6 marca 2015

Pochłonięci przez ziemię...

Akuma obudził się. Coś było nie w porządku. Powietrze miało gorzki smak, a cisza wokół krzyczała donośnie.
- Co tym razem? - warknął basior.
***
Erna szła spokojnie lasem. Musiała uzupełnić zapas ziół, a akurat te najbardziej potrzebne znajdowały się na końcu watahy.
- Może by tak spróbować je przesadzić - zapytała sama siebie - Nie musiałabym tyle chodzić...
Zaraz jednak odrzuciła tą myśl. W końcu hodowanie ziół nie miałoby tego uroku.
Mijała ośnieżone krzewy i drzewa. Jak dobrze, że potrzebne jej rośliny nie imały się śniegu. W przeciwnym wypadku, musiałaby czekać na nie jeszcze co najmniej miesiąc! Wreszcie dotarła na miejsce. Już miała brać się do rwania, gdy przerwał jej szelest. Natychmiast odwróciła się, by radośnie przywitać napotkanego wilka. Był to Rhydian.
- Hej, co słychać? - zapytała Erna.
Basior jednak nie odpowiedział. Szedł dalej przed siebie, z tępym wyrazem twarzy.
- Rhydian? Rhydian?
"Coś jest nie tak" pomyślała. "Pójdę za nim, może czegoś się dowiem..."
***
Mixi siedziała spokojnie na skale Alphy i obserwowała tereny watahy. Coś wisiało w powietrzu. Od samego rana było niespokojnie. "Jeśli tylko zacznie się dziać coś niepokojącego, zaraz to zobaczę". Jednak takie obserwowanie było bardzo nudne. Minuty ciągnęły się niemiłosiernie. W końcu napotkała wzrokiem Sonię. "Nic złego się chyba nie stanie, jeśli ją pośledzę przez chwilę...". Owa chwila nieco się jednak wydłużyła. Wadera śledziła całą jej drogę, aż ta dotarła na polanę. Polanę, na której znajdowało się już kilkanaście innych wilków.
"Szlag, na chwilę ich zostawiłam! Lepiej tam podlecę i zobaczę, co się dzieje".

***
Już od kwadransa dyskretnie podążał za Rose. Cokolwiek się działo, mogła ona doprowadzić go do sedna sprawy. Akuma zdążył już zaobserwować, że wilk ów jest w jakimś transie. Szedł tępo naprzód, ale jakby w wyznaczone miejsce.
***
Erna zatrzymała się na skraju polany. Nie chciała iść dalej. Znajdowało się tam już sporo innych wilków. Zgromadzone wokół siebie, tego wpatrywały się w niebo, jakby czegoś oczekując.
"powinnam powiadomić Mixi. Chociaż, znając ją, już tu jest" pomyślała.
- W takim razie...
Przerwał jej pisk. To była Rose. Pozostałe wilki też się poruszyły. Wszystkie jak na zawrotnie wyszły z transu. Ale potem..
***

Ziemia zatrzęsła się pod stopami Akumy. Bez zastanowienia uskoczył ku drzewom. W samą porę. Przez miejsce, gdzie chwilę wcześniej stał, przebiegła rysa. Zresztą nie tylko tam. Cała polana była "popękana". Wilki rozbiegły się, ale poniewczasie. Polana zaczynała się zapadać. Ziemia uciekała spod łap nieszczęsnym ofiarom transu. Jedna z wader złapała się gdzieś skalnej ściany. Nie na długo jednak. Góra urwiska się naderwała, a lecący głaz odrąbał jej głowę. Kilkanaście dusz odchodziło właśnie w odmęty ziemi...
***
Mixi krążyła nad miejscem tragedii. Wyrwa zamknęła się, grzebiąc na wieki nieszczęśników. Cała polana opadła parę metrów w dół i trochę się wyrównała. Nikt, kto przypadkowo by to zauważył, nie domyśliłby się, że przed chwileczką zginęło tu tyle wilków... Jak gdyby tylko zniknęło trochę ziemi...

***
Lista ofiar katastrofy: 

Akella
Alice Kover
Azura
Blood
Brennedith
Fillaix
Honor
Isabelle
Kuri
Mroczna
Natel
Nicola
Nox
Rose
Rhydian
Smantha
Sonia
Sutori
Switkill
Zero Black Fire
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bardzo źle mi się to pisało. Opowiadanie strasznie się nie klei, możecie sobie powypisywać wszystkie jego wady. Być może to mała przenośnia? Nie jest mi miło zabijać tyle wilków. Jeśli ktoś nie chce pisać, czemu wcześniej o tym nie uprzedzi?
Przepraszam, jeśli uraziłem kogoś z trojga naszych "przewodnich" bohaterów, używając ich postaci. 

~Kashari

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz