Wreszcie towarzyszom udało się dopchać do windy, która miała ich zawieść do kawiarenki na wieży Eiffla. Nie byli w niej sami. A właściwie było w niej dość tłoczno i Lorem nie mógł zebrać myśli. Nawet gdy oddalili się całkiem mocno od tłumów, stojących na dole i wydawało się, że będzie lepiej, zaczęli się zbliżać do tłumów, znajdujących się na samej wieży.
- Cam, wracajmy - poprosił ponownie mężczyzna. - Już nie będę cię więcej śledził, wróćmy tylko do hotelu i uciekajmy z tego przeklętego miejsca!
- Oh, przecież się nie gniewam za tamto - dziewczyna machnęła ręką.
- Nie? - mruknął Lorem, rozglądając się nerwowo dokoła.
Winda się zatrzymała i tłum ludzi wypchnął się przez niewielkie drzwiczki na zewnątrz. Wyszli wszyscy prócz Camille o Lorema. Dziewczyna powstrzymała jasnowłosego przed opuszczeniem windy i gdy drzwi się zamknęli, pojechali dalej tylko we dwoje.
- Zobaczysz, warto było trochę pocierpieć dla tego widoku - oznajmiła dziewczyna, podczas gdy winda sunęła cicho w górę.
Przez chwilę jechali w milczeniu, a niepokój mężczyzny wzrastał. Nie mógł podać ku temu konkretnego powodu. Po prostu czuł się... coraz gorzej. Gwałtownie nacisnął przycisk przy drzwiach, wskazujący dół. Jednak winda nie zareagowała. Winda zawsze najpierw dojeżdża do pierwszego celu, a potem wraca w dół.
- Nie panikuj - Camille uśmiechnęła się do towarzysza i chwyciła go za rękę. - Jeszcze kawałek. Chyba nie masz...
- Mam - mruknął Lorem, odwracając wzrok.
Nigdy nie sądził, że ma lęk wysokości, jednak im byli wyżej, tym większe przerażenie czuł. Lepsze było nawet otępienie, które czuł, gdy jego zmysły przytłaczały emocje innych ludzi. Teraz, gdy ich natrętne brzmienie ustępowało, powinien czuć się spokojny, jednak... poczuł, że robi mu się na raz gorąco i zimno. Nie czuł emocji od Camille, stojącej przecież tuż obok niego. Trzymającej go za rękę. Nagle stała się dla niego niewidoczna, przeźroczysta. Czy mogła to robić wcześniej?
- Cam? - odezwał się cicho, a gdy dziewczyna zwróciła na niego uwagę dodał: - Wszystko w porządku?
- Jasne, czemu pytasz? - Była pogodna, jakby dzień był piękny, choć przecież cały czas taką udawała. Nie, to o niczym nie świadczyło. Wygląd zewnętrzny nigdy o niczym nie świadczy.
- Sporo się działo...
Winda szarpnęła lekko i zatrzymała się na ostatnim piętrze. Drzwi otworzyły się z cichym szczękiem. Dziewczyna wysiadła z przewoźnika, ciągnąc za sobą Lorema. Mężczyzna w ostatniej chwili szarpnął się do tyłu i wrócił do wnętrza, wyrywając się jednocześnie z dłoni dziewczyny. Jeszcze raz wdusił przycisk w dół, jednak urządzenie nie reagowało tak szybko, jak Camille. Ciemnowłosa roześmiała się i wyciągnęła mężczyznę z windy, nim ta zdążyła zamknąć drzwi. Zaciągnęła go na taras widokowy, podczas gdy elewator zjeżdżał powoli w dół.
- Widzisz, Loremie? Było warto się trochę pomęczyć - powiedziała, gdy oboje stali przy balustradzie. Jasnowłosy obrócił głowę by spojrzeć na nią. Ona obróciła głowę, by spojrzeć na niego. Uśmiechnęła się czarująco, a on odwzajemnił się nieśmiałym uśmiechem i raptownie poczuł, że grunt ucieka mu spod nóg.
(Camille? Co tam u ciebie z drugą wersją Lorusia? :3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz