Włóczyłam się po lesie szukając zwierzyny do upolowania. Niestety nie miałam szczęścia. Zobaczyłam jednak w krzakach skrzyło, pomyślałam że jest to ptak. Postanowiłam spróbować szczęścia, które dotychczas mi nie dopisywało. Od razu bez namysłu rzuciłam się na zwierze. Okazało się że znowu nie miałam szczęścia to był wilk. Zaczęłam uciekać. Nie wiem kiedy, ale podczas biegu skaleczyłam się o coś ostrego. Zaczęłam kuleć, ale nie dawałam za wygraną wzniosłam się w powietrze niestety one też miała skrzydła lecz gdy chciałam przyspieszyć ogłuszył mnie krzyk dochodzący za mnie to pewnie byłą ona. Spadłam, na szczęście na krzaki, ale straciłam przytomność. Kiedy się obudziłam leżałam w czyjejś grocie nie wiedziałam co się dzieje, co robić, gdzie uciekać. Podeszła i dała mi trochę wcześniej upolowanego królika.
- Nie chc ę- powiedziałam cicho, lecz na tyle głośno, żeby zauważyć w moim głosie nie pewność i lekki ledwo rozpoznawalny strach.
- Jak tam chcesz, ale ledwo tak nie pociągniesz - westchnęła i spojrzała na moją łapę dopiero teraz spojrzałam, że jest cała we krwi, rana była głęboka i zakażona. Mówiła prawdę.
wtedy znów straciłam przytomność. Ocknęłam się dopiero na wieczór rana była opatrzona. Spojrzałam na nieznanego wilka i zaczęłam rozmowę.
- Dziękuje
- Niema za co - odpowiedziała
- Jak chcesz możemy stworzyć drużynę - Powiedziałam i nastała długa cisza...
(Mixi?)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz