Argona pojawiła się niemal znikąd.
- Nie miałam takiego zamiaru - oznajmiła chłodno. Była ubrana po wojskowemu w długie spodnie moro oraz zieloną, materiałową kurtkę, której krój przywodził na myśl amerykańskie siły zbrojne. Na nogach miała ciężkie buty. Wszystko to wyglądało na nieco znoszone, brudne od błota i miejskiego kurzu. Oczy dziewczyny były podkrążone, a cera jeszcze bardziej blada, niż zazwyczaj. Najwyraźniej przez ostatnie dni pracowała intensywniej, niż zazwyczaj. Jeśli to wogle było możliwe, zważając na jej pracoholizm. - Więc? Czego się dowiedzieliśmy.
- Nic ciekawego - odparł Akiro swobodnie, odwracając się w kierunku rozmówczyni.
- Nikt nic nie wie - potwierdził Somniatis i zawahał się. Alpha uniosła brwi. - Nic - powtórzył, chcąc uciąć temat.
- W Pectis też nie ma zdrajcy - mruknęła czarnowłosa trochę do mężczyzn, a trochę do siebie. - Udało mi się również potwierdzić, że obecny rząd nie maczał w tym palców, także albo zrobił to Etis, albo niezrzeszeni. Tak na prawdę jedynym wiarygodnym tropem jak dotąd jest notatka od Akiro. Ale będziemy mieć pewność, gdy wróci z badań.
- Badań? - zdziwili się równocześnie jej rozmówcy.
- Musimy mieć pewność, że napisał to Leniniewski zanim zadecydujemy, co zrobić. - Argona westchnęła i odwróciła głowę, zdając się patrzeć w przestrzeń. - Ten mężczyzna zawsze był dla mnie zagadką, ale nie sądziłam nigdy, że zrobi coś takiego. Na razie jesteście wolni. - Wykonała w kierunku mężczyzn władczy gest, jakby odganiania much. Somniatis poczuł się trochę niezręcznie, jednak jego towarzysz machnął na to tylko ręką.
- Choć Som, czas wrócić do warsztatu. - zaproponował pogodnie. - Argo, jak się czegoś dowiesz daj nam znać. Bo teraz na prawdę musimy wracać do pracy.
Alpha pokiwała głową i obaj samcy odeszli.
- Tyle zachodu i nic się nie dowiedzieliśmy - zagaił Akiro. - Straciliśmy tylko kilka dni.
- Racja - mruknął czarnowłosy, a chłopak spojrzał na niego pytająco.
- Coś cię niepokoi? - spytał.
- Nie, nie... - Somniatis uśmiechnął się uprzejmie, jednak nie było w tym uśmiech prawdziwej wesołości. - Tak, trochę - przyznał wreszcie. Nienawidził kłamstwa. Jego serce krwawiło i nie potrafił się przemóc.
- Co takiego?
- Wolałbym o tym nie mówić. - Zegarmistrz spuścił wzrok. Nie powiedział Argonie, co przekazał mu Vincent. Nie powiedział Akiro, co przekazał mu Vincent. Nie był w stanie nawet zadecydować, któremu z nich powierzyć tą sprawę. Akiro, gdyby poznał treść tamtej rozmowy mógł kłamać i wszystkiego się wyprzeć. Argona mogła z miejsca zrobić coś głupiego. Wybitnie nie była w nastroju na negocjacje. Somniatis ostatecznie... nie potrafił zaufać żadnemu z nich. Szczególnie bolało go, że mimo iż bronił swojego pomocnika, nie potrafił zaufać mu.
- Nie miałam takiego zamiaru - oznajmiła chłodno. Była ubrana po wojskowemu w długie spodnie moro oraz zieloną, materiałową kurtkę, której krój przywodził na myśl amerykańskie siły zbrojne. Na nogach miała ciężkie buty. Wszystko to wyglądało na nieco znoszone, brudne od błota i miejskiego kurzu. Oczy dziewczyny były podkrążone, a cera jeszcze bardziej blada, niż zazwyczaj. Najwyraźniej przez ostatnie dni pracowała intensywniej, niż zazwyczaj. Jeśli to wogle było możliwe, zważając na jej pracoholizm. - Więc? Czego się dowiedzieliśmy.
- Nic ciekawego - odparł Akiro swobodnie, odwracając się w kierunku rozmówczyni.
- Nikt nic nie wie - potwierdził Somniatis i zawahał się. Alpha uniosła brwi. - Nic - powtórzył, chcąc uciąć temat.
- W Pectis też nie ma zdrajcy - mruknęła czarnowłosa trochę do mężczyzn, a trochę do siebie. - Udało mi się również potwierdzić, że obecny rząd nie maczał w tym palców, także albo zrobił to Etis, albo niezrzeszeni. Tak na prawdę jedynym wiarygodnym tropem jak dotąd jest notatka od Akiro. Ale będziemy mieć pewność, gdy wróci z badań.
- Badań? - zdziwili się równocześnie jej rozmówcy.
- Musimy mieć pewność, że napisał to Leniniewski zanim zadecydujemy, co zrobić. - Argona westchnęła i odwróciła głowę, zdając się patrzeć w przestrzeń. - Ten mężczyzna zawsze był dla mnie zagadką, ale nie sądziłam nigdy, że zrobi coś takiego. Na razie jesteście wolni. - Wykonała w kierunku mężczyzn władczy gest, jakby odganiania much. Somniatis poczuł się trochę niezręcznie, jednak jego towarzysz machnął na to tylko ręką.
- Choć Som, czas wrócić do warsztatu. - zaproponował pogodnie. - Argo, jak się czegoś dowiesz daj nam znać. Bo teraz na prawdę musimy wracać do pracy.
Alpha pokiwała głową i obaj samcy odeszli.
- Tyle zachodu i nic się nie dowiedzieliśmy - zagaił Akiro. - Straciliśmy tylko kilka dni.
- Racja - mruknął czarnowłosy, a chłopak spojrzał na niego pytająco.
- Coś cię niepokoi? - spytał.
- Nie, nie... - Somniatis uśmiechnął się uprzejmie, jednak nie było w tym uśmiech prawdziwej wesołości. - Tak, trochę - przyznał wreszcie. Nienawidził kłamstwa. Jego serce krwawiło i nie potrafił się przemóc.
- Co takiego?
- Wolałbym o tym nie mówić. - Zegarmistrz spuścił wzrok. Nie powiedział Argonie, co przekazał mu Vincent. Nie powiedział Akiro, co przekazał mu Vincent. Nie był w stanie nawet zadecydować, któremu z nich powierzyć tą sprawę. Akiro, gdyby poznał treść tamtej rozmowy mógł kłamać i wszystkiego się wyprzeć. Argona mogła z miejsca zrobić coś głupiego. Wybitnie nie była w nastroju na negocjacje. Somniatis ostatecznie... nie potrafił zaufać żadnemu z nich. Szczególnie bolało go, że mimo iż bronił swojego pomocnika, nie potrafił zaufać mu.
(Akiro?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz