następujące słowa:
- Przygotuj się na walkę. Walkę na śmierć i życie.
Gdy tylko to usłyszałem ciarki przeszły mi po plecach, ale postanowiłem się tym na razie nie
przejmować. Wszedłem do cukierni i zobaczyłem, że Keto patrzy na mnie pytającym wzrokiem.
- Co tak długo robiłeś?
- Nic takiego. Po prostu zamyśliłem się.- powiedziałem trochę zdenerwowany.
- No dobra.
Cukiernia musiałem przyznać, że ładnie wyglądała. Usłyszałem jakiś hałas na zapleczu. Szybko
poszedłem to sprawdzić. Okazało się, że to Szczerbek. Gdy mieliśmy wyjść zza zaplecza
usłyszeliśmy kilka głosów. Kilka było mi nieznanych, ale pewnie byli to klienci. Szybko wycofałem
się razem ze smokiem na zaplecze. Gdy głosy ucichły powoli szliśmy w stronę wyjścia. Wyszedłem pierwszy, a gdy okazało się, że nikogo nie ma, dałem znak Szczerbkowi, że może wyjść. Gdy
Keto go zobaczyła była w lekkim szoku.
- Co on tu robi?
- Nie wiem. On chyba mnie śledzi.- odpowiedziałem z uśmiechem.
Na to Keto się uśmiechnęła, ale szybko ten uśmiech znikł. Usłyszeliśmy jakiś hałas na zapleczu i
teraz to nie był smok, tylko coś innego. O wiele gorszego.
(Keto? Sorki, że tak długo nic nie pisałam. Ale wena mi uciekła i szkoła mnie zawalała i dalej zawala)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz