24 maja 2020

Karta postaci - Orik Ateni

Dane osobowe

Imię i Nazwisko: Orik Ateni
Pseudonim: Ori
Płeć: Chłopak
Pochodzenie: Ainelysanart
Data urodzenia: 1 kwietnia
Przynależność: Wataha
Stanowisko: Brak -pomoc zegarmistrza
Klasa: Posiadacz wilczego genu
Praca: Dawniej pracował dla premiera, był jego informatorem i specem od brudnej roboty. Aktualnie pracuje z Somniatisem w sklepie zegarmistrza. Załatwi każdą sprawę, a w rządzie nadal ma swoich ludzi. Tak było dawniej, teraz zaczyna nowe życie u boku swojego przyjaciela.
Orientacja: Heteroseksualny
Partner: brak
Rodzina: Prawdopodobnie cała jego rodzina nie żyje, na Arenie 6 znajduje się ich grób. Powiązany jest ze "zmarłym" Władysław Leniniewsk i paroma jego ludźmi. Boni, którego uratował, i Somi, którego uważa za przyjaciela.
Miejsce zamieszkania: Arena 1

Charakter

Przez swój nietypowy fach, którym zajmuje się od wielu lat chłopak nauczył się jeszcze bardziej utrzymywać swoje emocje na wodzy, ponieważ w towarzystwie w jakim chłopak się obracał, emocje zdradzały twoje zamiary. Mimo to potrafi ukazywać swoje emocje, ale robi tylko przy wybranych osobach, które po dłuższym czasie, zaczynają dostrzegać różnice. Podczas zdobywania informacji stosuje siłę, jeśli jest to konieczne. Wtedy jego oczy są zimne i na marne doszukiwać się w nich jakichkolwiek uczuć. Jednak jeśli zdobędziesz jego przyjaźń, zdobędziesz również dobrego sprzymierzeńca. Ten chłopak jest lojalny wobec bliskich osób, natomiast obcych trzyma na dystans. Akiro jest wytrzymały i wytrwały.
Po przemianie zmienił się troche jego charakter, ciemny blondyn stał się bardziej otwarty i przyjazny. W końcu nad nim wziął góre dziecięcy, niewinny charakter. Najbardziej ufa zegarmistrzow, z którym  zamieszkał. Chłopak mimo to cechuje się cierpliwością i dokładnością, która jest niezbędna  do naprawiania sprzetu.

Aparycja

©yuki21

Historia

Moce, umiejętności i zainteresowania

  • Ogarin - Może stworzyć wszystko, o czym pomyśli to się pojawi i to wszystko może również zniknąć.
  • Przenikanie - ale kosztuje go to dużo energii.
  • Kitsune spec - oszustwo zmysłów i czytanie w myślach 
Potrafi się dostosować do każdej sytuacji, pod bluzą umie schować parę ostrzy, sztuki walki i władanie bronią. Interesuje się wszystkim dookoła, eksperymentuje w swoim laboratorium. Somi nauczył go jak naprawiać zegarki, co go mocno wkręciło. Lubi zbierać informacje i sprawdzać czy będą przydatne dla jego osoby.

Przedmioty  

  • Naszyjnik iluzji - niech was nazwa nie myli, on powoduje, że jesteś niewidzialny przez ludzi i kamery.

Ciekawostki

  • Akiro, a raczej  Orik  po przemianie zapomniał o równoległym świecie.
  • Towarzysz: Baks

Achievementy


Kontakt: yuki21

Od Lorema cd. Tiffany

- Na razie chyba wrócimy do mnie - powiedział, wyjmując z kieszeni zegarek na łańcuszku, którego tarcza świeciła lekko w mroku. - Kathleen będzie zła - mruknął bardziej do siebie, niż do dziewczynki.
  Nieprzyjemny, zimny dreszcz przebiegł mu po plecach na wspomnienie tej kobiety. Spojrzał na dziewczynkę, a myśli w jego głowie z dużą prędkością zmieniały położenie, układając się w sprawdzone, książkowe koncepty. I to ona była w nich bohaterką. A on stawał w roli "tego złego". Lorem nie myślał nigdy o sobie, jako o złej osobie. Narzędzie nie może być złe. Tylko czy chciał być narzędziem w rękach Kathleen i rządu?
  Mimo wszystko słowa Aligatora utkwiły mężczyźnie w głowie. Somniatis jest mordercą. Morderstwo uważane było za zły czyn, a w tym wypadku miał do czynienia z mordercą ludzi, których jego Pan pozostawił jego opiece. 
  Lorem zatrzymał się przy wilgotnych, stalowych prętach, wbitych w beton i biegnących aż do stropu kanałów. 
- Pójdę przodem, zaczekaj - powiedział cicho, nie do końca myśląc o tym co robi. Ciało automatycznie powtórzyło wyuczone przez lata ruchy. Wspiął się po stalowych stopniach. Na sekundę przylgnął uchem do pokrywy studzienki, zanim nie odsunął jej powoli, nasłuchując. Wychylił się lekko, badając okolicę szybkim spojrzenie, po czym wychynął cały z otworu, by następnie dać znać dziewczynce, by poszła w jego ślady. Mała miała na twarzy mieszane uczucia, wspięła się jednak szybko za nim, robiąc przy tym nieco niepotrzebnego hałasu, na który Skryba się skrzywił. Zasunął za nią pokrywę i wstał, otrzepując się i wygładzając ubranie. Wyciągnął do dziewczynki dłoń, a gdy ją chwyciła poprowadził jak gdyby nigdy nic znajomymi uliczkami do starej kamienicy. Bez większego problemu dostali się z powrotem do domu. Mężczyzna, wchodzą, ściągnął muszkę i odwiesił na haczyku. Jego wzrok powędrował do eleganckiego, czarnego płaszcza, wiszącego tuż obok. Ruszył powoli przedpokojem, słysząc za sobą ciche kroki dziewczynki.
- Już myślałam, że uciekłeś. - Wysoki, kobiecy głos dobiegał z fotela w salonie. Elegancka kobieta o jasnych włosach przeglądała właśnie coś na tablecie, leniwie wodząc piórkiem po jego powierzchni.
- Pójdziesz się wykąpać. - zarządził Lorem, opuszczając spojrzenie na wciąż przykrytą jego wierzchnim odzieniem dziewczynkę. - Możesz sobie wybrać coś z mojej szafy. Zaczekaj na mnie w pokoju.
  Pchnął ją lekko, lekko za mocno w stronę łazienki. Zachwiała się i zrobiła kilka kroków, by się nie wywrócić. Mężczyzna miał nadzieję, że nie będzie miała tym razem swojego ataku agresji.
- Dziecko? Skąd je masz? - Oczy kobiety za okularami zwęziły się w cienkie szparki. Wstała i pewnym krokiem ruszyła w stronę przybyszów.
  Lorem pochylił głowę i spuścił wzrok, nie mogąc znieść jej świdrujących, błękitnych oczu.
- Spotkałem przypadkiem - opowiedział. 
  Kobieta minęła go i zbliżyła się do dziewczynki. Skrzywiła się, czując roztaczany przez nich oboje smród.
- Naprawdę nie mogę zrozumieć, co wy widzicie w tych kanałach - powiedziała jakby mimochodem, przeklikując coś na tablecie. Stojąc przed Tiffany przyglądała się czemuś intensywnie.  - Jak się nazywa?
- Tiffany Calevite-Rivers - odpowiedział cicho jasnowłosy. 
- Somniatis Tenebris, czy mówi ci coś to imię? - zapytała Kathleen, a Lorem drgnął. Ta kobieta była ostatnią osobą, którą spodziewał się, że będzie wiedziała coś o tym człowieku. - Po twoim zachowaniu widzę, że tak. Świetnie, przynajmniej zamknę tę sprawę z Orim. Schowała tablet do torebki, z której wydobyła następnie telefon. Odwróciła się i uniosła komórkę do ucha.
(Tiffany? Zabawna sprawa, gdy wreszcie udaje ci się oddać wpływ osobnych wątków na siebie xd)

11 maja 2020

Od Somniatisa cd. Akiro

To wszystko było tak dziwne. Somniatis zapatrzył się w błękitne niebo nad niewielkim molo opodal portu. Na wędkę od godziny nic się nie złapało. Choć z drugiej strony nie przeszkadzało to mężczyźnie. Może nawet lepiej. Nie był jakoś w nastroju na wyciąganie oślizgłych, szarych stworzeń z wody. Boni wędkował z drugiej strony kei. Nie rozmawiali se sobą zbyt wiele. Czarnowłosy nie czuł się komfortowo w obecności tego dzieciaka. On był... chyba zbyt dojrzały, zbyt zniszczony światem dorosłych. Dzieci nie powinny takie być. Będzie musiał o tym porozmawiać z Akiro. Później. Zacisnął wargi, a serce zabiło mu mocniej. Wyczekiwanie na ten moment robiło się coraz bardziej stresujące. Co jeśli coś poszło nie tak? Rządowi mają swoje procedury, pewne zasady. Plan chłopaka był zbyt śmiały i absurdalny, choć... skrzywił się. Odpowiednie pieniądze w odpowiednie dłonie. Niby by ratować przyjaciela, niby w słusznej sprawie, ale na myśl o tym robiło mu się ciężej na sercu. Jego myśli powoli zaczynały już schodzić na tory "czym ja się stałem" i "kiedy zatraciłem moje ideały" oraz "jak daleko tak na prawdę mógłbym się posunąć wystawiony na próbę", gdy rozległ się strzał. Somniatis tak głęboko utonął w oceanie własnych myśli, że ten zupełnie wytrącił go z równowagi i czarnowłosy wylądował na podłodze łodzi, przewalając opartą obok niego wędkę i mocząc sobie spodnie zalegającymi na deskach niewielkimi kałużami.
  Baks spojrzał na niego, a w jego oczach pojawiło się coś na kształt politowania. Bez zbędnego pośpiechu zebrał sprzęt wędkarski i część cięższych pakunków podał towarzyszowi. Nieco zmieszany czarnowłosy przyjął je z uśmiechem. 
- Wygląda na to, że się udało - powiedział cicho, choć jego twarz była blada.
- Wątpiłeś kiedykolwiek w Akiro? - odparł Boni, ruszając przodem po plaży w stronę groty. - Mój opiekun nie dałby się tak łatwo zabić.
- Przez chwilę byłem pewien, że właśnie to planuje. - Somniatis szedł za nim, w zamyśleniu drapiąc się po policzku. - Cóż. W każdym razie lepszym pytaniem jest: co teraz? Wataha nie przyjmie go z powrotem, już namówienie Mewy i Glooma do pomocy przy tej akcji nie było proste. Nie możemy też za bardzo pojawić się w mieście, bo ktoś może rozpoznać go jako terrorystę. Chyba widziałem nawet jak Mixi mówiła o nim we wczorajszych wiadomościach. Ciekawe co wtedy czuła... - Mężczyzna mówił w przestrzeń, wreszcie dając rozbrzmieć wątpliwością, które trapiły go od początku całej tej sprawy. - Ainelysnart zaczyna się robić dla nas może trochę zbyt niebezpieczne... stoimy teraz przeciwko rządowi i przeciwko rebelii. Jedynym wyjściem może okazać się Arena Ósma... kiepsko, na Ósmej wpływy ZUPA'y mogą okazać się dla mnie za silne. Być może, co gorsza, do wyboru zostanie nam Dziesiąta. Lub ucieczka z wyspy.
- Widzisz to w zbyt czarnych  barwach. Mamy swoje kontakty w przestępczym półświatku. - Dzieciak wzruszył ramionami. - Jakoś to będzie.
- Mówisz o tych ludziach, którzy pomogli w wysadzeniu Wieży? Argona prawdopodobnie ich też już ściga. Że Akiro maczał w tym palce dowiedziała się nawet chwilę przede mną, a przecież my mieszkaliśmy razem.
  Somniatis zamilkł gwałtownie orientując się, że są już na miejscu. Na piasku, mniej więcej na środku jaskini leżał Akiro, ciężko łapiąc oddech. Przy nim Mewa otrzepywał jasne futro z wody. Gloom rzucił tylko ponure spojrzenie Somniatisowi i powłóczystym, niezgrabnym krokiem powędrował z powrotem do oceanu. 
- Udało się - powiedział Zegarmistrz czując, jak olbrzymia ulga spływa na jego serce. - Udało się! - Jego twarz się rozpromieniła. Podbiegł do Akiro i ukląkł przy nim na piasku. Gwałtownie poderwał go z ziemi i mocno przytulił. - Nawet nie wiesz jak się martwiłem. 
  Gwałtownie poczuł się bardzo zmęczony. Adrenalina, która trzymała go na nogach... od jakiego już czasu? Trzech dni? Pięciu? Nagle go opuściła. Zrobiło mu się ciemno przed oczami. Puścił przyjaciela i usiadł przed nim na piasku. 
- Nie spodziewałeś się chyba, że dam się tak łatwo zabić? - zażartował nadal nieco zmachany Akiro. On również się uśmiechał.
- Osobiście nie sądziłem, że się uda - skomentował Mewa, przemieniając się w człowieka i okrywając się ręcznikiem, który jeszcze przed chwilą wisiał na pokaźnym głazie. Poza tym był w samych kąpielówkach. - Cóż, będę się już zbierał. Argona pewnie się ucieszy, że żyjecie, ja jednak wolałbym być jak najdalej stąd na wypadek, gdyby jednak chcieli poszukać trupa. Wam też to gorąco polecam.
- Cóż, w pewnym sensie - odparł Somniatis wymijająco. - Możesz wstać, Akiro? Mewa ma rację, powinniśmy się zbierać.
(Akiro?)