15 kwietnia 2019

Od Tiffany C.D Lorem

    Była już naprawdę spokojna. Wręcz dziwnie spokojna. Spojrzała tylko na Lorema. Asperger tej sprawy nie ułatwiał. Kiedy odwrócił głowę, ta od razu spuściła oczy i skupiła się nie na wzroku siwowłosego, ale na jego niezbyt czystych butach. Punkt zaczepienia. Szkoda, że nie znalazła go na twarzy mężczyzny.
    - Przepraszam. - szepnęła tylko, drżąc z nerwów. Czyżby dopiero co się uspokoiło, a już ma mieć kolejny atak? Nie, tym razem się nie da. - Nie chciałam pana doprowadzić do takiego stanu. I nie chciałam być niemiła. Dziękuję za pomoc w odszukaniu mojego opiekuna.
    Milczał. [...]

    Dotykała intensywnie swojego policzka w nadziei, że ból zaraz minie. Bała się. Nie lubiła przemocy fizycznej stosowanej wobec niej samej. Nadal się bała, a on nadal milczał. Teraz była bardzo grzeczna, wręcz nie do poznania. coś krzyczało, żeby uciekała od niego jak najdalej. A z oczu wciąż wypływały łzy. Wybuchy emocji dawały mu aż tak się we znaki? Rozumiała, że różni ludzie traktowali naprawdę dziewczynkę w różnoraki sposób, ale...
    Musiała być więc ostrożniejsza. Nigdy nie wiadomo, gdzie zawlecze ją, na pozór miły, spokojny Lorem Impsum. Brzuch ją rozbolał i sama już nie wiedziała z jakiego to powodu. Zdenerwowanie? Emocje uciekły nie tędy?
     Zeszli już do podziemia. Śmierdziało. Chciało jej się wymiotować i to nie przez brzuch, ale przez okropny zapach. Miała ochotę wybiec na powierzchnię, ale to tylko pogorszyłoby sytuację. Było zimno. Bardzo zimno. A przy sobie - ani dodatkowej kurtki, ani futra. Szkoda, bo w takiej chwili najbardziej by uradowały ją kawałek sierści. Wtuliłaby się w białą, miękką sierść, albo przynajmniej zawinęła kocyk. Ale nie narzekała. Jak robot, o obojętnym spojrzeniu i znikomym, niekontrolowanym uśmiechu, kroczyła za dorosłym, który miał ją, przynajmniej z tego co wywnioskowała, zabrać do Somniatisa. Tęskniła za nim. 
(Lorem?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz