Po zetknięci się z dawnym kumplem i wypiciu paru procentów spojrzałem na zegarek. Zaskoczyła mnie, na nim godzina, która pokazywała 3:30.
- Dobra czas wracać do domu.
Dotarcie pod drzwi zajęło mi prawie godzinę, od razu po wejściu do domu palnąłem się na łóżko i zasnąłem. Ocknąłem się następnego ranka, okazało się z maja dla mnie jakąś papierkowa robotę. Po dotarciu na miejsce wziąłem się do roboty, pracy nie było za dużo. Po skończeniu roboty zdrzemnąłem się między pudłami na jakieś dokumenty. Obudził mnie jakiś geniusz w garniaku szturchając mnie noga.
- Wstawaj!
Przetarłem oczy i spojrzałem na czarnowłosego.
- Przecież nie śpię.
A ten tylko fukną i poszedł sobie, ale przedtem rzucił na mnie kopertę. Otworzyłem koperty i wyjąłem kartkę, na której było napisane, że mam iść na patrol. Podniosłem się z ziemi i ruszyłem na miasto, po drodze wstąpiłem do sklepu, by kupić coś do jedzenia. Na patrolu było jak zwykle nudno i nic się nie działo, aż do momentu, gdy zauważyłem grupkę schodząca pod podziemia. Ruszyłem za nimi, trafiłem do podziemnego jakby miasta, było tam ślicznie, oczywiście jak na mój gust. Obserwowałem wszystko, były tu piękne stragany, muzyka w tle to wszystko, było piękne a na górze zabronione. Przerzedłe spory obszar do momentu aż ktoś przygwoździł mnie do ziemi.
(Argony i Tyks )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz