Somniatis był nieco zakłopotany. Nie spodziewał się tak szczerej odpowiedzi po chłopaku i głupio mu było, że w swoim umyśle robił z tego wszystkiego taką wielką dramę.
- Ale już dla niego nie pracujesz? - spytał cicho, dalej zmieszany.
- Nie Som - zaprzeczył Akiro. - To wszystko co cię martwiło?
Atis nie odpowiedział. Unikał wzroku chłopaka, jednak pokiwał głową.
- Wracajmy do pracy - poprosił, chwytając pierwszy lepszy zegarek, który najwyraźniej wymagał naprawy. Musiał zająć czymś ręce. I umysł. Przede wszystkim umysł.
- Jasne - potwierdził chłopak i odwrócił się plecami do czarnowłosego.
Przez chwilę obaj mężczyźni pracowali w ciszy. Zwykle spokojne pieczęcie Somniatisa krążył jednak pod palcami basiora dość chaotycznie i gdy opadły ten zorientował się, że pomylił się przy wykreślaniu ich i efekt znacząco odbiegał od zamierzonego. Przystąpił więc do pracy od nowa. Cisza zaczynała się stawać nieznośna.
- Nie sądzisz, że powinniśmy coś teraz zrobić? - spytał w przestrzeń, nie przerywając pracy.
- Co na przykład? - zapytał Akiro za plecami Zegarmistrza.
- Na przykład... - Atis zawiesił głos nie pewnie - na przykład odnaleźć Leniniewskiego.
- Po co?
Po co... Akiro miał rację, dlaczego mieliby to robić? Czarnowłosy jednak czuł nieprzyjemny ciężar w żołądku. Był coś winny dawnemu premierowi. Coś, o co tamten nigdy się nie upomniał. A jednak było. Niby nie powinien się prosić o coś takiego, jednak... pomyślał o Tiffany. Jeśli na całym Ainelysnart jest ktoś, kto byłby w stanie pomóc mu ją odnaleźć to byłby to zapewne Leniniewski. Somniatisowi przypomniały się te lodowate oczy, które zdawały się przewiercać cię na wylot i mówić "nie ważne co powiesz i tak wiem o tobie wszystko".
- Żeby załagodzić sytuację - powiedział po prostu. - Odnalezienie WL-a uspokoiłoby Pectis, a i być może on byłby w stanie załagodzić naszą wilczą opinię na arenie politycznej? Jego pomysły zawsze są nieprzewidywalne, ale działają. Co o tym sądzisz?
- Ale już dla niego nie pracujesz? - spytał cicho, dalej zmieszany.
- Nie Som - zaprzeczył Akiro. - To wszystko co cię martwiło?
Atis nie odpowiedział. Unikał wzroku chłopaka, jednak pokiwał głową.
- Wracajmy do pracy - poprosił, chwytając pierwszy lepszy zegarek, który najwyraźniej wymagał naprawy. Musiał zająć czymś ręce. I umysł. Przede wszystkim umysł.
- Jasne - potwierdził chłopak i odwrócił się plecami do czarnowłosego.
Przez chwilę obaj mężczyźni pracowali w ciszy. Zwykle spokojne pieczęcie Somniatisa krążył jednak pod palcami basiora dość chaotycznie i gdy opadły ten zorientował się, że pomylił się przy wykreślaniu ich i efekt znacząco odbiegał od zamierzonego. Przystąpił więc do pracy od nowa. Cisza zaczynała się stawać nieznośna.
- Nie sądzisz, że powinniśmy coś teraz zrobić? - spytał w przestrzeń, nie przerywając pracy.
- Co na przykład? - zapytał Akiro za plecami Zegarmistrza.
- Na przykład... - Atis zawiesił głos nie pewnie - na przykład odnaleźć Leniniewskiego.
- Po co?
Po co... Akiro miał rację, dlaczego mieliby to robić? Czarnowłosy jednak czuł nieprzyjemny ciężar w żołądku. Był coś winny dawnemu premierowi. Coś, o co tamten nigdy się nie upomniał. A jednak było. Niby nie powinien się prosić o coś takiego, jednak... pomyślał o Tiffany. Jeśli na całym Ainelysnart jest ktoś, kto byłby w stanie pomóc mu ją odnaleźć to byłby to zapewne Leniniewski. Somniatisowi przypomniały się te lodowate oczy, które zdawały się przewiercać cię na wylot i mówić "nie ważne co powiesz i tak wiem o tobie wszystko".
- Żeby załagodzić sytuację - powiedział po prostu. - Odnalezienie WL-a uspokoiłoby Pectis, a i być może on byłby w stanie załagodzić naszą wilczą opinię na arenie politycznej? Jego pomysły zawsze są nieprzewidywalne, ale działają. Co o tym sądzisz?
(Akiro?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz