Elizabeth Werdo podążyła wzrokiem za wymownym spojrzeniem Von Alwasa.
- Ach... to. - jej dłonie żyły zupełnie innym życiem wciąż przesuwając, przekładając i układając papiery w nadziei, że surowy przełożony nie zauważy malowideł. - Daj mi chwilę, muszę skontaktować się z odpowiednim działem - James tylko skinął głowy. Kobieta zerknęła na towarzysza oficera, jednak przez dłuższą chwilę nie mogła oderwać od niego wzroku. Był absolutnie NIE-SA-MO-WI-TY. Ach! Gdyby tylko miała chwilę, żeby go namalować. Minimalnie zirytowane chrząknięcie sprawiło że niemalże podskoczyła, po czym błyskawicznie sięgnęła po urządzenie leżące po jej lewej stronie, wystukała kilka cyfr, po czym wcisnęła kolejny przycisk i zbliżyła usta do mikrofonu.
- Oddział trzeci? Oficer von Alwas uda się do was w celu otwarcia PNO. - puściła przycisk. Przez chwilę trwała cisza, po czym dało się słyszeć odpowiedź "Gotowi". James skinął głową i nie czekając na dalsze instrukcję czy jakąkolwiek reakcję ze strony rudowłosej kobiety, złapał pudełko i ruszył w kierunku windy. Somniastis rzucił ostatnie spojrzenie Elizabeth, która wpatrwała się w niego tak intensywnie, jakby zaraz zamierzała zrobić mu portret pamięciowy, po czym chcąc nie chcąc ruszył za oficerem.
- Ach... to. - jej dłonie żyły zupełnie innym życiem wciąż przesuwając, przekładając i układając papiery w nadziei, że surowy przełożony nie zauważy malowideł. - Daj mi chwilę, muszę skontaktować się z odpowiednim działem - James tylko skinął głowy. Kobieta zerknęła na towarzysza oficera, jednak przez dłuższą chwilę nie mogła oderwać od niego wzroku. Był absolutnie NIE-SA-MO-WI-TY. Ach! Gdyby tylko miała chwilę, żeby go namalować. Minimalnie zirytowane chrząknięcie sprawiło że niemalże podskoczyła, po czym błyskawicznie sięgnęła po urządzenie leżące po jej lewej stronie, wystukała kilka cyfr, po czym wcisnęła kolejny przycisk i zbliżyła usta do mikrofonu.
- Oddział trzeci? Oficer von Alwas uda się do was w celu otwarcia PNO. - puściła przycisk. Przez chwilę trwała cisza, po czym dało się słyszeć odpowiedź "Gotowi". James skinął głową i nie czekając na dalsze instrukcję czy jakąkolwiek reakcję ze strony rudowłosej kobiety, złapał pudełko i ruszył w kierunku windy. Somniastis rzucił ostatnie spojrzenie Elizabeth, która wpatrwała się w niego tak intensywnie, jakby zaraz zamierzała zrobić mu portret pamięciowy, po czym chcąc nie chcąc ruszył za oficerem.
***
James czekał cierpliwie aż jeden z pracowników podejdzie do nich (tak, jak wcześniej obiecali) i zajmą się pudełkiem. Był zmęczony całą tą sprawą i lataniem w tę i z powrotem do zegarmistrza, po prostu chciał to jak najszybciej skończyć. Somniastis też nie wyglądał na zachwyconego wizytą w tym budynku. Po chwili swą obecnością zaszczycił ich drobny, kasztanowłosy mężczyzna w okularach.
- Dzień dobry! - rzucił, uśmiechając się szeroko, po czym odebrał od von Alwasa pudełko. - Chodźcie za mną. - Poprowadził ich w kierunku drzwi po drugiej stronie pomieszczenia, mijając w międzyczasie kilkunastu naukowców w białych, zazwyczaj niezapiętych, fartuchach pracujących przy swoich stanowiskach. Wszedł do drugiego pomieszczenia. James i Somniastis wykonywali jego prośbę bez słowa. Drugie pomieszczenie było podzielone na dwie części. W jednej stało spore biurko, jeszcze większa komoda, na której walały się różne narzędzia i właściwie tyle. Tenebris pomyślał przez chwilę, że wygląda to jak pokój z narzędziami tortur. Wzdrygnął się. W drugiej, oddzielonej metalową przegrodą i wzmocnionymi oknami znajdował się jedynie blat oraz średniej wielkości, metalowe pudełko.
- Dajcie mi sekundkę - powiedział naukowiec, gdy już położył pudełko na biurku - to dość prosty zamek, zwykły wytrych powinien dać sobie radę. - James nie ruszył się ani o milimetr spod drzwi. - Będziecie musieli tu zostać. Na wypadek gdyby to było coś niebezpiecznego. - James skinął głową. Okularnik otworzył jedną z szuflad komody, po czym wyjął drobny przedmiot, po czym zabrał wszystko do oszklonej części. Zamknął i zaryglował za sobą drzwi. Następnie postawił delikatnie pudełko na blacie. Po chwili w ciszy rozniosło się kliknięcie mechanizmu. Naukowiec zdjął kłódkę. Delikatnie uchylił wieko, zerkając do środka. Niemal natychmiast zamknął je z powrotem, cofając się o krok. Von Alwas zmarszczył brwi. Coś było zdecydowanie nie tak.
(Somniastis? Akiro?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz