Od Argony cd. Calii
- A widzisz ją tutaj? - pani komisarz teatralnie rozejrzała się dookoła. - Pewnie jest na dole, może pójdziesz sprawdzić, czy jej tam nie szukasz? Staruszka przecież nie zniknęła.
- Tak pani podkomisarz - powiedział młokos, czerwieniąc się i wracając po schodach na dół.
- Przecież nie zniknęła - powtórzyła bezgłośnie Argona z niepokojem patrząc na Calię, po czym odchrząknęła i głośniej dodała - Gdy wchodziłam do domu czekała na mnie w drzwiach z wodą. Daleko raczej nie odeszła.
- Dziękuję za tą jakże użyteczną uwagę pani Petrejov - powiedziała funkcjonariuszka z przekąsem. - A teraz już na prawdę powinny się panie stąd wynieść. To nie miejsce dla cywili.
- Tak, tak, już się zbieramy. Żegnam panią. - pośpiesznie zapewniła Calia i ruszyła w stronę wyjścia, po drodze ukradkiem rozglądając się za gosposią - której, jak łatwo się było domyślić, nigdzie nie zlokalizowała. Argona bez słowa podążyła za nią.
Gdy wreszcie oddaliły się nieco od domu, Calia wyciągnęła z kieszeni niewielki notes i pokazała go towarzyszce. Na jego grzbiecie było napisane "Kero".
- Nieźle - pochwaliła czarnowłosa, patrząc jak notatnik ponownie znika w kieszeniach tamtej. - W szpitalu nie dowiedziałam się niczego ciekawego. Jednak ktokolwiek dorwał naszego dziennikarza, zrobił to skutecznie. Już więcej się nie podniesie.
- Szkoda, wydawał się sympatyczny - odparła rozmówczyni, bez specjalnego przejęcia. - Bardziej martwi mnie ta staruszka.
- Jej zapach był intensywny w całym domu, jednak wychodząc z niego nie natrafiłam na świeży trop - przyznała Argona ponuro. - Albo wyszła tylnym wyjściem, albo nie wyszła wcale.
- Albo rozpłynęła się w powietrzu - zauważyła Calia. - Te pandy tak mają.
- Sprawdzałaś, co jest w notesie?
- Jakoś nie miałam jeszcze okazji. - Dziewczyna przewróciła oczami. - Gdy policja dyszy ci na kark ciężko jest cokolwiek zrobić.
Alpha odchrząknęła i przez chwilę szły w milczeniu.
- Chciałabym spróbować skontaktować się z tym Raskolnikowem - powiedziała niespodziewanie.
- Z... tym projektantem? Może być ciężko, to będzie od nas wymagać zbliżenia się do naszych kochanych władz trochę ZA bardzo - zauważyła dziewczyna.
- Mogę skontaktować się z kilkoma osobami, obracającymi się w takim środowisku - czarnowłosa zamyśliła się. - Najwyżej znowu będę winna przysługę Belcourt.
(Calia?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz