Po kolejnej minucie ciszy poczułam, że nie wytrzymam dłużej napięcia, które było między nami.
- Jak widać miałam powód do zaniepokojenia - powiedziałam, a zamiast chaosu w moim głosie i moim ciele zapanowała zimna biel pustki. Jednak dlaczego po moich policzkach zaczęły spływać łzy? Dlaczego do jasnej cholery wszystko poszło nie po mojej myśli?! Gdy przypomniałam sobie o duchach, wzdrygnęłam się odruchowo. Wstałam z ziemi i nie zwracając uwagi na Lorema szybkim marszem wyszłam z budynku, czując na sobie palące spojrzenia demonów. Po moich policzkach spływało coraz więcej łez, a ja sama ruszyłam w jakieś miejsce Paryża, jakiekolwiek, byleby było w miarę bezpieczne i dawało chwilę spokoju. Jednak i to nie było mi dane, bo po chwili poczułam na ramieniu czyjąś dłoń, a po chwili owa tajemnicza osoba odwróciła mnie przodem do siebie.
- Nie możesz się tak sama włóczyć po Paryżu o tej porze - powiedział Lorem, po czym patrząc na moje zaczerwienione oczy dodał - I w takim stanie.
- A właśnie że mogę. I będę - odparłam, po czym próbowałam się wyrwać, jednak Impsum był silniejszy.
- Cam... Przepraszam, nie powinienem był za tobą iść.
- Tak, nie powinieneś był. A teraz, daj mi już iść.
- Cam...
- Dlaczego zawsze coś musi się spieprzyć?! - nie wytrzymałam w końcu, poddając się rozpaczy i łzom. Po chwili poczułam jak ramiona Lorema obejmują mnie w dość bezradnym uścisku i mogę usłyszeć bicie jego serca.
- Przykro mi, Cam - powiedział Lorem. - Naprawdę mi przykro.
- Wiem - odparłam cicho - ja też przepraszam.
- A teraz... możemy wrócić do hotelu?
- Lor.... Paryż nocą jest bardzo piękny.
- Mówisz to tak, jakby od początku celem tego spaceru było oglądanie Paryża o późnych godzinach! Camille, jest jeszcze wiele nocy w tym mieście, a tą proponuję spędzić na spaniu. Możemy wracać? - zapytał, delikatnie ciągnąc mnie w stronę miejsca, gdzie znajdował się budynek hotelu.
- Możemy.
(Lor? ;3)
Wataha
pierwotni mieszkańcy
liczebność: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz