- Muszę wiedzieć, czego od na oczekujecie, co oferujecie, a wtedy ja wam powiem czy możemy się na to zgodzić - zaproponowała Argona, krzyżując ręce na piersi.
- Jesteśmy prawnikami, co pewnie wiem. Jako sojusznicy możemy zapewnić ci zaplecze prawne i pomóc w legalizacji "istnienia wilków", jeśli pojawi się taka możliwość.
Alpha milczała, jednak w tym milczeniu było więcej wyrazu, niźli byłoby w słowach. Nawet dla niej, a może szczególnie dla niej było jasne, że nie wskórają nic walką. Nie mogą też się ciągle ukrywać. Nie teraz, gdy polowanie stało się tak rygorystyczne. No i nastroje były dobre. Silverlake nie potrafił trzymać wszystkiego pod tak ścisłą kontrolą, jak to robił Leniniewski. Silverlake nie umiał rozmawiać z ludźmi, tak jak On to robił.
- Zapewne wiesz, że próbowaliśmy wyciągnąć twojego Bethę z opresji? - zapytała Camille, nie doczekawszy się odpowiedzi.
- Nic z tego nie wyszło - Argona uśmiechnęła się, stając na twardym gruncie.
- Trudno przekonać sędziego, że rozszalały wilk jest niewinnym obywatelem - odgryzła się szefowa Pectis.
- Myślisz, że przekonanie go, że ten sam wilk zasługuje na nadanie praw człowieka będzie równie proste? - Głos Alphy stał się niski, jakby bardziej dziki i groźny, co jednak zdawało się nie robić na Camille wrażenia.
- Argono, to tylko oferta, nie dyskutujemy na razie o naszych możliwościach i niemożliwościach. Zresztą czy nie twoja powinna być w tym głowa, by wszystko ułożyć tak, by było dla was korzystniejsze? - Kobieta miała rację. Argona wyprostowała się i spojrzała na nią, już bez wyzwania, uśmiechu czy jakiegokolwiek innego uczucia.
- Nie powiedziałaś mi jeszcze, czego oczekujecie w zamian. Sojusznika, do czego? Chcecie przywrócić Leniniewskiemu władzę? - Wpatrywała się w Camille, czekając na odpowiedź.
(Camille? Czego od nas oczekujesz?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz