26 lutego 2015

Od Vi do Antilqusa

Cd tego
 

- Czekaj! Zostaw go! - wskoczyłam między Antilqusa a mutanta - On potrzebuje pomocy...
Antilqus zawołał swojego latającego szczurka i odsunął się na bok. Wyjęłam z torby zioła i włożyłam je mutantowi do pyska.
- Mam co do tego wątpliwości... - basior zbliżał się powoli do mutanta. Mutant po chwili całkowicie się zmienił. Jego krwawe, obślizłe łapy zmieniły się na puchate i czerwone. Futro na końcu pyszczka i na uszach zmieniło się również na czerwono, a pysk nie był już przepełniony bliznami. Antilqus aż odskoczył z wrażenia, a mutant, który okazał się nawet przyjazny, odzyskał przytomność, ale nadal leżał.
- O mój wilczy Boże. Co tu się właśnie stało?
- On... on się zmienił. - odpowiedziałam basiorowi i poszłam do swojej nory.
- Czy coś się stało? - Antilqus przyszedł do mojej nory.
- On mi kogoś przypomina....

(Antiquils?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz