27 października 2017

Od Lorema cd. Camille

  Lorem pokiwał pusto głową i z wahaniem wyciągnął z kieszeni pozginaną i nieco pogniecioną kartkę, po czym podał ją Camille. Dziewczynka chwyciła ją łapczywie i zaczęła się wczytywać. A w miarę czytania jej nosek coraz bardziej się marszczył.
- Wiedziałaś, prawda? - mruknął Lorem, patrząc ponuro na twarz dziewczynki. 
  Camille spojrzała na niego znad kartki.
- Nie - zaprzeczyła.
  Jasnowłosy tylko pokiwał głową. Oczywiście, że mu nie powiedziała. Ta informacja była niezwykle cenna i dziewczyna nie mogła dzielić się nią z wrogiem. Szkoda tylko, że tak nierozważnie kazała mu zająć się tą właśnie machną.
- Piszą, że efekty uboczne trwały zazwyczaj do tygodnia... - mruknęła do siebie Camille, wracając do kartki - i że, o cholera. Do tygodnia musieli zabić napromieniowanego. Szkoda, że nie piszą czemu.
- Obłęd - wyjaśnił jasnowłosy. - Było w innych. Nie mogłem wszystkiego.
- W takim razie tym nie powinniśmy się martwić - powiedziała zdecydowanie Cam. - Nie dam się załatwić jakiemus oblendowi! - przy ostatnich słowach jej głos się zmienił i stał znacznie bardziej piskliwy, niż normalnie.
- Być może nie tu problem - zauważył Lorem, którego ta zmiana, z razu wydająca się nową możliwością rozwiązania ich problemów oraz na prawdę dobrą zabawą, zaczynała coraz bardziej niepokoić.
- Znalazles... ekhem. Znalazłeś coś o antidotum? Jakies-ś badania? Cokolwiek? - dopytywała dziewczynka z poważną minką. Jednak mężczyzna mógł na to jedynie pokręcić głową. 
- Nie radzą sobie - powiedział cicho.
- W takim razie sami musimy sobie poradzic z odtrutkom! - oznajmiła Camille, uderzając małą piąstką w małą, otwartą dłoń. - Włamiemy siem do raboratorium i zrobimy co w nasej mocy. A jesli nie uda siem tutaj, to spróbujemy we Francji. Musi byc jakis sposób i my go znajdziemy!
  Miała rację. Musiał być jakiś sposób. I faktycznie musieli go znaleźć. Jeśli w zwykłych przypadkach obiekty popadały w obłęd po tygodniu, więc Cam zapewne po tygodniu zamieni się w kompletne dziecko. Być może potem Lorem będzie w stanie nadal szukać dla niej antidotum, jednak nie jest zbadane, czy proces jest możliwy do odwrócenia i po jakim czasie.
- To nie proste.
- Wrenc pszeciwnie. - Camille wyszczerzyła się w złym uśmiechu małej demonicy.
  Schowała świstek papieru do kieszonki i usiadła koło Lorema. Mężczyzna spojrzał na nią pytająco.
(Camille? XD Wreszcie. Wybacz, że tyle to trwało. Postaram się odłożyć moje życie trochę na bok i lepiej to ogarniać.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz