym ci je dał, nigdy bym sobie nie wybaczył!! - zrobiłem smutną minę - Przecież wiesz jak ona działają na wilki... zresztą nie mam ich przy sobie...
- Nie kłam, tylko dawaj!! - w oczach Mixi pojawiła się żądza mordu
- Mixi! Ty jesteś uzależniona! Skąd je brałaś przedtem?! - teraz to ja zacząłem się denerwować
- Argona miała zapas... Trochę jej podkradałam... - spuściłam wzrok.
Akuma westchnął ciężko.
- A teraz dawaj! - w moich oczach pojawił się szaleńczy błysk.
- Nie.
- Och... No dobrze... Ale jak będę miała potem problemy to będzie tylko i wyłącznie TWOJA wina.
Byliśmy już u stóp Olimpu. Okrążyliśmy ją, by wejść od strony więzień. 
- Oke, czyli teraz wspinamy się ty obezwładniasz strażnika, a ja idę uwolnić Ookami? - upewniłam się.
- Dokładnie - skinąłem głową, wyciągając zaciśniętą łapę do wadery - Weź to.
- Co to...?
- Niebieski kwiat i kolce na szczęście - :3
- Nie myśl, że przez to zapomnę o wunglu - mruknęła Alpha i ruszyła przodem
  Przyczaiłem się w cieniu i wykrzesałem z siebie energię, by wysłać ją do przedniego wejścia. Zamknąłem oczy, by jak najlepiej skupić się na widoku oczami cienia. Mury, mury, strażnik w różowych kąpielówkach, chichy jęk, gdy padał nieprzytomny na ziemię. Teraz kolej na Mixi, zaraz powinna wydostać to Oko.
Wspinałam się na Olimp, mając nadzieję, że Akuma już zajął się strażnikami. Wtedy stanęłam na ostry kamień i z mojej łapy wąską strużką popłynęła krwistoczerwona krew. 
"Ja to mam pecha..." pomyślałam. "Przecież oni od razu wyczują zapach krwi".
Westchnęłam ciężko i zaczęłam iść dalej nie zważając na piekący ból w łapie i starając się nie myśleć co będzie jeśli Olimpijczycy mnie zauważą.
  Jest! Widzę ją! Idzie jakoś chwiejnie, ale powinna dać radę. Jeszcze kilka metrów. Przeszła koło mojego cienia i stanęła przed żelaznymi kratami do celi. Przez chwilę patrzyła na nie bez słowa.
- Czemu muszą być zabezpieczona jakąś olimpijską magią? - zapytała w przestrzeń. - Nie spodziewałam się, że będą zabezpieczone magią.
- Nikt się nie spodziewał, że będą zabezpieczone magią. - Odwróciłem cień i ujrzałem zmierzającego w kierunku wadery Ketsuruiego. Ten zdrajca...! To przez niego...!
  Basior jak gdyby nigdy nic podszedł do krat i rozwiązał bandaż. Kilka kropel krwi kapnęło na kraty i zwinnie popłynęło ku zamkowi. 
- Ketsurui, czy ty...? - zapytała zdziwiona Mixi
Kraty zgrzytnęły, basior wszedł do środka, chwycił jakiś przedmiot leżący na ziemi - małą książeczkę, wyszedł i zamknął kratę.
- Wróciłem po książeczkę. - basior z uprzejmym uśmiechem pomachał czasopismem, z podejrzanie skąpo ubraną istotą. - Dzia na frajerzy!
  Zaczął się wycofywać.


C.D. (nigdy nie) N.

Od Dalii cd. Vincenta

Spojrzałam na basiora. Co on się tak o mnie troszczy?
- Dam sobie radę... - powiedziałam cicho - Jeszcze nie potrzebuję niańki...
  Wilk tylko westchnął i ruszył ku wyjściu z jaskini. Podążyłam za nim, ale z trudem, bo bandaże utrudniały ruch. Dodatkowo ból podczas chodzenia był bardzo duży. Syknęłam cicho. Vincent odwrócił się do mnie.
- A może jednak? - spytał
Pokręciłam głową. 
- Dam radę... - odparłam kulejąc
- Na pewno? - upewnił się
Pokiwałam głową i kiedy miałam postawić kolejny krok padłam plackiem.
- Mogę zatrudnić Cię jako niańkę? - spytałam robiąc szczenięce oczy
Wilk zaśmiał się cicho, a ja nadal patrzyłam na niego tymi oczami.
(Vincent?)

Zaległości (16.03)

Hej, wilczki. Trochę się spóźniłem z aktualizacją zakładki, przepraszam. Od teraz jednak będę częściej ją aktualizował, więc miejcie się na baczności ^^
Przypominam o zbliżającym się terminie napisania opka (nie czekajcie, aż będziecie na czerwono!) następującym wilkom: 
Akanee
Bezimienny
Mitsuki
Shailene

Nightshadow, jeśli nie chcesz, aby Twój wilk przepadł, lepiej prędko napisz opowiadanie. Masz dwa dni.

Miłego dnia
~Kashari