Większość nocy nie spałem, myślałem nad tym, co mógł zyskać Leniwski, przy nagłym zniknięciu. Spojrzałem na łóżko, gdzie sobie Boni słodko spał.
- Jak ja bym chciał móc spokojnie tak zasnąć. - Położyłem się na swoim łóżku i zamknąłem oczy, gdy je znowu otworzyłem, była piąta trzydzieści, wygramoliłem się spod ciepłej kołdry i skierowałem się do kuchni, by przygotować posiłek. Po zrobieniu wszystkiego obudził się Boni.
- Jak się spało? - Zapytałem chłopaka z uśmiechem, ten też się uśmiechnął.
- Dobrze. - Po czym wyciągnął płatki mleko i dwie miski. Zjedliśmy razem śniadanie, przy którym słuchałem co się wydarzyło, u niego. Po śniadaniu ubrałem się w ciuchy i glany czy coś podobnego, złapałem za torbę i następnie za klamkę, by otworzyć drzwi. - Wychodzę!
- Pa! - Opuściłem pomieszczenie, na zewnątrz było dosyć zimno, zakręciłem szalik wokół mojej szyi i po paru metrach już widziałem miejsce pracy. Nagle się zatrzymałem i przemiałem okolice wzrokiem, podszedłem do drzwi i przed wejściem ściągnąłem szalik, nacisnąłem klamkę i otworzyłem drzwi.
- Witaj Alfo. - Powiedziałem, robiąc unik, przed jakąś latając rzeczą. - Co za miłe przywitanie. - Jego oczy niewidocznie błysły czerwienia. - Coś się stało, z nas odwiedziłaś? - Spytałem, gestykulując jedną ręką. Poszliśmy na zaplecze, odłożyłem swoje rzeczy na wyznaczone miejsce i usiadłem na krześle.
- Co wiesz na temat, upadku Wieży!? - Som, położył rękę na moim ramieniu.
- Wiem, że podobno upadek wierzy, był zaplanowany przez Leniwskiego i zlecił to danym, pfu wybranym ludziom. Wiem tyle i że mam dla ciebie karty.
- Jakie karty? - Podniosłem się z siedziska „Wiec szukają osoby odpowiedzialnej za Wieżę, a Som ma moc by jej to ułatwić. Ciekawe" i ruszyłem w kierunku torby. – Gdzie ja to mam? – mruknąłem sam do siebie, grzebiąc w papierach. - Mam! - wyciągnąłem mała teczkę i skierowałem się ku Alfie i otwierając teczkę. - Tu masz kopie listu od Władysława z jego czytelnym podpisem, listę „zaginionych" więźniów i zaginionej władzy. - Argo tak jak Some patrzyli na mnie z lekkim szokiem. - No co wiedziałem, ze prędzej czy później trzeba będzie to ogarnąć bo nie zostawicie tak tej sprawy. - Powiedziałem podnosząc przedramiona do góry. - A teraz wybacz Alfo ale zaraz mamy klienta po odbiór swojego sprzętu, wiec wy sobie tu gadu.
- Jak ja bym chciał móc spokojnie tak zasnąć. - Położyłem się na swoim łóżku i zamknąłem oczy, gdy je znowu otworzyłem, była piąta trzydzieści, wygramoliłem się spod ciepłej kołdry i skierowałem się do kuchni, by przygotować posiłek. Po zrobieniu wszystkiego obudził się Boni.
- Jak się spało? - Zapytałem chłopaka z uśmiechem, ten też się uśmiechnął.
- Dobrze. - Po czym wyciągnął płatki mleko i dwie miski. Zjedliśmy razem śniadanie, przy którym słuchałem co się wydarzyło, u niego. Po śniadaniu ubrałem się w ciuchy i glany czy coś podobnego, złapałem za torbę i następnie za klamkę, by otworzyć drzwi. - Wychodzę!
- Pa! - Opuściłem pomieszczenie, na zewnątrz było dosyć zimno, zakręciłem szalik wokół mojej szyi i po paru metrach już widziałem miejsce pracy. Nagle się zatrzymałem i przemiałem okolice wzrokiem, podszedłem do drzwi i przed wejściem ściągnąłem szalik, nacisnąłem klamkę i otworzyłem drzwi.
- Witaj Alfo. - Powiedziałem, robiąc unik, przed jakąś latając rzeczą. - Co za miłe przywitanie. - Jego oczy niewidocznie błysły czerwienia. - Coś się stało, z nas odwiedziłaś? - Spytałem, gestykulując jedną ręką. Poszliśmy na zaplecze, odłożyłem swoje rzeczy na wyznaczone miejsce i usiadłem na krześle.
- Co wiesz na temat, upadku Wieży!? - Som, położył rękę na moim ramieniu.
- Wiem, że podobno upadek wierzy, był zaplanowany przez Leniwskiego i zlecił to danym, pfu wybranym ludziom. Wiem tyle i że mam dla ciebie karty.
- Jakie karty? - Podniosłem się z siedziska „Wiec szukają osoby odpowiedzialnej za Wieżę, a Som ma moc by jej to ułatwić. Ciekawe" i ruszyłem w kierunku torby. – Gdzie ja to mam? – mruknąłem sam do siebie, grzebiąc w papierach. - Mam! - wyciągnąłem mała teczkę i skierowałem się ku Alfie i otwierając teczkę. - Tu masz kopie listu od Władysława z jego czytelnym podpisem, listę „zaginionych" więźniów i zaginionej władzy. - Argo tak jak Some patrzyli na mnie z lekkim szokiem. - No co wiedziałem, ze prędzej czy później trzeba będzie to ogarnąć bo nie zostawicie tak tej sprawy. - Powiedziałem podnosząc przedramiona do góry. - A teraz wybacz Alfo ale zaraz mamy klienta po odbiór swojego sprzętu, wiec wy sobie tu gadu.
(Som, nic nie szkodzi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz