Odwiedziłem kolejny pub w poszukiwaniu mojego celu, jednak nie było po niej śladu. Jakby nagle rozpłynęła się powietrzu. Zostało mi już tylko kilka dni, inaczej mogłem się pożegnać z tym światem
Będąc już w szóstym zadymionym barze miałem już serdecznie dość. Wtedy poczułem ten charakterystyczny, wilczy zapach. Osoba wydzielająca go zbliżała się. Wyszedłem z baru i zobaczyłem stojącą przed nim niską, granatowowłosą dziewczynę.
- To ty? - zapytałem, starając się brzmieć najostrzej jak tylko potrafiłem.
- Co ja? - zmarszczyła brwi.
- Nie zgrywaj się, to na pewno ty... Też masz Wilczy Gen, prawda?
- Może tak, może nie... - uśmiechnęła się tajemniczo.
- I tak wiem, że to ty. Jestem Ryu, a ty? - teraz siliłem się na jaką taką uprzejmość.
- Di.
No, a więc miałem znlazłem wilka. Tylko właściwie o czym miałem z nią rozmawiać? Bo raczej nie o pogodzie... Wtedy wpadłem na pomysł, że może za to mi się na coś przydać.
- Słyszałaś kiedyś o Michi Chibie? - zapytałem.
- Nie, a właściwie po co ci coś wiedzieć o tej... Jak jej tam było?- odparła, jakby zdziwiona moim pytaniem.
- To nie powinno cię obchodzić - warknąłem.
- Skoro mnie o to pytasz to, jednak powinno. Bo gdybym wiedziała, a ty byś chociażby chciał ją zabić to byłaby pośrednio moja wina - zauważyła logicznie.
- Och, już nieważne. Nie wiesz, więc cię to nie dotyczy. A gdybyś ją znała to wiedziałabyś, że zabicie jej jest jedyną słuszną opcją.
- Czyli jednak chcesz ją zabić! - dziewczyna była wyraźnie usatysfakcjonowana.
- Czy chcę? Niekoniecznie...
(Adrianne?)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz