4 kwietnia 2020

Od Calii cd. Camille

Czas ustalić listę gości! – zawołałam radośnie, usadawiając się na kanapie z kartką i długopisem. Camille popatrzyła na mnie spode łba, łyżką mordując przygotowaną przeze mnie zupę. Odkąd zdecydowałyśmy się na tematyczną imprezę, przygotowania pochłaniały nam sporo czasu wolnego i przenosiły się z mojego mieszkania do domu Cam i odwrotnie, w zależności od tego, kto akurat miał coś do załatwienia na mieście lub mógł wcześniej wrócić. Zwykle ja przyjeżdżałam do przyjaciółki po zajęciach, a ona do mnie, gdy akurat miałam dzień wolny po nocce i brak ochoty na wychodzenie gdziekolwiek. Tym razem jednak przywitałam Słowika w porze obiadu, bez zapowiedzi i wyjątkowo wkurzoną. Udało mi się ustalić, że wracała właśnie z jakiegoś supertajnego-o-którym-mam-nie-wiedzieć spotkania i nie wszystko poszło po jej myśli. Stwierdziłam więc, że jest to idealny moment na najbardziej ryzykowny punkt całych naszych przygotowań.
– Żadnych znajomych z Noctis – burknęła Camille, wracając do zupy.
– Aha, czyli żadnych moich znajomych, świetnie – odpowiedziałam z ironiczną wesołością.
– Masz znajomych z pracy.
– Racja. A co ze Stevem? On jest w Noctis, tak chciałam tylko przypomnieć.
Camille wzruszyła ramionami.
– Bez niego się chyba nie obejdzie. Poza tym, nie traktuję go jak kogoś z Noctisu.
Przewróciłam oczami, wpisując go na listę gości.
– Dobra, czyli moi znajomi z pracy. Ale tylko ci, których lubię – mruknęłam, dopisując parę innych imion. – Mamy siedem osób. Na upartego osiem.
– Znajomi ze studiów?
– Większość jest nudna. Jak już to mogłabym zaprosić jedną.
– To zaproś.
– Okej, w takim razie teraz twoi goście. Tylko żadnych sztywniaków z Pectisu.
Cam odmruknęła coś niezrozumiałego. Patrzyłam na nią z wyczekiwaniem, aż w końcu pokręciła głową.
– Muszę to przemyśleć, a teraz jestem na to zbyt wkurzona. Dopiszę resztę potem.
– Och, okej. A Fionna mam wpisać za ciebie? – zapytałam z miną niewiniątka. Oczy Camille pociemniały gniewem.

– Ace, ty mnie już bardziej dzisiaj nie denerwuj. Wydaje mi się, że coś już na ten temat ustaliłyśmy.
– Och, czyli nic się nie zmieniło? – zapytałam z udawanym zdziwieniem. Camille tylko spojrzała na mnie morderczym wzrokiem. Ja natomiast, wciąż z miną niewiniątka, dopisałam w myślach na listę pewnego rudowłosego Irlandczyka o imieniu Fionn i nazwisku O'Reilly. 
(Cam?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz