Siedziałam w kawiarni z mocną kawą, laptopem i telefonem w dłoni. Mój szef właśnie oznajmił mi, że w tego Sylwestra mam prowadzić program podsumowujący wydarzenia politycznie minionego roku. Czyli w tym roku nici z imprezy Sylwestrowej...
W tym momencie wyczułam w okolicy wilczą krew. Rozejrzałam się, żeby sprawdzić czy to nie ktoś od nas, ale nie dostrzegłam nikogo znajomego. Kto to mógł być? Nikt z osób siedzących w kawiarni nie wyglądał podejrzanie, ot przeciętni mieszkańcy Ainelysnart. I jak mam teraz rozpoznać kto z nich ma Wilczy Gen?
Chyba będę musiała czekać aż ta osoba wyjdzie, żeby móc wyczuć oddalenie się tego zapachu. Zmarnuję na to pół dnia... Zaczęłam przeglądać strony internetowe, jednak nasz "wspaniały" prezydent nie zrobił ostatnio nic "wspaniałego", więc znajdowałam tylko informacje sprzed kilku dni.
Minęło pół godziny z kawiarni wyszła niska czarnowłosa dziewczyna i zapach wilka również zaczął się oddalać. Zapłaciłam pośpiesznie, zebrałam swoje rzeczy i ruszyłam za nią. Była jakieś sto metrów przede mną, więc musiałam niemalże biec, żeby nie stracić jej z oczu. Gdyby nie to, że jestem oficjalną przedstawicielką telewizyjną premiera rzuciłabym się za nią biegiem, ale gdyby zobaczył to któryś z "czarnych" Leniniewskiego mogłabym pożegnać się z pracą.
- Zaczekaj! - zawołałam w pewnym momencie.
Dziewczyna zatrzymała się i odwróciła. Pewnie wiedziała, że za nią idę, bo nie kryłam się jakoś specjalnie. Zrównałam się z nią.
- Jest sprawa... Ważna. Jednak nie jest to temat do luźnej pogawędki w środku miasta, chodź ze mną.
(Yuna?)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz