Po pytaniu Lorema zapadła cisza. Co jakiś czas zerkałam na kompas i mapę, starając się upewnić, czy aby wszystko idzie tak gładko jak dotychczas. Obraliśmy dobry kurs na jakieś... 85%. Myślę, że jak na osobę, która żeglowała tak naprawdę pierwszy raz, to ten wynik był całkiem niezły. Uniosłam wzrok na siedzącego naprzeciwko mnie mężczyznę, a następnie na jego związane muchą nadgarstki.
-Na pewno nie chcesz tego zdjąć? - spytałam w końcu, unosząc brew. Jako odpowiedź otrzymałam jedynie pokręcenie głową - Jak chcesz - wzruszyłam ramionami - jeśli zmienisz zdanie, to mów. - Szczerze mówiąc, byłam zmęczona. Słaby sen, wydarzenia tamtego dnia oraz wielokrotne korzystanie ze swojej zdolności sprawiły, że byłam na skraju wytrzymałości. Dlatego też jedną ręką sięgnęłam do swojej torby i wygrzebałam z niej energetyka, a właściwie dwa.
-Chcesz? - zapytałam Lorema.
-Czemu nie - wzruszył ramionami. Rzuciłam puszkę w jego stronę. Złapał ją i otworzył - Dzięki.
-Nie ma za co - również otworzyłam puszkę, której zawartość była w tym momencie moją ostatnią deską ratunku. Pijąc, znów zerknęłam na mapę. Na razie wszystko było w porządku.
-Mógłbyś mi sprawdzić, która jest godzina? - Impsum wyciągnął jakimś cudem telefon z kieszeni w spodniach.
-Nieco po drugiej.
-Dzięki - przemyślałam dalszy plan naszej "wycieczki". Wynajmę samochód, pojedziemy do Paryża. Wynajmiemy pokój w hotelu. I wszystko będzie dobrze. Proszęproszęproszęproszę. Niech to się uda. Usłyszałam jakieś szemranie ze strony Lorema, które wyrwało mnie z zamyślenia.
-Przepraszam, mówiłeś coś? - spytałam.
(Lorem? ;3 Tylko nie wpadnijmy w jakąś górę lodową, proszę XD, przepraszam za tę beznadziejność)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz