Zatrzymałem się gwałtownie. Poczułem, jak dziewczyna na mnie wpada od tyłu, zaskoczona.
- Zabiłem kilkoro – powiedziałem cicho. Odwracając się powoli do brunetki i opierając ciężko o ścianę. Dalej nie czułem się najlepiej. Poluzowałem nieco kołnierz od koszuli. – Napad szału. Ledwie się wymknąłem.… - zawahałem się, jednak nie wyczuwałem w dziewczynie fałszu. Nie powinna mnie zdradzić. - Ale teraz działam w ZUPA’ie.
- w ZUPA’ie? – zdziwiła się dziewczyna. – Ja myślałam… - I zamilkła.
Poczułem jej zmieszanie, drobny przestrach. Była nadnaturalną, ale czy kimś jeszcze? Wzruszyłem ramionami.
- Jeden z podziemia mi pomógł. Chodźmy dalej. – Ruszyłem powoli w głąb korytarza. Przynajmniej dowiedziałem się jednego. Dziewczyna nie należy do podziemia artystycznego. Kim więc jest, że tak zbladła na widok SJEW’u? - A ty?
- Ja… - Też nie wyglądała na specjalnie chętną do mówienia, jednak chyba poczuła mi się winna rekompensatę. Wyprostowała się dumnie. – Jestem członkiem WKN’u.
Kiwnąłem głowa. Tak, to faktycznie było do przewidzenia. WKN… do niedawna jeszcze zaprosiłbym ją na herbatę do którejś z kawiarni, teraz nie byłem pewny na czym stoimy. Zbyt wiele się ostatnio działo.
Dotarliśmy wreszcie do końca tunelu. Przez ciasny otwór uchylanej kratki ściekowej wyczołgałem się na chodnik, w którejś z dzielnic leżących bardziej na uboczu, po czym pomogłem wyjść towarzyszce.
Słońce chyliło się już w kierunku horyzontu, oświetlając całą okolicę delikatnym złotem, choć było jeszcze sporo czasu do zachodu. Nikogo nie było na zewnątrz. Jakaś starsza pani pośpiesznie zasunęła zasłony w oknach.
- Skryba – przedstawiłem się, smakując słodką woń tego krajobrazu.
- Co? – Dziewczyna chyba nie zrozumiała, bo rozejrzała się, jakby spodziewała się ujrzeć niskiego, brzuchatego mężczyznę w habicie z piórem w ręku.
- Ja. – Wskazałem na siebie.
- Ah… Rue – wyciągnęła dynamicznie, lecz jednocześnie niepewnie dłoń w moim kierunku. Czułem, że dalej czuje się nieswojo w moim towarzystwie. Uścisnąłem ją.
- Odprowadzić cię? – zaproponowałem, nie mając w sumie żadnego innego pomysłu, co ze sobą zrobić. Do domu wrócić nie mogłem, a dopóki towarzyszyła mi brunetka nie mogłem zaszyć się w podziemiu.
(Rue? Wybacz, że odpis nie powala po tak długim oczekiwaniu)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz