- To idziesz czy nie?
Nie wiedziałam jak zareagować na zaproszenie dziewczyny i jej brata. Z jednej strony nie chciałam mieć nic wspólnego z tymi ludźmi. Ostatnimi czasy rzadko komu ufam... Z drugiej jednak zapragnęłam z kimś porozmawiać. Już dawno tego nie robiłam. Ile to już będzie? Dzień? Dwa? Od grudnia niezbyt często ludzie potrzebują informacji, także rozmowa wydawała mi się zbędna. Im mniej osób mnie zna tym lepiej. Moje przemyślenia przerwała gromada policjantów wylewająca się za zakrętu.
- No to jak? Ja stawiam - powiedział chłopak. Hmm. W sumie co mam do stracenia? Mogę tylko zyskać. I nie mówię tu tylko o darmowym posiłku (od wczoraj nic nie jadłam), ale i o informacjach. Może wiedzą coś o podziemiu? Ostatnio informacje na jego temat stały się bardzo popularne...
- Idę - powiedziałam, po czym dodałam szybko - ale musimy się pośpieszyć! - krzyknęłam łapiąc futerał ze skrzypcami i blondyna za rękę. Chłopak automatyczni pochwycił rękę siostry i w takim układzie pobiegliśmy prosto przed siebie. Po paru zakrętach zgubiliśmy umundurowanych.
- To gdzie idziemy? - zapytałam wesoło z błyskiem w oku - Proponuje restauracyjkę za rogiem.
- Dlaczego cię gonili? - zapytał zdziwiony chłopak.
- Ale było fajnie! - krzyknęła jego siostra - Nieważne dlaczego! Albo nie! Później nam opowiesz. Chodźmy coś zjeść! Mam ochotę na pizze!
- To co wytłumaczenia zostawimy na później? - zapytałam uważnie przyglądając się blondynowi.
(Shimer?)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz