- Wi? - zapytałam się nieśmiało chłopaka siedzącego niedaleko Chitoge.
- Nie, Święty Mikołaj.
Uśmiechałam się na widok brata. Chłopak odwzajemnił uśmiech. Chitoge poczuła się pewnie niezręcznie w takiej sytuacji. Postanowiłam się więc za bardzo nie cieszyć. Wpadłam jednak na pomysł.
- Wajper, masz może jeszcze przy sobie fiolkę smoczej krwi?
- Czekaj.
Chłopak zaczął grzebać w swoich kieszeniach. Lina jednak utrudniała mu poruszanie się i miał małe problemy. Jednak w końcu udało mu się znaleźć małe szklane naczynie. Było po brzegi wypełnione ciemnoczerwonym płynem. Fiolka była zatkana korkiem.
- Nic z tego. Zauważą nas.
- A no nie wiem... miecz? Sztylet? Cokolwiek?
- Nie mam
Przypomniałam sobie jednak. Terror.
- Co Terror?
Z ciemności coś się wyłoniło. Był to ogromny, czarny smok.
- Jak to możliwe, że cie nie zauważyli? - zapytałam.
- Teleportacja.
- Rozwiąż mnie. - rozkazałam.
Smok posłusznie wykonał moje polecenie. Gdy tylko mnie uwolnił wstałam i rozwiązałam Chitoge i Wajpera. Chłopak wstał. Chitoge nadal jednak siedziała na ziemi. Wajper pochylił się nad nią.
- Wilk? - zapytał.
Zamyślona Chitoge popatrzyła na mnie.
- Jaki wilk?!
Miałam ochotę trzepnąć brata. Zawsze, ale to zawsze, musiał coś spierniczyć.
- Nijaki wilk. Widzisz tu Wajperze wilka?
Chłopak popatrzył na mnie zdziwiony. Trzepnęłam go w ramię.
- Jeszcze nie czas. - szepnęłam.
Widocznie mój niewiele starszy brat zrozumiał co miał na myśli. Wajper pomógł dziewczynie wstać i razem zaczęliśmy uciekać jak najdalej od obozu nieprzyjaciela. Schowaliśmy się na polanie, niedaleko zamku. Ćwiczyłam tam zawsze z Wajperem. Podeszłam do jednego z drzew. W drzewie była duża dziupla. Była w niej broń, zbroja i kilka kukieł. Wyciągnęłam z dziupli łuk, kołczan, miecze oraz trzy kukły. Ustawiłam je na środku, a łuk podałam Chitoge. Oddaliłam się od niej.
- Zostawiam cię w rękach specjalisty od łucznictwa. Wajper, twoja kolej.
Chłopak podszedł do Chitoge.
- Umiejętności walki przydają się nie tylko we Fragonii. SJEW może być niebezpiecznie dla twojej rasy. Dla tego, wraz z Tytanią, będziemy uczyć cię podstaw.
- Skąd...?
- Jestem pół człowiekiem, pół żywiołakiem. Mam kontakt z ziemią. Zwłaszcza od kiedy moja siostra zdecydowała się wam pomóc. A teraz wyciągnij strzałę.
Chitoge posłusznie wyciągnęła strzałę z kołczanu. Wycelowała w kukłę i naprężyła cięciwę. Jednak kiedy wypuściła strzałę cięciwa uderzyła ją w twarz, a strzała ominęła kukłę szerokim łukiem. Chitoge potarła sobie palący od bólu policzek. Jednak ślad szybko zniknął. Mój brat popatrzył współczującym wzrokiem na dziewczynę.
- Uważaj na cięciwę. Strzała trochę wyżej.
Wajper wziął łuk od Chitoge i w sekundę wypuścił strzałę w sam środek kukły. Kukła zachwiała się i upadła po dłuższym czasie na ziemię. Wstałam i poprawiłam kukłę.
- Wajper ma za sobą lata treningu. Nie martw się, może w magii lepiej ci pójdzie.
(Chitoge? :3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz