- Mnie to mówisz? - spytałam
Basior spojrzał na mnie z uśmiechem. Nagle coś usłyszałam. Było... duże i parę kroków stąd. Podniosłam się i zaczęłam węszyć.
- Co jest? - zapytał basior.
Nagle z krzaków coś wyszło...i to nie był mały, milusi króliczek, którego tak niedawno widziałam. Najlepszym określeniem na to coś był...mutant?
Basior zerwał się gwałtownie i spojrzał na mnie. Mutant spojrzał na nas i
ryknął. Po chwili rzucił się na nas. Musieliśmy walczyć.
(Vincent? nie umiem pisać walk xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz