- I co z tego? - zapatrzyłem się beznamiętnie w fale podmywające brzeg - Wielu znacznie droższych mojej duszy pochłonęły wody oceanu, a mimo to żadne z nich jeszcze do mnie nie przyszło. Więc twoja tułaczka musi być kłamstwem.
- Wątpię - Tsunade skrzywiła się również spoglądając na fale - Nie rozumiem tylko, dlaczego jesteś taki zimny? Mówisz dziwne rzeczy, robisz jeszcze dziwniejsze, a przy tym podczas walki...
- Więc zauważyłaś - stwierdziłem bardziej niż zapytałem
Skinęła głową.
- Wytłumaczysz mi wreszcie o co chodzi? - zapytała spokojnie, choć w jej głosie mogłem wyczuć ciekawość
- Nie jestem wilkiem... to znaczy człowiekiem - powiedziałem krótko
- Więc czym...?
- Zabawką - oznajmiłem - Lalką. Marionetką. Nie mam serca, które mogłoby się wzruszyć losem tamtego basiora ani układu zdolnego przetrawić posiłek. To tyle. Nic wielkiego.
Dalej siedziałem nieruchomo nie patrząc na waderę. Zapewne moje słowa nie wywarły na niej tak wielkiego wrażenia jakie mogłyby wywrzeć na kogoś innego. A mimo to czekałem na reakcję. Jednak ta nie nadchodziła.
- Ale to nie jest powód, byś krzywdził w ten sposób innych - wyszeptała i wstała z miejsca
Powolnym krokiem ruszyła w kierunku nory. Odprowadziłem ją spojrzeniem. Może źle zacząłem? Skoro chcę pozostać w tej watasze muszę się nauczyć funkcjonować jak oni. Westchnąłem i zacząłem ściągać ubranie...
***
Następnego ranka, gdy Erna się obudziła zastała już gotowy gulasz z zająca. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem i nadal niezbyt przychylnie. Śniadanie zjedliśmy w milczeniu, brudząc sobie całe ręce i twarze gęstą cieczą, którą spożywaliśmy z płaskich kamieni.
- Wyłowiłem jego ciało - oznajmiłem beznamiętnie - I położyłem przed norą.
(Erna?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz