- Mieszkanie...? - zastanowiłem się na głos. - Myślę, że dałoby się coś załatwić, ale i tak wszystko sprowadza się do zabicia tej osoby. Jeśli jej nie zabiję sam zginę. Tylko wtedy musiałabyś znaleźć pracę, bo rachunki same się nie zapłacą, a z mafią nie ma żartów...
- Że czym?! - była wyraźnie wzburzona.
- No, mafią. Należę do mafii, jestem gangsterem, zwij to jak chcesz. Jestem tam dość nisko w hierarchii, ale nie jest źle. Oczywiście do czasu, kiedy dostajesz niemożliwe do zrealizowania zadanie, a potem - tu znacząco przejechałem palcem po szyi.
- W sumie wyglądasz na takiego typa spod ciemnej gwiazdy...
- No, dzięki wiesz - powiedziałem to obrażonym tonem, ale na twarzy miałem uśmiech. - W każdym bądź razie dziękuję za herbatę, ale ja musiałbym się już zbierać. Za chwilę otwierają bary, a to jedyna okazja żeby zebrać jakieś informacje o celu!
- Czekaj! W takim razie jak mam się z tobą skontaktować?
- Hmm... Tego nie przemyślałem - podrapałem się po karku. - Jak długo zamierzasz tutaj zostać?
- Kilka dni, później wprowadzają się właściciele - odparła.
- A co potem?
- Pewnie znajdę sobie nowe mieszkanie - wzruszyła ramionami.
- Ja mam jeszcze tydzień. Jeśli uda mi się zdążyć spotkajmy się pod tą kawiarnią co dzisiaj, dobrze?
(Adrienne? Pomożesz mu w zabójstwie? B))
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz