Dzień nie zapowiadał się jakoś spektakularnie. Wracałam z nocnej zmiany i jedyne, o czym marzyłam, to herbata i ciepłe łóżko. Przynajmniej wieczorem było ciekawie, więc wzbogaciłam się o parę groszy i kilka informacji. Stanęłam na przystanku, sprawdzając najbliższy autobus, gdy zaczął padać delikatny deszcz. Stwierdziłam, że w sumie to przyda mi się odświeżenie i nieśpiesznym krokiem ruszyłam w stronę domu. Mijałam wielu ludzi biegnących do pracy, kierujących się do pobliskich kawiarenek na śniadanie czy po prostu uciekających przed ciężkimi mokrymi kroplami. Poprawiłam torbę na ramieniu i powolnym krokiem szłam dalej, choć powoli zaczynałam już przemakać. Niektórzy patrzyli na mnie jak na wariatkę, ale mi było tak naprawdę wszystko jedno. Mogłabym sobie przyczepić plakietkę "jestem po nocnej zmianie, ludzie, dajcie żyć", co wtedy nawet nie wydawało się głupim pomysłem. Czułam, że makijaż powoli spływa po moich policzkach i niedługo z moich kresek zostaną tylko zacieki, a ja sama z mokrymi włosami będę wyglądać jak struś. Mimo to nie przejmowałam się za bardzo. Przecież wracam do domu.Większość tych, którzy rzucają mi dziwne spojrzenia, wieczorem nie będzie mnie już pamiętać. A poduszkę się wypierze. Nagle poczułam, jak ktoś potrąca mnie, idąc dość szybkim krokiem. "Napastnik" wymamrotał tylko szybkie "przepraszam" i obojętnie ruszył przed siebie. Ja natomiast zauważyłam pod moimi stopami kawałek kartki, która musiała mu wypaść. Podniosłam ją, oglądając z dwóch stron. Jedna była pusta, na drugiej znajdował się ciąg cyferek, który nie przypominał mi absolutnie niczego. Zrobiłam więc jedyną rzecz, która przyszła mi do głowy. Dogoniłam nieznajomego, wołając:
- Hej, przepraszam! Chyba coś ci wypadło.
Podałam kartkę stojącej naprzeciwko osobie, a ta otaksowała mnie zdziwionym spojrzeniem.
- ...
(KTOKOLWIEK? :3)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Dobra, ja to wezmę ;3
OdpowiedzUsuń