(C.d tego)
Już od jakiegoś czasu przyglądałam się grupce wilkom, którzy latali po plaży, jakby czegoś szukali. Wyglądał to dość komicznie. Z wielką chęcią bym jeszcze została, ale jednak muszę znaleźć Alphę tej watahy. Ostrożnie się wycofałam, nie zauważyłam jednak gałązki. Rozległ się trzask i natychmiast grupka owych wilków ruszyła w moją stronę.
- Kim ty jesteś? - spytała mnie biało-niebieska wadera.
- Wilkiem, nie widać? - nie miałam ochoty im się tłumaczyć. - Szukam Alphy tej watahy.
- Tak prędko jej nie znajdziesz - odpowiedział mi basior z charakterystyczną czaszką na ramieniu. - Wraz ze swoim team ruszyła do wulkanu.
- A daleko to?
- No.
I cały mój trud poszedł na marne. Nie wiem, czy iść i jej szukać w nieznane czy zostać i czekać na nią.
- Możesz dołączyć do nas - zaproponował inny basior.
- Taa, dobrze. Ale jest takie jedno malutkie pytanko... O co z tym wszystkim chodzi?
Wytłumaczyli mi wszystko, powtórzyli również słowa jakieś tam Erny. Coś tam zrozumiałam. Następnie wszyscy mi się przedstawili, choć nie musieli. Zdążyłam odgadnąć ich imiona. Na najbardziej poważnego wyglądał Korso.
- A ty jak masz na imię? - spytała mnie Tene.
- Shayde - powiedziałam zimno. Byłam do nich nieufna, na szczęście.
- Może powiesz nam...
- Trzeba szukać tego... czegoś - przerwałam jej i podeszłam do jakiś krzaków. Zeus mógł chociaż powiedzieć, czego szukamy, a nie łazić po całej watasze. Odwróciłam się. Reszta poszła na inną część plaży, dzięki czemu mogłam na chwilę się położyć. Cały dzień latam po tej watasze, a alphy ani widu, ani słychu. Z drugiej strony to dobrze, że chociaż ich znalazłam. Gdy tak wpatrywałam się w wodę, zauważyłam błysk. Podeszłam do tego miejsca faktycznie, coś tam było.
- E, chodźcie tu! - krzyknęłam do pozostałych. - Coś znalazłam, ale nie jestem pewna, czy akurat tego, czego szukamy! - dodałam po chwili. Żeby nie było, że wszczęłam fałszywy alarm.
(Team 5? Wepchałam się :P)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz