– Jasne, że chcę – oznajmiłam, zakładając ręce na piersi.
– Spokojnie – mruknęła dziewczyna, chyba zaskoczona moją nagłą zmianą nastawienia.
– Och, wybacz, nie lubię naruszania mojej przestrzeni osobistej przez szarpanie mnie przy pierwszym spotkaniu – powiedziałam, ostentacyjnie patrząc na jej ręce. – No mów co to za dziwne cyfry – rozkazałam.
– Coś taka ciekawska? – odcięła się dziewczyna.
– Taka natura – uśmiechnęłam się sztucznie. – I taka praca.
Dziewczyna wydęła usta, jakby zastanawiając się, co ma teraz zrobić.
– Hej, przypominam ci tylko, że to miało być moje zlecenie – dodałam lekko, opanowując się. Brunetka przekrzywiła głowę, patrząc na mnie przenikliwie.
– A tak właściwie to dlaczego go nie wzięłaś? – zapytała podejrzliwie.
– Chciałam dać się wykazać nowicjuszce? – odpowiedziałam, choć zdawałam sobie sprawę, że Meredith nie uwierzy w taką bajeczkę. Dziewczyna tylko uniosła pytająco brew.
– Widzę, kiedy kłamiesz – oznajmiła pewnie. Parsknęłam śmiechem. Niech sobie tak myśli.
– Miałam problemy zdrowotne, kiedy Chloe zaproponowała mi tę misję – skrzywiłam się. – Choć nie wiem, czy "zaproponowała" będzie tu dobrym słowem. No i akurat napatoczyłaś się ty. Ale dość późno się za to zabierasz – zauważyłam przyjacielsko. – Księżyc mówiła o tym już jakiś czas temu.
Meredith mocno zacisnęła usta.
– Taa, no cóż – powiedziała cicho, choć w jej głosie dało się wyczuć odrobinę złości. – Miałam "problemy zdrowotne" – stwierdziła, zaznaczając cudzysłów w powietrzu. Parsknęłam śmiechem.
– Nieźle, nieźle – pstryknęłam palcami. – A teraz wróćmy do tematu naszej rozmowy – zaproponowałam z uśmiechem. – Co to za cyferki?
– Spokojnie – mruknęła dziewczyna, chyba zaskoczona moją nagłą zmianą nastawienia.
– Och, wybacz, nie lubię naruszania mojej przestrzeni osobistej przez szarpanie mnie przy pierwszym spotkaniu – powiedziałam, ostentacyjnie patrząc na jej ręce. – No mów co to za dziwne cyfry – rozkazałam.
– Coś taka ciekawska? – odcięła się dziewczyna.
– Taka natura – uśmiechnęłam się sztucznie. – I taka praca.
Dziewczyna wydęła usta, jakby zastanawiając się, co ma teraz zrobić.
– Hej, przypominam ci tylko, że to miało być moje zlecenie – dodałam lekko, opanowując się. Brunetka przekrzywiła głowę, patrząc na mnie przenikliwie.
– A tak właściwie to dlaczego go nie wzięłaś? – zapytała podejrzliwie.
– Chciałam dać się wykazać nowicjuszce? – odpowiedziałam, choć zdawałam sobie sprawę, że Meredith nie uwierzy w taką bajeczkę. Dziewczyna tylko uniosła pytająco brew.
– Widzę, kiedy kłamiesz – oznajmiła pewnie. Parsknęłam śmiechem. Niech sobie tak myśli.
– Miałam problemy zdrowotne, kiedy Chloe zaproponowała mi tę misję – skrzywiłam się. – Choć nie wiem, czy "zaproponowała" będzie tu dobrym słowem. No i akurat napatoczyłaś się ty. Ale dość późno się za to zabierasz – zauważyłam przyjacielsko. – Księżyc mówiła o tym już jakiś czas temu.
Meredith mocno zacisnęła usta.
– Taa, no cóż – powiedziała cicho, choć w jej głosie dało się wyczuć odrobinę złości. – Miałam "problemy zdrowotne" – stwierdziła, zaznaczając cudzysłów w powietrzu. Parsknęłam śmiechem.
– Nieźle, nieźle – pstryknęłam palcami. – A teraz wróćmy do tematu naszej rozmowy – zaproponowałam z uśmiechem. – Co to za cyferki?
(MER? :D POWIESZ CZY NIE? ^^)
Ah, i te piękne, poprawne spacje po myślniku w dobrej zapowiedzi nadchodzącej fabuły :')
OdpowiedzUsuńcicho być -.-
Usuń