Argona obserwowała z pewnej odległości rozmowę Calii z człowiekiem-panda. Wszystkie szczegóły jego stroju wyglądały niemal identycznie, jak u tamtego [któremu zresztą nie przyjrzała się zbyt dobrze, zbyt zaskoczona samą sytuacją]. Przez chwilę rozważała nawet czy nie jest to ten sam strój, jednak słowa osobnika, odnośnie proszku rozwiały jej wątpliwości. Zresztą pachniał inaczej.
Szafir podziękowała za wywiad i podeszła do czarnowłosej.
- Nie wie, kto ma inne zmiany. Możemy pójść do zoologicznego i tam wypytać - oznajmiła.
- Wątpię, by nasz człowiek-panda pracował w sklepie - zauważyła Argona.
- Ale jest to nasz punkt zaczepienia. Jedyny w tej chwili. Chyba że masz lepszy pomysł - odparła Calia, wyzywająco.
- Prowadź, księżniczko - burknęła czarnowłosa, robiąc nieokreślony ruch ręką.
Szafir spojrzała na nią dziwnie, po czym nie chcąc najwyraźniej strzępić sobie języka po próżnicy, ruszyła w kierunku zoologicznego.
Chwilę później obie dziewczyny oglądały rybki, zamieszkujące akwaria, poustawiane w tunele, jedne na drugich. Chwilowo w sklepie nie było nikogo z obsługi, próbowały więc zachować pozory, że przyszyły tutaj w celach związanych z małymi zwierzętami [nie zaś olbrzymią pandą]. Patrząc na akwarium podpisane "piranie" przez chwilę Alphie przemknął przed oczyma obraz głowy Calii, wpychanej do środka. Było to niczym nie uzasadnione, skoro mimo swojej opryskliwości była tak użyteczna, jednak z jakiegoś powodu rozbawiło to Argonę.
- W czym mogę paniom pomóc? - w końcu alei pojawił się sprzedawca. Młody chłopak o jasnych oczach i uśmiechniętej, piegowatej twarzy, częściowo zakrytej przez zabawną, kremowo-złotą grzywkę.
Argona już otwierała usta, żeby odpowiedzieć coś lakonicznie, jednak Calia miała najwyraźniej własny pomysł na tą sytuację.
- Właściwie to chciałam się spotkać z jednym z tutejszych pracowników. Chodził w stroju pandy dzisiaj rano. Rozmawialiśmy chwilę i polecił mi używanie Prewolu do jasnych tkanin, jednak znalazłam kilka różnych Perwolów i... jestem w kropce - powiedziała Szafir z konsternacją, w sprzedawca roześmiał się serdecznie.
- W tym sklepie tylko ja używam Perwolu, z tego co wiem - odparł, podchodząc do dziewczyn i obrzucając obie zaciekawionym spojrzeniem. - A nie przypominam sobie, bym którąś z pań widział.
Czarnowłosa chciała kontynuować zabawy słowne i nakłanianie, gdy gwałtownie szczęknął metal i przed czołem sprzedawcy pojawiła się lufa pistoletu. Twarz Argony była lodowata.
- Pokaż nam swój kostium - rozkazała.
(Cal? Dość tego gadania, czas na groźby!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz