Od Lucii cd. Jamesa
Gdy samochód Von Alwasa ruszył, Lucia w końcu mogła odetchnąć. Postanowiła jeszcze nie wracać do domu. Wyjęła z torebki paczkę papierosów i odpaliła jednego.
Dziwny ten Von Alwas.
Dlaczego Fionn się z nim przyjaźni?
Jeśli Fionn się z nim przyjaźni, dlaczego nic nie wie o relacji jego z Camille Belcourt?
Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. Po namyśle, chyba nawet nie chciała znać tych odpowiedzi. Skupiła swoje myśli wokół osoby młodego oficera.
Czym się zajmuje?
Podczas jazdy skupiła się na tym, by mówić jak najwięcej, żeby tylko się nie rozkleić. Zresztą, na balu rozmowa też wcale nie szła im dobrze. Lucia nie lubiła ludzi, z którymi nie dało się rozmawiać.
A jednak dobrze tańczył.
I bez wątpienia był gentlemanem.
A przynajmniej starał się być, co zdecydowanie ją zaskoczyło. Zdecydowanie na plus, oczywiście.
Jej myśli zahaczyły o bal. W sumie, było całkiem miło. Naprawdę dobrze się bawiła, zresztą, Fionn zawsze miał talent do organizacji takich imprez. Może między innymi dlatego Nico Von Alwas tak bardzo mu ufał? Gdy O'Reilly coś organizował, zawsze kończyło się to sukcesem. I tak było i tym razem. Dobre jedzenie, świetna muzyka, towarzystwo... no, ogólnie zapewne miłe, jej trochę mniej. Poza tym, zgarnęła mnóstwo komplementów co do swojej sukienki, zarówno od panów, z którymi tańczyła, jak i od przypadkowych pań, które do niej podchodziły z pytaniem o sklep czy projektanta. A to dodatkowo poprawiało jej nastrój. Sięgnęła do torebki, by wyjąć kolejnego papierosa, ale ostatecznie zrezygnowała.
Uznała, że ten wieczór był naprawdę udany i właśnie tak będzie go wspominać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz