Gizmo leżała na gałęzi. Spała. Kiedy usłyszała szelest w krzakach
podniosła uszy do góry, owinęła ogon wokół gałęzi i zsunęła się z niej.
Wystawiła długi, niebieski język i obserwowała otoczenie.
- Gizmo melduje, że nie widzi celu – dźwięk łamiącego się drewna. Wadera runęła na ziemie. – Gizmo… leży… - mówiła sama do siebie. Jak zwykle, codzienność. Nabiła sobie niezłego guza. Kiedy otworzyła oczy ujrzała czyjaś głowę nad sobą. Uśmiechnęła się szeroko pokazując białe ząbki… i jednego złotego.
- Gizmo melduje, że nie widzi celu – dźwięk łamiącego się drewna. Wadera runęła na ziemie. – Gizmo… leży… - mówiła sama do siebie. Jak zwykle, codzienność. Nabiła sobie niezłego guza. Kiedy otworzyła oczy ujrzała czyjaś głowę nad sobą. Uśmiechnęła się szeroko pokazując białe ząbki… i jednego złotego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz