No tak. Mogłem to przewidzieć i wymyślić coś innego... lub chociaż dać jej małe przeszkolenie bojowe. Wylądowałem i od razu przyklęknąłem przy dziewczynie. - Idiota, przygłup... debil- zganiłem się, sprawdzając dziewczynie puls
- I tu się zgodzę- za moimi plecami wybuchł wredny śmiech
W mgnieniu oka się odwróciłem a w ręce trzymałem mój zakrzywiony nóż. Obrzuciłem uważnym spojrzeniem kobietę o rudych kręconych włosach, szczupłej lecz wysportowanej sylwetce i ciemno brązowym płaszczu do kolan. Postać nosiła też glany czym sobie u mnie zapunktowała, ale wracając do rzeczy
- Kim jesteś i czego chcesz?- warknąłem
- Nie musisz wiedzieć- uśmiechnęła się tajemniczo i powolnym krokiem zmierzała w stronę Argony
- Trzymaj się od niej z daleka- zagrodziłem jej drogę, a ona podniosła na mnie rozbawione spojrzenie. Postąpiłem krok na przód tak, że stałem zaraz przed nią- Czego chcesz?
- Nie twoja sprawa. To dotyczy twojej alfy- wyminęła mnie a ja złapałem ją za ramie
- Więc to i moja sprawa- uśmiechnąłem się krzywo, szybko jednak spoważniałem- Jak widzisz jesteśmy trochę zajęci
- Macie kłopoty, przyznaj. Nie ważne. To już nie moja sprawa- podała mi kopertę- Dasz jej to jak już oprzytomnieje. I na przyszłość bardziej na nią uważaj. Jakbyście mieli jakieś wątpliwości popytajcie o Piętno w starym barze przy kolei
- Piętno? Chyba odcisku na d...
- Daruj sobie- wcięła mi się w połowie słowa
- A kogo mamy się spodziewać?- kobieta założyła przyciemniane okulary i z tajemniczym uśmieszkiem zaczęła odchodzić- Spytałem się ciebie o coś
Złapałem ją za łokieć i mocno pociągnąłem w swoją stronę, ona wygięła mi rękę i wylądowałem na ziemi z pistoletem przytkniętym do skroni. Spróbowałem się wyszarpnąć i dopiero po kilku nieudanych próbach mi się udało. Niestety zanim zdążyłem się podnieść lub cokolwiek zrobić dostałem porządnego kopa w prawy bok. Ja lubię glany, tak? Ale kiedy ja kopie a nie mnie kopią. Wracając do sytuacji, bo znowu odpłynąłem, dostałem jeszcze parę razy i dopiero kiedy splunąłem krwią dziewczyna się nade mną pochyliła, podniosła głowę za włosy i wyszeptała do ucha z głosem pełnych nienawiści i satysfakcji:
- Marny z ciebie ochroniarz. Podszkol się bo następnym razem ktoś na twoich oczach poderżnie jej gardło- puściła mnie i odeszła cicho się śmiejąc- Do zobaczenia niebawem
Jasna chol.era. podczołgałem się do Argony i sprawdziłem jej stan. Martwiłem się, że coś jej zrobiła podczas mojej chwili nieuwagi. Na szczęście nic jej nie było. No może poza lekkimi zadrapaniami i kilkoma stłuczeniami ale to od upadku. Usiadłem obok niej i schowałem głowę w dłoniach. Bolał mnie łeb, żebra i brzuch
- Przynajmniej wiem gdzie oberwałem- w moim głosie nie było ani grama rozbawienia- Argo przepraszam, ale nie wiem co teraz mam robić i jak cię bronić.
Poczułem, że osuwam się w ciemność i nawet nie miałem siły z tym walczyć. Gdy się ocknąłem zobaczyłem, że leżę na łóżku. Na swoim łóżku w swoim domu. Nie jestem w stanie powiedzieć jaki byłem w tedy zszokowany a przede wszystkim wściekły na siebie i zmartwiony o czarnowłosą. Podniosłem się z cichym jękiem i poczłapałem do drzwi. Gdy je otworzyłem zobaczyłem Ritę opartą o ścianę i ze spuszczoną głową.
- Ja... nie mogłam cię wcześniej uratować- zaczęła nadal na mnie nie patrząc
- Mnie... Jasne, ale- zawahałem się przez chwilę- gdzie jest Argona?- dziewczyna wskazała pokój dalej. Jej pokój, dodam.
Od razu się tam skierowałem, jak tylko dopadłem do łóżka na którym leżała moja towarzyszka zacząłem sprawdzać czy nic jej nie jest. I w tedy usłyszałem za sobą zamykane drzwi.
- Ma kilka stłuczeń ale już się tym zajęłam- uspokoiła mnie, podszedłem do mojej siostry i mocno ją przytuliłem
- Dzięki za zajęcie się nią- szepnąłem
- Znowu to robisz- odepchnęła mnie
- Znowu co robię?
- Stawiasz wszystkich ponad sobą. To jest złe Rori
- Jest masa ważniejszych osób niż ja- odwróciłem wzrok- I dobrze o tym wiesz
- Braciszku- głos jej drżał- To jaki byłeś i co robiłeś jest nieistotne. Ile jeszcze mam ci to powtarzać?- w ciszy minąłem dziewczynę i stanąłem w otwartych drzwiach
- Nie musisz mi tego mówić. To nic nie da- westchnąłem- Choć nie gadajmy jej nad głową
-Dwa dni później w kuchni-
Siedziałem na parapecie okna i popijałem kawę. Postanowiłem, że nie będę budził Argony w końcu chyba tego potrzebuje. Cały wczorajszy dzień i ostatnią noc przetwarzałem słowa tej nie znajomej. ,,Następnym razem ktoś poderżnie jej gardło" Chciałbym zaprzeczyć ale... chyba nie mam prawa głosu. Musze się ogarnąć i zacząć z powrotem ćwiczyć a nie za ochronę się biorę. Usłyszałem kroki, ale w sumie było mi to obojętne i w tedy coś mi zaświtało
- Rita, nie znalazłaś przypadkiem takiej kartki ze współrzędnymi? Miałem zamiar ją... sprawdzić- odwróciłem się a dziewczyna zamarła w półkroku
- A co?- udawała, że nic nie wie. Czemu?
- Gdzie ona jest?- ręce opadają
- Nie wiem o co ci chodzi- wyjęła kubek z szafki i zaczęła robić sobie herbaty
- O tą ciuchcie co nie chodzi. Nie wygłupiaj się- zeskoczyłem z parapetu i podszedłem do niej- Gdzie ta kartka?
- W domu nic nie widziałam
- Rita, do chol.ery- warknąłem i złapałem ją za ramie, ta się szybko odwróciła i obrzuciła mnie piorunującym spojrzeniem, które nie raz robiło na mnie wyrzuty sumienia i zmuszało mnie do wycofania się. Jednak nie dziś- A czy jak nas zabierałaś to nic nigdzie nie leżało?
- Nie wiem, ciemno było- odwróciła głowę
- No nie wierzę. Odstaw mnie do tego psychiatryka
- Pójdę z tobą, tylko się spakuję- powiedziała
- Ty zostajesz tu i masz się zajmować Argo, ja się tym zajmę. SAM- podkreśliłem, a dziewczyna znieruchomiała
- Że co mam robić?- zamrugała w szoku- Żartujesz sobie?
- Pilnować, żeby nawet włos z głowy jej nie spadł- byłem śmiertelnie poważny- Jak będzie gorąco to ją zabierz w bezpieczne miejsce nie wiem. Tylko nie mów jej co robię i gdzie jestem, pewnie będzie chciała dołączyć a ja nie umiem jej bronić
Dziewczyna z wielkim ociąganiem złapała mnie za dłoń i z powrotem byłem na dachu psychiatryka. Na dole zobaczyłem szukaną prze ze mnie kartkę. Od razu bez najmniejszego namysłu zeskoczyłem i wylądowałem twardo na ziemi. Tak sobie myślę, że zbyt twardo no bo coś mi strzeliło w kostce.
- Następnym razem pójdę schodami- warknąłem zwijając się na trawie
Po dłuższej chwili sięgnąłem po karteczkę. No jasne współrzędne trzech miejsc. No to zapowiada się wesoła pełna przygód i masy przemyśleń droga. Z tego co się orientowałem pierwszy punkt mojej wycieczki znajdował się na arenie 8. Bosko. Dźwignąłem się na nogi i kuśtykając ruszyłem w stronę ulicy. Ciekawe czy Argona dalej śpi...
(Argona? Dalej śpisz?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz